W piątek 29 listopada 2024 roku przypada 125. rocznica powstania Barcelony.

Aby uczcić tę okazję, Sportowiec organizuje serię koncertów, w których celebruje ludzi i chwile, które pomogły uczynić klub tym, czym jest dzisiaj.

Powiedzieliśmy Wam o historia Joan Gamperczłowiek, który założył klub i prowadził niektóre z nich najbardziej znaczące liczby w historii Barcy. Teraz patrzymy na mało wiarygodną historię porwania ich głównego napastnika, Quini, w 1981 roku…


„Żona Quiniego zadzwoniła do mnie o czwartej rano. Powiedziała mi, że nie wrócił na noc do domu i że nie miała od niego żadnych wieści.

Rozmawia z byłym prezydentem Barcelony Joan Gaspart Sportowiec o jednym z najbardziej niezwykłych incydentów w historii klubu.

Była niedziela, 1 marca 1981 roku i Gaspart był wiceprezydentem. Barca pokonała Hercules 6:0 na Camp Nou, a najlepszy strzelec La Liga Quini strzelił dwa gole. Barca była na dobrej drodze do zdobycia tytułu mistrza Hiszpanii – coś, co nie miało miejsca od lat 1973–74, za czasów gry Johana Cruyffa i kiedy zamiast tego Quini strzelał gole dla Sportingu Gijon.

W mieście i wśród zawodników zapanowała euforia, którzy postanowili udać się na kolację do pobliskiej restauracji.

Była to restauracja Can Fuste, 15 minut spacerem od Camp Nou. Wszyscy czekali na 31-letniego wówczas gwiazdorskiego napastnika Quiniego, a właściwie Enrique Castro Gonzalez – ale on nigdy nie przybył.

„Było nas siedmiu lub ośmiu” – mówi Carles Rexach, jeden z zawodników drużyny Sportowiec. „(Środkowy obrońca Barcelony i bliski przyjaciel Quiniego, Jose Ramon) Alexanko spotkał się z nami i powiedział, że nie wie, gdzie jest ani dokąd poszedł”.


Quini był jednym z najsłynniejszych zawodników hiszpańskiej piłki nożnej lat 80. (FC Barcelona)

Ostatnią rzeczą, jaką ktokolwiek słyszał od Quiniego, był wywiad telewizyjny, w którym mówił o nadchodzącym meczu z Atletico Madryt. Atletico było na pierwszym miejscu, dwa punkty przewagi nad Barcą i mecz był kluczowy.

Mari Nieves, żona Quiniego, przyleciała tego popołudnia z Gijon z dwójką dzieci, jak to robiła w wiele weekendów. Po meczu jej mąż zatrzymał się w domu, aby zabrać swoje rzeczy, a następnie wsiadł do swojego forda Granada i pojechał na lotnisko w Barcelonie, aby ją odebrać.

„Jego żona (kiedy nie pojawił się na lotnisku) zadzwoniła do kilku szpitali, komisariatów policji i innych miejsc, gdzie mogliby coś wiedzieć” – mówi Gaspart. „Nie pojawił się. Nikt nic nie wiedział. Poszliśmy do jego domu o piątej lub szóstej rano i zastanawialiśmy się: „Gdzie on może być?”

Gaspart, ówczesny prezes Barcelony Josep Lluis Nunez i Alexanko spędzili noc w domu Nievesa i natychmiast wezwali policję.

Następnego dnia raport o zniknięciu Quini stał się oficjalny. Trzej mężczyźni pozostali z Nieves do czasu, gdy otrzymała telefon, który zaczął dawać jej odpowiedzi.

Sprawa wywołała poruszenie w całym kraju. Doniosły o tym wszystkie główne media i zaczęły krążyć pogłoski o tym, czy baskijska grupa separatystów ETA była zamieszana w terroryzowanie Hiszpanii szeregiem ataków.

Nieves otrzymała pierwszy z 21 telefonów od porywaczy męża. To nie ETA, ale trzy osoby niekarane i pozbawione pracy, które próbowały rozwiązać swoje problemy finansowe, porywając jedną z największych gwiazd futbolu w kraju i żądając dużego okupu.

„Wiadomość rozeszła się lotem błyskawicy po całej Barcelonie” – mówi Josep Maria Minguella, były agent i postać, która przez lata była blisko związana z klubem Sportowiec.

„Było wiele konsternacji. Gdy ETA była aktywna, miało miejsce wiele porwań, ale nigdy nie przydarzyło się to żadnemu graczowi. Przypomniało mi się to, co przydarzyło się (Real Madryt legenda Alfredo) Di Stefano kilka lat wcześniej (kiedy został porwany przez partyzantów wenezuelskich w 1963 r.).”

Jak Rexach to ujął 43 lata później: „Na początku myśleliśmy, że to żart, bo było to niewyobrażalne”.

Wracając z lotniska do domu, Quini zatrzymał się, aby zatankować samochód, gdy trzej mężczyźni nagle go zaatakowali i zmusili do wejścia do pojazdu, grożąc mu bronią. Później porzucili samochód, umieścili Quini w masce i drewnianej skrzyni w furgonetce i pojechali do Saragossy, około czterech godzin jazdy na zachód od Barcelony.

Tam przeniesiono go do kryjówki, gdzie spędził w zamknięciu 23 dni.

Quini był królem strzelców pięć razy Liga i strzelił 73 gole w ciągu czterech sezonów w Barcelonie.

„Był jednym z najlepszych zawodników w Hiszpanii i stale znajdował się w centrum uwagi mediów” – mówi Rexach. „Wiedzieli, że porwanie go będzie miało duży wpływ”.

„Był niezwykle charyzmatycznym człowiekiem i był dobry dla ludzi” – mówi Juan Carlos Perez Rojo, zawodnik, który grał w drużynie „B”, ale trenował z seniorską drużyną Barcy. Sportowiec. „Wiedzieli, że wszyscy zamierzają zintensyfikować działania i dać mu pieniądze, których potrzebował”. Rojo i Quini zaprzyjaźnili się jakiś czas po porwaniu, a on ma już 46 lat w Barcelonie, gdzie pracuje jako skaut.

„Jako osoba była bardzo prosta, dobra i miła” – mówi Minguella, która pomogła pozyskać Quiniego ze Sporting Gijon. „Nie zasłużył na to wszystko, co spotkało jego i jego rodzinę. To jeden z tych momentów, kiedy zdajesz sobie sprawę, że życie może być niesprawiedliwe.”


Quini z Nieves w dniu uwolnienia (Xavier Bonilla/NurPhoto via Getty Images)

Później okazało się, że głównym celem porywaczy był ówczesny trener Barcelony Helenio Herrera. Kiedy dowiedzieli się, że jest przeziębiony, zmienili plany, obawiając się, że może umrzeć podczas porwania.

W kolejnych dniach policja działała w tajemnicy.

„Było wiele wstrząsów” – mówi Minguella. „Policja kontrolowała sytuację i nie chciała, aby zbyt wiele osób interweniowało”.

„Policja nie chciała, aby ludzie przeszkadzali, nawet gdyby chcieli pomóc” – dodaje Rexach. „Więc po prostu pozwolili Alexanko pomóc”.

Barcelona poprosiła La Ligę o przełożenie weekendowego meczu z Atletico. Najwyższa liga hiszpańska odrzuciła tę prośbę, Barca zagrała i przegrała 1:0 na Vicente Calderon, dawnym stadionie Atletico. Niemiecki pomocnik Bernd Schuster, który zagroził, że nie zagra, oskarżył Nuneza i Herrerę o przebieg meczu.

„Byli ludzie, którzy nie chcieli grać, dopóki go nie znaleźli, i było trochę problemów, ponieważ trener uważał, że musimy grać, nawet jeśli go nie będzie” – mówi Rexach. „To było skomplikowane”.

Barca rozegrała jeszcze dwa mecze bez Quiniego, przegrywając 2:1 z Salamanką i remisując 0:0 z Realem Saragossa. Skończyliby cztery punkty za mistrzami Towarzystwo Królewskie na piątym miejscu.

„W tamtym roku nie wygraliśmy La Liga, ponieważ przez te trzy tygodnie myśleliśmy tylko o Quini” – mówi Rexach.

Tymczasem policja kontynuowała swoją pracę. Ponieważ porywacze dzwonili z budek telefonicznych, poprosili o współpracę Telefonicę, wiodącą hiszpańską firmę telekomunikacyjną, która była ich właścicielem.

„Porywacze przeszli całkowicie niezauważeni” – powiedział później Juan Martinez Ruiz, jeden z 20 funkcjonariuszy prowadzących sprawę Hiszpański magazyn Libero. „To był główny powód, dla którego ich zlokalizowanie zajęło tak dużo czasu. Nigdy nie stłukli naczynia, nie byli wcześniej karani, nie byli spokrewnieni z przestępcami… Byli całkowicie normalni”.

Policja wydała oświadczenie, w którym zaapelowała do społeczeństwa o pomoc i musiała uporać się z lawiną fałszywych tropów. Telefonica miała problemy z identyfikacją źródła połączeń.

Podczas jednej z rozmów porywacze powiedzieli Nieves, że denerwują się tym, ile Quini zjadła, biorąc pod uwagę, że nie mieli już dość pieniędzy na zakup kanapek. Za okup żądali 100 milionów peset (obecnie wartych około 600 000 euro), czyli kwotę wyższą niż pierwotne 70 milionów peset.

Podczas jednej z prób zapłaty porywaczom policja poprosiła Alexanko, aby udał się z teczką pełną banknotów do La Jonquera, katalońskiego miasteczka niedaleko granicy z Francją. Porywacze poprosili go o przekroczenie granicy, ale policja odmówiła, ponieważ władze francuskie aresztowałyby go na miejscu.

20 marca trzej mężczyźni poprosili o wpłatę pieniędzy na konto bankowe Credit Suisse.

„Barca szukała rozwiązań, ponieważ porywacze byli bardzo roztargnieni” – mówi Minguella. „Osoby, które go porwały, nie miały zbyt jasnego wyobrażenia o tym, o jaki okup chcą prosić, i zmieniały strategię.

„Sekretarka Nuneza zadzwoniła do mnie, aby dowiedzieć się, czy mogę w jakiś sposób zdobyć pieniądze w Szwajcarii, gdzie porywacze poprosili o zdeponowanie pieniędzy. Robiłem interesy w Luksemburgu i Szwajcarii i tam miałem pieniądze. Odpowiedziałem, że tak i zgodziłem się pomóc w płatności.

Konto bankowe było na nazwisko jednego z porywaczy, Victora Miguela Diaza Estebana. Aby go wyśledzić, szwajcarska policja ściśle współpracowała ze swoimi hiszpańskimi odpowiednikami. 24 marca Diaz Esteban udał się do Szwajcarii, aby wypłacić milion peset w dolarach amerykańskich; w ciągu 18 godzin policja aresztowała go po odnalezieniu hotelu, w którym się zatrzymał i podążaniu jego śladami, gdy wychodził na lotnisko, aby złapać samolot do Paryża. Został przesłuchany i przyznał się do przetrzymywania Quini w piwnicy w Saragossie.

W niecały dzień policja go wypuściła i aresztowała drugiego porywacza.

Quini powiedział później znajomym, że właśnie wtedy najbardziej się bał, ponieważ słyszał dużo hałasu i myślał, że porywacze go zabiją. Jednak w nocy 25 marca rozgłośnie radiowe w całej Hiszpanii ogłosiły, że został uwolniony.

Kiedy przybył do Barcelony, na komisariacie czekał na niego ogromny tłum – Quini musiał wyjść, aby ich przywitać.


Napastnik przygotowuje się do konferencji prasowej po zwolnieniu (FC Barcelona)

„Kiedy wyszedł, był w bardzo złym stanie, było to widać” – mówi Rexach. „Wiem tylko, że go przytuliłem. Przez 23 dni był ukryty w miejscu bez światła. To coś, czego nie życzyłbyś najgorszemu wrogowi.”

„Chciał jak najszybciej zagrać i wrócić do normalności” – mówi Rojo. „Udzielili mu wsparcia psychologicznego, usłyszałem o tym od kolegów z drużyny jakiś czas później”.

Quini powrócił na cztery ostatnie mecze sezonu La Liga, grając ponownie zaledwie tydzień po zwolnieniu i na każdym stadionie, na którym grał, był witany z pełnymi honorami. Po powrocie rozegrał 90 minut w każdym z pierwszych trzech meczów ligowych – strzelając dwa gole w wygranym 5:2 meczu z Almerią – i nadal był najlepszym strzelcem La Liga z 20 golami. Strzelił także gole w obu meczach półfinału Copa del Rey i dwukrotnie w finale przeciwko swojej drużynie z dzieciństwa, Sportingowi Gijon, w finale, gdy Barca podniosła Puchar Hiszpanii.

„Na każdym boisku, gdy wypowiadano imię Quini, słychać było pięć minut braw” – mówi Rojo. „Miał spektakularne przyjęcie”.

Trzej porywacze zostali skazani na 10 lat więzienia i grzywnę w wysokości pięciu milionów peset.

„To byli prości ludzie, bez wielkich możliwości” – powiedział Quini na konferencji prasowej po wyjściu na wolność. „Karmili mnie kanapkami, bo na więcej nie było ich stać”.

„Byli koledzy z drużyny, którzy potem żartowali” – mówi Rojo. „Czasami, gdy byliśmy w hotelach po kolacji, kiedy wchodziliśmy do pokoju, byli koledzy z drużyny, którzy wchodzili do jego garderoby, aby go przestraszyć, kiedy przyjechał”.

Quini spędził w Barcelonie kolejne trzy sezony, zdobywając 73 gole w 141 występach dla Katalończyków. Następnie w 1984 roku wrócił do Sporting Gijon, gdzie spędził ostatnie trzy lata swojej kariery. Pracował dla nich jako trener, delegat zespołu i dyrektor ds. relacji instytucjonalnych.

Porwanie wywarło ogromny wpływ na Quiniego, który w 2018 roku zmarł na zawał serca w wieku 68 lat. Camp Nou złożyło mu emocjonalny hołd, rozwinąwszy ogromne tifo z napisem „Quini, semper recordat” – Quini, zawsze pamiętany .


Hołd na Camp Nou złożony Quiniemu po jego śmierci (Xavier Bonilla/NurPhoto via Getty Images)

„To miało na niego duży wpływ przez całe życie” – mówi Rexach. „Spędził wiele dni zamknięty pod ziemią w bardzo małej celi. Nie chciał o tym rozmawiać, bo za każdym razem, gdy to robił, przeżywał na nowo traumę.

„Powiedział mi, że kiedy porywacze karmili go, czasami trzymał (jedzenie) dla siebie. Myślał, że jeśli ich wytropią i zabiją, nikt nie będzie mógł go tam znaleźć i umrze z głodu.

„Miał w głowie te 23 dni, aż do dnia swojej śmierci. Ludzie myślą, że szybko o tym zapomniał, ale tak nie było. Kiedy ktoś zadał mu pytanie (na ten temat), można było zobaczyć, jak bardzo szybko zmieniał temat.

„To najbardziej niewiarygodna rzecz, jaka przytrafiła się Barcelonie w jej historii”.

(Zdjęcia górne: Getty Images; projekt: Eamonn Dalton)

Source link