Moustafa Bayoumi: „Obywatelskie spotkanie, w którym nie ma zdecydowanego zwycięzcy”

Pierwsze pytanie, jakie zadano kandydatom na wiceprezydentów podczas debaty, było, szczerze mówiąc, szaleńcze: „Czy wspierałbyś czy sprzeciwiałbyś się wyprzedzającemu uderzeniu Izraela na Iran?” Zdecydowana większość świata czeka, aż Stany Zjednoczone przejmą prawdziwe światowe przywództwo i zapewnią przynajmniej tymczasowy spokój we wschodnim regionie Morza Śródziemnego. Jednak CBS najwyraźniej uznało, że rozsądniej będzie zapytać kandydatów, czy popierają eskalację wojny teraz, czy też eskalację wojny później.

Kandydaci rzucali sobie nawzajem strzały, zanim ustalili zasadniczo tę samą odpowiedź. I to był w zasadzie motyw przewodni tej dość dziwnej debaty: my, dwaj diametralnie przeciwni kandydaci stojący przed Państwem, tak naprawdę zgadzamy się w wielu kwestiach, łącznie z tym, jak bardzo jesteśmy różni.

Debata ta prawdopodobnie zostanie zarejestrowana jako spotkanie w większości obywatelskie, bez zdecydowanego zwycięzcy. W trakcie konkursu republikanin JD Vance był równie bystry jak prawnik dyrektora generalnego, emanując energią niemal sprzedawcy oleju wężowego, podczas gdy Demokrata Tim Walz, jak można się było spodziewać, zachowywał się ludowo i emanował nadmiernie gadatliwą atmosferą pluszowego misia. Ale w zasadzie obaj mężczyźni byli zgodni w wielu kwestiach, począwszy od konieczności wzmacniania naszych przejść granicznych (kosztem legalnych osób ubiegających się o azyl) po promowanie niedrogich mieszkań i ochronę ustawy o przystępnej cenie.

Niemniej jednak pojawiły się istotne różnice, z których najważniejsza dotyczyła zdrowia reprodukcyjnego. Podczas gdy Walz z mocą mówił o potrzebie ochrony prawa do aborcji, Vance znalazła sposoby, aby po cichu obwiniać imigrantów za przemoc z użyciem broni, brak bezpieczeństwa na granicach i brak mieszkań.

Jednak w przyszłym tygodniu debata zostanie zapomniana, choćby dlatego, że świat jest obecnie beczką prochu i wydaje się, że nikt nie jest gotowy rzucić wyzwanie tym dwóm kandydatom w sprawie znalezienia prawdziwej drogi do pokoju, sprawiedliwości i bezpieczeństwa dla wszystkich.

Ben Davis: „Vance sprawił, że ekstremistyczny trumpizm brzmiał umiarkowanie i rozsądnie”

Debaty wiceprezydentów rzadko mają wpływ na wybory lub poruszają wyborców. Nawet jak na te standardy, to nie było wydarzeniem. Wydawało się, że Vance i Walz konkurują ze sobą pod względem tego, jak przyjaźni i ugodowi mogą być, i każdy unikał strzelania tam, gdzie w oczywisty sposób mógłby wylądować. Vance był zwinny, choć irytujący, pokazując swoje doświadczenie jako dyskutant i prawnik. Walz na początku był zdenerwowany, ale uspokoił się, gdy pytania dotyczyły obszarów, na których koncentruje się jako gubernator, takich jak mieszkalnictwo i rolnictwo.

Jednym z najbardziej godnych uwagi aspektów debaty było sformułowanie przez moderatorów, sumiennie zaakceptowane przez kandydatów. Przyjmowano za oczywistość, że wojny Izraela z Gazą i Libanem oraz jego ekspansjonistyczne ambicje są moralnie sprawiedliwe. Przyjęto za pewnik, że Stany Zjednoczone powinny prowadzić wojowniczą politykę zagraniczną na Bliskim Wschodzie. Przyjęto za pewnik, że imigranci szkodzą gospodarce i szerzą przestępczość. Moderatorzy sformułowali nawet pytanie wokół poglądu, że budowa nowych mieszkań może zaszkodzić gospodarce. Fakt, że idee te są uważane za bezstronne i bezstronne, jest wyjątkowo ponurym znakiem dla najbliższej przyszłości kraju.

Drugą godną uwagi rzeczą jest to, co stanowisko i retoryka Vance’a mówi o Partii Republikańskiej. Vance postrzegał swoje główne zadanie jako przekształcanie często bezsensownych i całkowicie osobiście motywowanych pomysłów Trumpa w spójny, możliwy do wytłumaczenia program polityczny. Ale Vance nie tylko wyjaśnił komentarze Trumpa, ale przedstawił Trumpizm jako ideologię na pełną skalę, a nie tylko tę objaśnianą przez Claremont Institute i Heritage Foundation i skierowaną do ciemnych zakątków Internetu.

Ten projekt – nacjonalizm, protekcjonizm, szowinizm socjalny i swego rodzaju komunitarnie brzmiący konserwatyzm społeczny – upadł dwa lata temu z kandydatami takimi jak Blake Masters czy sam Vance. Vance potrafił tak manewrować, aby zabrzmiało to niemal umiarkowanie i rozsądnie. Nie było mowy o wskaźniku urodzeń ani kształtach czaszek. Nawet jego skandaliczna obrona próby zamachu stanu Trumpa była wyrażona miękkim, nastawionym na kompromis językiem. Jest to podstępne, ponieważ prawie w każdej udzielonej przez niego odpowiedzi głównym założeniem było w dalszym ciągu to, że biali Amerykanie są atakowani przez mglistą osobę.

Lloyd Green: „90 minut, które nie poruszą igły”

Walz i Vance ścierali się przez 90 niezapomnianych minut. Debata prawdopodobnie nie poruszy igły, ale może sprawić, że Kamala Harris i Donald Trump poczują się usprawiedliwieni w wyborze kandydatów na kandydatów. Vance stworzył mądrzejszą i bardziej zdyscyplinowaną wersję swojego niedoszłego szefa. Wybielił 6 stycznia i nieobecność Mike’a Pence’a na scenie. Dawno, dawno temu senator z Ohio porównał swojego kandydata na kandydata do Hitlera – już nie.

Walz wyrażał się najjaśniej i z największym entuzjazmem, jeśli chodzi o aborcję i opiekę zdrowotną. Z tego względu mądrze określił aborcję jako kwestię osobistej autonomii kobiety i jej lekarza. Vance nie mógł uciec przed decyzją Sądu Najwyższego w Dobbs. W dniu wyborów zakończenie sprawy Roe przeciwko Wade może kosztować Partię Republikańską zwycięstwo.

Jeśli chodzi o opiekę zdrowotną, stanowisko Trumpa dotyczące „koncepcji planu” nie umrze. Walz przypomniał także Vance’owi, że kiedyś ocenił 45. prezydenta jako nieodpowiedniego na urząd. Niezależnie od tego miniatura biografii Vance’a prawdopodobnie spodobała się wyborcom robotniczym bez czteroletniego dyplomu. Przekształcił także historię uzależnienia swojej matki w opowieść o wzroście i osobistym odkupieniu. Rynki bukmacherskie uznały Vance’a za zwycięzcę wieczoru.

Ostatecznie Walz i Vance dostarczyli niewiele materiałów do nocnych talk show lub SNL, które można było sfałszować. Ich debata dotyczyła bardziej polityki niż personaliów. Wyścig jest zacięty, a do jego zakończenia pozostało około 35 dni.

Arwa Mahdawi: „Trump i Vance mogą śmiać się ostatni”

Wieczór rozpoczął się hukiem wzbogaconym uranem, kiedy moderatorzy CBS zapytali kandydatów, czy zobowiązaliby się do uderzenia wyprzedzającego Izraela na Iran. Jako pytanie otwierające, mówi ono wiele o tym, jak podżegające do wojny są nawet „rozsądne” części amerykańskiego społeczeństwa. Dlaczego nie zapytać, w jaki sposób kandydaci mogliby załagodzić kryzys? Po co od razu namawiać obu kandydatów do poparcia katastrofalnej wojny nuklearnej?

Zarówno Vance, jak i Walz starali się unikać odpowiedzi na to pytanie i zamiast tego opowiadali o swoich ulubionych tematach; Vance zaczął lirycznie opowiadać o swojej matce, która była uzależniona od narkotyków. W międzyczasie Trump zaczął używać broni nuklearnej w Truth Social. „Obie młode damy były niezwykle stronniczymi Kotwicami!” Atut napisał w swoim serwisie społecznościowym dwie minuty po debacie.

Podczas gdy Trump zachowywał się jak zwykle niezrównoważony i seksistowski, Vance zachowywał się zaskakująco normalnie. Jeśli chodzi o samą powierzchowną optykę, był on wyraźnym zwycięzcą wieczoru. Położono (całkiem słusznie) duży nacisk na dziwny i incelowy punkt widzenia Vance’a. Pośród tego wszystkiego można zapomnieć, jaki potrafi być zręczny i wytworny – o czym z pewnością przypomniał nam podczas tej debaty.

Z drugiej strony Walz? Och, kochanie. Najwyraźniej media szkolące gubernatora Minnesoty zdołały wydobyć z niego cały środkowo-zachodni urok. To nie był sympatyczny i empatyczny trener ze szkoły średniej, jakiego znaliśmy. Późnym wieczorem Walz poczuł się lepiej – szczególnie, gdy namawiał Vance’a, czy Trump przegra wybory w 2020 r., a Vance uniknął tego pytania – ale był w dużej mierze robotem i pozbawionym uroku, człowiekiem pozbawionym wdzięku.

Słuchaj, debaty wiceprzewodniczących zwykle nie mają większego wpływu na wybory. Ale to było coś w rodzaju pobudki. Kampania Trump-Vance może wydawać się żartem, ale istnieje bardzo realna szansa, że ​​to oni będą się śmiać ostatni w listopadzie.

Bhaskar Sunkara: „Vance dał nieco lepszy występ”

Przeszliśmy długą drogę od libertariańskich lat 90., kiedy zarówno nowi Demokraci Billa Clintona, jak i Partia Republikańska Boba Dole’a mocno wierzyli w wolny handel, nie przejmowali się miejscami pracy w przemyśle i osiągnęli ponadpartyjne porozumienie w sprawie ograniczenia państwa opiekuńczego.

Zamiast tego odbyliśmy właśnie debatę wiceprezydentów, podczas której obaj kandydaci jako pozytywny przykład podali socjaldemokratyczną Finlandię; Walz ogłosił się „człowiekiem związkowym”; i Vance wysunęli się na pierwszy plan obawy milionów Amerykanów. Kandydaci wielokrotnie robili wszystko, co w ich mocy, aby określić obszary porozumienia w kwestiach takich jak mieszkalnictwo i opieka nad dziećmi.

Oczywiście istniało również wiele dwustronności nie w debacie: podżeganie do wojny wobec Iranu, pochlebne poparcie dla Izraela, niechęć kandydatów do powiedzenia, że ​​Ameryka to naród imigrantów, którzy tworzą dla naszego narodu znacznie więcej wartości niż zabierają.

Mimo to obaj kandydaci byli w najlepszej formie, rozmawiając o sprawach wewnętrznych. Vance mówił o niszczącym amerykańskim marzeniu, gniewie gospodarczym i utracie nadziei w wielu społecznościach. Jednak jego rozwiązania – polityka przemysłowa, produkcja, krajowa produkcja energii – brzmiały blisko programu, który Joe Biden rozpoczął podczas swojego urzędu. Vance pochwalił „robotniczych Demokratów”, którzy go wychowali – sugerując, że Republikanie są teraz prawdziwą partią klasy robotniczej – ale prawie każdy Demokrata, a prawie żaden Republikanin, opowiadał się za programem Bidena wspieranym przez związek.

Największym problemem Vance’a, który ogólnie uzyskał nieco lepszy wynik i mniej potknięć niż Walz, jest to, że musi powiązać swoje pomysły ze sprzecznościami w programie gospodarczym Trumpa i dziedzictwem w postaci obniżek podatków dla miliarderów. Kiedy Trump po raz pierwszy ubiegał się o urząd, Vance hiperbolicznie nazwał go „Amerykańskim Hitlerem”. Kiedy Trump odchodził ze stanowiska, Vance był bliżej celu, prywatnie nazywając go „fałszywym populistą”.

Wiązanie się z potencjalną administracją, która ma zaoferować jedynie deregulację, złe zarządzanie i zasiłki dla bogatych, czyni Vance’a także takim populistą.

LaTosha Brown: „Vance był kameleonem”

Debata uwypukliła wyraźny kontrast między Waltzem i Vance’em. Walz wcielił się w rolę „trenera”, przynosząc wpływy, dzieląc się praktycznymi rozwiązaniami i wykazując się prawdziwym doświadczeniem w rozwiązywaniu palących problemów. Walz pokazał, że wie, jak rządzić – trzymając się wizji Kamali Harris i skupiając się na zapewnianiu wymiernych korzyści zwykłym Amerykanom. Jego merytoryczne wyjaśnienia i udokumentowane osiągnięcia uczyniły z niego stałego, godnego zaufania lidera, gotowego rozwiązywać problemy, a nie tylko wygrywać spory.

Z drugiej strony, JD Vance’a zasłużył na swoją reputację małego kameleona. Zmieniał stanowisko w trakcie debaty, aby stać się bardziej znośnym. W pewnym momencie bez ogródek skłamał, że nigdy nie popiera zakazu aborcji, czemu zaprzeczają jego wcześniejsze działania. Odmówił jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, kto wygrał wybory w 2020 r., a powstanie 6 stycznia bagatelizował jedynie jako protest. Jak to ujął Walz, odpowiedź Vance’a była „przeklętą odpowiedzią”.

Vance wyglądał na utkanego z tego samego materiału co Donald Trump – gotowy powiedzieć wszystko, aby wygrać, niezależnie od prawdy. Debata pokazała jasno, że wyborcy stoją przed wyborem: między Walzem, którego autentyczność i stabilne przywództwo odzwierciedlają gotowość do rządzenia, a Vance’em, którego wykręty świadczą o skupieniu się na władzy ponad zasadami.

Source link