Powiedzieć, że nie taki był plan, to mało powiedziane.

Gdy Rachel Reeves powiedziała w zeszłym roku (i wiele razy od tego czasu), że nie ma zamiaru wracać do Brytyjczyków z kolejnymi podwyżkami podatków, naprawdę to mówiła.

Blog o pieniądzach: Niesławny trader stawia miliony na pęknięcie bańki AI

Ale teraz pytaniem, jakie stoi przed budżetem na koniec tego miesiąca, nie jest tyle, czy wzrosną podatki, ale jakie podatki i o ile? Rzeczywiście, coraz częściej pojawiają się spekulacje, że kanclerz będzie zmuszona złamać zawartą w manifeście obietnicę niepodwyższania stawek podatku dochodowego, ubezpieczenia społecznego czy podatku VAT.

Aby uzyskać bardziej dostępny odtwarzacz wideo, użyj przeglądarki Chrome

Kanclerz przesłuchiwany przez Sky News

Jej argumentacja, o czym poinformowała na konferencji prasowej we wtorek ranojest to, że znalazła się na tym stanowisku w dużej mierze z powodu błędów innych ludzi, przede wszystkim Partii Konserwatywnej.

Ale choć z pewnością prawdą jest, że znaczna część prawdopodobnego obniżenia jej sytuacji budżetowej odzwierciedla fakt, że „trend wzrostu” – średnia prędkość wzrostu produktywności – spadła w ostatnich latach z powodu różnego rodzaju problemów, w tym Brexitu, Covid-19 i stanu rynku pracy, z pewnością ponosi ona pewną odpowiedzialność.

Problem, który po części jest jej dziełem

Przede wszystkim ustaliła reguły fiskalne, za które wystawia ją UOKiK.

Po drugie, zdecydowała się zostawić sobie jedynie cieniutki margines przeciwko tym zasadom.

Po trzecie, nawet gdyby nie spadek produktywności OBR, jest całkiem prawdopodobne, że kanclerz złamałby te zasady fiskalne ze względu na różne zwroty dokonywane przez rząd w sprawie reform opieki społecznej, paliwa na zimę i dodatkowych upominków, na które nie zapewnił jeszcze środków, takich jak zniesienie górnego limitu świadczeń na dwoje dzieci.

Przeczytaj więcej:
Bohater Poczty otrzymuje siedmiocyfrową nagrodę Horizon
Wielka Brytania przyłącza się do partnerstwa kwantowego, chcąc wygrać wyścig o bezpieczeństwo narodowe

Teraz na tym etapie nikt, poza Ministerstwem Skarbu i Urzędem Odpowiedzialności Budżetowej, tak naprawdę nie zna skali zadania stojącego przed kanclerzem. A w nadchodzących tygodniach liczby te mogą znacząco się zmienić.

Jednak coraz wyraźniejsze staje się – na podstawie sygnałów politycznych, jeśli nie nic innego – że rząd będzie rozważał wprowadzenie złych wiadomości jeszcze w tym miesiącu.

Rzeczywiście, pomimo wszystkiego, co rząd zobowiązał się położyć kres polityce oszczędnościowej, połączenie wyższych podatków i niższych wydatków będzie wysoce niepopularne, nie wspominając o głęboko kontrowersyjnym. I chociaż kanclerz będzie starała się zwalić winę na swoich poprzedników, czas pokaże, czy opinia publiczna będzie w pełni przekonana.

Source link