Stak zwane zamrożone konflikty mogą nagle i bez ostrzeżenia stać się gorące. Spójrzcie na Ukrainę, Syrię czy Armenię-Azerbejdżan. Czy Korea będzie następna? Przez prawie trzy czwarte wieku zawieszenie broni – a nie traktat pokojowy – uniemożliwiało starym wrogom, Koreę Północną i Korea Południowa rozdzierając się nawzajem. Ich zwolennicy, Chiny i USA, gwarantowali status quo zimnej wojny.
Teraz, w jednej chwili, lód pęka. Ale to nie jest odwilż polityczna. Wzajemna wrogość nie słabnie. Nie dzieje się tak dlatego, że zubożałe, pustelnicze królestwo Kim Dzong-una rozpada się, jak często przewidywano. Dzieje się tak raczej dlatego, że Korea Północna, wspierana przez nowych przyjaciół na wysokich stanowiskach, cieszy się dobrą opinią, podczas gdy Korea Południowa cierpi z powodu bardzo publiczne załamanie. Krótko mówiąc, robi się gorąco.
Dlaczego ma to znaczenie dla całego świata? Jednym słowem: broń nuklearna. Przeciwstawiając się dziesięcioleciom sankcji, Kim zbudował potężny arsenał rakiet i głowic nuklearnych. Ośmielony nowym sojuszem bezpieczeństwa z Rosją i powiązaniami z Iranem, tolerowany i wspierany przez Chiny oraz przygotowany do wykorzystania charakterystycznej dla Donalda Trumpa nieświadomości, niezależny reżim Korei Północnej, wbrew wszelkim przeciwnościom, zostaje na przedniej stopie.
Dyktator Kim – domniemany „szalony król” Azji – zawsze był niebezpieczny. Teraz robi się wręcz byczo. W zeszłym tygodniu stwierdził, że USA, Korea Południowa i Japonia planują atak nuklearny i ogłosił atak agresywny „najtrudniejsza” w historii strategia przeciwna. Ostatnio w Pjongjangu przetestował nową międzykontynentalną rakietę balistyczną zdolny uderzyć w każde miasto w USA.
Kim zmienił nazwę Korei Południowej na „wrogie państwo”, przekreślając wszelkie nadzieje na pokojowe zjednoczenie.
„Kim był wyraźnym beneficjentem rosnącego antagonizmu między USA a Chinami i Rosją” – napisał „The Times” analityk regionalny Andrei Lankov. „Przewrotnie, nawet gdy Korea Północna staje się coraz bardziej groźna dla swojego sąsiada na południu i stanowi większe wyzwanie militarne dla Zachodu, zyskała większą stabilność gospodarczą i stała się mniej podatna na presję zewnętrzną”.
Lankov zasugerował, że podczas drugiej kadencji Trumpa programy nuklearne i rakietowe Korei Północnej mogą stać się jeszcze bardziej prowokacyjne. Podczas swojej pierwszej kadencji Trump pod wpływem impulsu wahał się między oferowaniem kochanków a grożeniem deszczu „ogień i wściekłość„na reżim. Marchewki i kije są obecnie mniej skuteczne, a w miarę powiększania się arsenału Kima, stają się coraz bardziej niebezpieczne.
„Ponieważ Korea Północna jest mocno zdeklasowana pod względem konwencjonalnych sił zbrojnych i ponieważ każdy poważny konflikt podnosi egzystencjalną stawkę dla elit reżimu, znacznie bardziej prawdopodobne jest, że faktycznie użyje swojej broni niż jakiekolwiek inne państwo posiadające broń nuklearną” – analitycy Robert E. Kelly i Min- hyung Kim ostrzegał. „Stwarza wyjątkowe zagrożenie nuklearne”.
Powodów koreańskiego powrotu Kima jest kilka. Jego dostawy pocisków artyleryjskich z czasów radzieckich, amunicji i tysięcy żołnierzy, które pomogą Władimirowi Putinowi w walce z nielegalną wojną na Ukrainie, są nagradzane gotówką, ropą, pomocą żywnościową oraz zgłoszoną pomocą technologiczną w zakresie satelitów i broni. Kim nie przejmuje się tym ani trochę giną setki jego żołnierzy. Jego zimnokrwista kalkulacja geostrategiczna jest jasna.
Partnerstwo Rosji chroni Korea Północna w wyniku wznowionych działań karnych w Radzie Bezpieczeństwa ONZ. Posiadanie aprobaty zbrodniarza wojennego Putina – wątpliwy zaszczyt – łagodzi skrajną izolację dyplomatyczną i gospodarczą kraju. Tymczasem żołnierze Kima, czyli ci, którzy przeżyli okropności frontu kurskiego, zdobywają wiedzę na polu bitwy na temat zachodniej taktyki i broni.
Powiązania Kremla służą innemu cennemu celowi: przypominają Chinom, długoletniemu, czasami apodyktycznemu sojusznikowi Korei Północnej, że Pjongjang ma inne opcje. Pekin wcześniej sprzeciwiał się rozbudowie nuklearnej Kima, postrzegając ją jako czynnik destabilizujący zachęcający USA do regionalnej ingerencji. Obecnie jednak zagryza wargę i zwiększył pomoc, aby zmaksymalizować dźwignię finansową. Nawet Chiny zastanawiają się i martwią, co jest pobudliwe, niekontrolowane Kim może zrobić następny krok.
Takie obawy są jeszcze głębiej odczuwalne w Korei Południowej, która jest częstym celem zagrożeń nuklearnych ze strony Pjongjangu. Kraj przeżywa trudne chwile, pogrążony w kryzysie demokratycznym i konstytucyjnym na pełną skalę w następstwie nieudanego ogłoszenia stanu wojennego przez prezydenta Yoon Suk Yeola w zeszłym miesiącu. Choć Yoon został postawiony w stan oskarżenia i zhańbiony, nadal przebywa w swoim pałacu stawianie oporu przy aresztowaniu. Ślepa na ironię Korea Północna stwierdziła, że „szalone” działania Yoona były przejawem „faszystowskiej dyktatury” prześladującej własny naród.
po promocji w newsletterze
Tymczasem niechęć Trumpa do angażowania się w konflikty zagraniczne, wyrażana ostatnio w sprawie Syrii, zaostrza debatę w Korei Południowej na temat tego, czy wzniesiony w 1953 roku amerykański parasol nuklearny nadal istnieje. Ponieważ niewielu wierzy, że Trump zaryzykowałby Armagedon, aby ocalić Seul, tak samo jak ocalić Kijów, argumentem przemawiającym za tym, aby Południe uzyskało własny środek odstraszania nuklearnego rośnie w siłę.
Trumpowi nie można ufać. Groził zamknięciem amerykańskich baz w Korei Południowej. I jest skonfliktowany co do Kima po ich Hanoi w 2019 roku Klęska „szczytu pokojowego”.. Czy go zbombarduje, czy przytuli? Jest prawdopodobne, że jakakolwiek przyszła umowa Trump-Kim oznaczałaby porzucenie denuklearyzacji, pozwalając na to Północy zachować kilka głowic bojowych. Złe wieści dla Seulu. W każdym razie uwagę Waszyngtonu zajmują Ukraina, Izrael-Palestyna, handel z Chinami i odradzający się terror Państwa Islamskiego.
Sondaże wskazują, że większość Koreańczyków z południa opowiada się za zbudowaniem bomby chronić swój kraj. Gdyby tak się stało, Kim uznałby to za egzystencjalną prowokację. Iran stoi przed podobnym dylematem w stosunku do Izraela, jak omówiono tutaj w zeszłym miesiącu. Gdyby Korea Południowa zdecydowała się na broń nuklearną, wpływ na światowe wysiłki na rzecz nierozprzestrzeniania broni jądrowej mógłby być katastrofalny. Japonia i inne kraje mogą pójść w ich ślady.
Jednak co byś zrobił? Zarozumiały Kim, wspierany przez Rosja i Chinach, staje się coraz bardziej bezczelnie groźny i nieprzewidywalny. Ameryka Trumpa to zawodny przyjaciel. I nikt inny nie pomoże. Kto uratuje Koreę Południową przed nuklearnym szantażem, zastraszaniem lub czymś gorszym ze strony Północy, jeśli ona nie uratuje siebie? To nie jest jakaś koszmarna fikcja nuklearna. To wybór w czasie rzeczywistym.
Wielkie mocarstwa muszą znów zacząć poważnie myśleć wielostronna kontrola zbrojeń – albo nowy rok może wkrótce mieć nowe hasło: odblokować bombę.
