Jeśli jest to jedna rzecz, której potrzebuje Twoje dziecko, jest to rutynowa pielęgnacja skóry.
Przynajmniej to jeden z dystopijnych kawałków, które w tym tygodniu serwowałem w moim codziennym przewijaniu zagłady na Instagramie.
Aktorka Shay Mitchell ze słynnej Pretty Little Liars właśnie wprowadziła na rynek markę produktów do pielęgnacji skóry dla dzieci Rini, obiecując wypełnić lukę na rynku dla dzieci w wieku od trzech do pięciu lat.
Poznaj aktualności dzięki aplikacji 7NEWS: Pobierz już dziś
Wyobrażam sobie spotkanie w sali konferencyjnej, które zrodziło ten pomysł; garstka menedżerów krążących wokół stołu.
Potem moment żarówki.
Czy wiecie kogo jeszcze nie zawstydziliśmy urodą? Małe dzieci.
Rini oferuje szeroką gamę dziecięcych maseczek w płachcie z linią produktów do makijażu dla dzieci i dodatkowych produktów do pielęgnacji skóry.
W filmie inaugurującym markę Mitchell twierdzi, że pomysł został zainspirowany jej trzyletnią córką, która nieustannie chce uczestniczyć w rytuałach pielęgnacyjnych swojej matki.
„Zawsze chcą robić to samo, co robi mamusia” – powiedziała.
Sama jestem mamą trzyletniej dziewczynki i doskonale znam zamiłowanie tej grupy wiekowej do zabawy naśladowczej.
Moja córka uwielbia „gotować” i często prosi o pomoc w siekaniu warzyw na obiad.
To nie znaczy, że dam jej nóż kuchenny.
Mitchell mówi dalej, że kiedy próbowała kupić maseczkę w płachcie dla swojego malucha (klasyczny moment dla rodziców), stwierdziła, że produkty są zdecydowanie zbyt ostre dla młodej skóry.


„Składniki tych masek są szalone” – stwierdziła.
Czy wiesz, co jest szalone? Przesuwanie standardów piękna w grupie wiekowej, która chętnie zje klej, jeśli pozostanie bez nadzoru.
Może nie nauczyła się korzystać z nocnika, ale przynajmniej jest zroszona.
Następnie są głęboko niepokojące obrazy reklamowe.
Modelka o dosłownie dziecięcej twarzy, nie starsza niż trzy lata, z nieskazitelną, nietkniętą skórą zakrytą błyszczącą, opalizującą maską w płachcie.
Reklamują to jako pielęgnację skóry opartą na zabawie, ale jej wyraz twarzy nie jest wyrazem zabawy.
Jej puste spojrzenie i rozchylone usta sugerują występ dorosłości, którego nie powinna jeszcze rozumieć.
Już zaznajomiona z choreografią piękności, zanim w ogóle nauczyła się wiązać buty.
Ta krytyka może wydawać się przesadą w przypadku czegoś, co ma być odrobiną zabawy i tak wiele wpływowych mam broni produktów w mediach społecznościowych.
Ale dla mnie jest to niezwykle problematyczne.
Po pierwsze, absolutnie niepotrzebne jest robienie czegokolwiek z twarzą malucha poza zmywaniem obiadu lub nałożeniem kremu z filtrem przeciwsłonecznym.
Eksperci twierdzą, że skóra dzieci podlega samoregulacji i nadmierne nawilżanie może z czasem uszkodzić niedojrzałą barierę skórną.
Nowojorski dermatolog, dr Angelo Landriscina, szczególnie kwestionuje „maskę po opalaniu” Rini na swojej stronie TikTok o dużej przyczepności.
„Konotacja jest taka, że pieczesz się na słońcu, co jest szczególnie niebezpieczne dla małych dzieci” – powiedział.
„Jeśli Twoje dziecko się oparzy, to jest to problem.”
Kosmetyki dla młodych ludzi z pewnością nie są nowością, dzisiejsze nastolatki modelują sylwetkę jeszcze zanim pójdą do szkoły średniej.
Kiedy mieszkałam w Los Angeles, nowym, gorącym trendem w zakresie urodzin dzieci była impreza w Sephora.
Zapomnij o przekazywaniu paczki, nowoczesny ośmiolatek jest bardziej zainteresowany przesuwaniem testerów błyszczyków przed pierścieniowymi światłami.
Na początku koncepcja ta wydawała się absurdalnie amerykańska, ale teraz wydaje się wyłaniającą się przepowiednią.
Dzieciństwo to kolejny segment rynku, który czeka na nawilżenie, zarabianie i wydobycie na kliknięcia.
Nie sugeruję, że powinniśmy odmawiać naszym dzieciom zabawy. Chodzi o to, aby pozwolić im wrosnąć w swoją skórę, zanim świat zacznie im mówić, jak to naprawić.
Ale także… po prostu zostaw małe dziewczynki w spokoju.
Mają resztę życia, aby być oceniani według niemożliwych do spełnienia standardów piękna. Nie musimy zaczynać tego w wieku trzech lat.
Często o tym myślę, zwłaszcza że moja praca wymaga nałożenia na całą ścianę barw wojennych, aby „być gotowym na telewizję”.
Zastanawiam się, jaki sygnał wysyła to mojej córce, kiedy z ciekawością przygląda się, jak maluję patriarchat na mojej twarzy.
Czasami pyta mnie, czy może spróbować „yip-sticka” mamy.
A wiesz co robię?
Mówię jej „nie”.
Być może jako rodzice powinniśmy stać się lepsi w robieniu tego.
Jerrie Demasi jest reporterem 7NEWS Perth


















