Główne porty w USA pozostaną zamknięte do czasu spełnienia żądań płacowych, powiedział szef związku zawodowego reprezentujący strajkujących dokerów.
Harold Daggett, szef Międzynarodowego Stowarzyszenia Dokerów (ILA), złożył przysięgę we wtorek podczas pikiety w New Jersey, kiedy dziesiątki tysięcy dokerów na wschodnim wybrzeżu i na wybrzeżach Zatoki Perskiej wyszło, chcąc uzyskać lepszą umowę pracowniczą.
„Będziemy o to walczyć i zwyciężymy, inaczej ten port już nigdy się nie otworzy” – powiedział. – Nie gram tutaj w żadne gierki.
Przedsiębiorstwa przygotowują się na możliwość długotrwałego zamknięcia portów, co może spowodować spustoszenie w handlu światowym i gospodarce USA.
Prezydent Joe Biden jak dotąd odrzucał wezwania niektórych największych grup biznesowych w kraju do wykorzystania władzy federalnej do ponownego otwarcia portów na 80 dni, aby zapewnić okres karencji do dalszych negocjacji.
„To sprawiedliwe, aby pracownicy, którzy podczas pandemii narażali się na ryzyko, aby utrzymać otwarte porty, również odczuli znaczący wzrost swoich wynagrodzeń” – powiedział Biden.
„To nie czas, aby przewoźnicy oceaniczni odmawiali negocjowania godziwej płacy dla tych niezbędnych pracowników, zgarniając jednocześnie rekordowe zyski”.
Strajk, pierwszy od 1977 r. dla ILA, spowodował wstrzymanie ruchu kontenerowego w 14 najbardziej ruchliwych portach kraju, w tym w Nowym Jorku, Gruzji i Teksasie.
Eksperci szacują, że porty obsługują ponad jedną trzecią amerykańskiego importu i eksportu. Zakłócenia mogą prowadzić do opóźnień w dostawach towarów dla przedsiębiorstw i konsumentów.
Prezydent powiedział, że w przypadku potencjalnych niedoborów urzędnicy będą wyczuleni na oznaki niesłusznego podwyżki cen.
Rozmowy w sprawie nowej umowy utknęły w martwym punkcie na kilka miesięcy przed strajkiem, ale Sojusz Morski Stanów Zjednoczonych (USMX), który reprezentuje firmy żeglugowe i stowarzyszenia portowe, stwierdził, że obie strony ponownie rozpoczęły wymianę propozycji.
Na mocy umowy z 2018 r., która wygasła w poniedziałek, dokerzy otrzymywali podstawową stawkę godzinową w wysokości 20–39 dolarów oraz inne świadczenia, w tym tantiemy związane z ruchem kontenerowym.
Stwierdziła, że jej najnowsza oferta zwiększy płace o prawie 50%, potroi składki firmy na emeryturę i poprawi opiekę zdrowotną, a także inne ustępstwa. Oznajmiła również, że zwróciła się do związku zawodowego o zgodę na przedłużenie obecnego porozumienia, aby umożliwić negocjacje.
Jednakże Daggett z ILA powiedział, że jak dotąd „nic” nie zjednoczyło związku zawodowego i firm w celu zakończenia strajku.
Oznajmił, że jest gotowy zamknąć porty do czasu, aż firmy zgodzą się na podwyżkę stawki godzinowej o 5 dolarów za każdy rok obowiązywania umowy. Związek, który według dokumentów federalnych liczy około 47 000 aktywnych członków, również zabiega o ochronę przed automatyzacją.
„Będę o to walczył, bo te chciwe firmy zarabiają miliardy dolarów i nie chcą się dzielić” – powiedział. „Chcę, żeby moi członkowie byli otoczeni opieką przez resztę życia i dlatego tu jesteśmy”.
Oczekuje się, że jeśli przestój będzie się przedłużał, doprowadzi do wyższych cen i niedoborów w USA, a opóźnienia w dostawach i inne skutki będą odczuwalne na całym świecie.
„Widzimy teraz, że statki zaczynają kotwiczyć poza portami, czekając na to, co się wydarzy” – powiedziała Anne-Sophie Fribourg, wiceprezes firmy spedycyjnej Zencargo, która organizuje przesyłki dla eksporterów i importerów.
„Jeśli strajk będzie trwał, zakłócenia będą ogromne” – dodała.
Władze portów Nowego Jorku i New Jersey poinformowały, że już 100 000 kontenerów znajduje się w zawieszeniu i oczekuje na wyładunek w rejonie Nowego Jorku, a w tym tygodniu oczekuje się przybycia kolejnych 35 statków.
Danny Reynolds, właściciel 93-letniego sklepu odzieżowego Stephenson’s w Elkhart w stanie Indiana, powiedział, że przed strajkiem zapłacił dodatkowo, aby przyspieszyć wysyłkę swetrów i płaszczy do kraju.
Jednak około 25% jego zapasów jeszcze nie dotarło i trzyma kciuki, aby zostały rozładowane. Powiedział, że najbardziej martwią go potencjalne dni dostaw sukni ślubnych na specjalne zamówienie na wesela w listopadzie i grudniu.
„Niepokoi nas sytuacja, gdy mamy towary na specjalne zamówienie z okazji ślubu, które mogą zostać zamknięte na statku, który nie może do nas dotrzeć. Trudno to wyjaśnić potencjalnej pannie młodej” – powiedział.
Dodał, że około 75% jego towarów kierowanych jest przez porty na wschodnim wybrzeżu. Wyjaśnił, że spodziewając się, iż jego firma będzie w stanie funkcjonować do końca roku, obawiał się jednak szerszych skutków.
„Myślę, że jeśli tak się stanie, skutki dla gospodarki mogą być druzgocące” – zasugerował, dodając, że chce, aby wkroczył prezydent.
„Szczerze mówiąc, myślę, że już minął już czas, aby administracja Bidena usiadła z nimi do stołu i zobaczyła, czego nie da się zrobić, aby przywrócić tę sytuację do porządku”.