Przez dziesięciolecia – gdy sezony z pięcioma, sześcioma i siedmioma zwycięstwami stały się normą – Notre Dame wmawiano, że nigdy więcej nie będzie pretendentką do tytułu krajowego, jeśli nie przystąpi do konferencji, a najlepiej, jak się wydawało, do Wielkiej Dziesiątki.
Krytycy twierdzili, że jako niezależny podmiot nie ma wystarczających pieniędzy – zespoły Wielkiej Dziesiątki uzyskują większe gwarantowane przychody, nawet jeśli Irlandczycy mają własną umowę z NBC. Podobnie rekruterom, którzy zdawali się skupiać wokół marek ligowych, zwłaszcza SEC, brakowało stabilności harmonogramu i siły marketingowej.
Niepodległość była zmęczona myśleniem, reliktem lat 60., 70. i 80., kiedy Notre Dame wciąż wygrywała. Dopóki to się nie zmieni, nigdy nie powrócą do chwały, a przynajmniej tak głosiła teoria. Irlandczycy mogli udawać, że są wyjątkowi, ale rzeczywistość okazała się brutalna (tylko trzy sezony z 10 zwycięstwami w latach 1994–2014).
Wiele z tego zostało powiedziane przez ludzi, którzy albo nie rozumieli futbolu uniwersyteckiego, nie mówiąc już o wyjątkowym powodzie Notre Dame, by trzymać się z daleka. Zatem nawet gdy Brian Kelly ponownie zamienił Irlandczyków w dobry program – mecz o tytuł BCS i dwa występy czterech drużyn w fazie play-off – śmiech nie ustał, ponieważ, cóż, w końcówce wciąż dochodziło do wybuchów.
Teraz jednak Marcus Freeman ma tak dobrą passę Notre Dame (13-1) jak zawsze i ma 1,5 punktu faworyta w czwartkowym półfinale krajowym przeciwko Penn State (13-2) w Orange Bowl.
I nagle niezależność nie jest kotwicą sukcesu, ale… nieuczciwą przewagą?
„To nie jest pukanie do Freemana ani Notre Dame, ale myślę, że wszyscy powinni być na konferencji” – powiedział trener Penn State James Franklin, odnosząc się do tego, jak jego zespół rozegrał o jeden mecz więcej (o tytuł Wielkiej Dziesiątki) niż Irlandczyk . „Myślę, że każdy powinien rozegrać konferencyjny mecz o mistrzostwo lub nikt nie powinien grać w konferencyjny mecz o mistrzostwo. Myślę, że każdy powinien rozegrać taką samą liczbę gier konferencyjnych.”
Cóż, to jest przełącznik.
Każdy może być niezależny, jeśli chce. Penn State było jednym z ostatnich dużych graczy, którzy się nie utrzymali i dołączyło do Wielkiej Dziesiątki dopiero w 1993 roku. Uzyskali dużą stabilność i gwarancję pieniędzy. To, czego nie wyprodukowali, to tytuły krajowe z 1982 i 1986 roku, kiedy byli niezależną wytwórnią pod wodzą Joe Paterno. Być może w tym roku to się zmieni.
Franklin oczywiście nie do końca się myli. Nierówne ligi i różna liczba meczów to dziwactwa tego sportu. Przegrana w meczu o tytuł konferencji to podwójny cios w erze play-offów, w których bierze udział 12 drużyn. Aby wygrać wszystko, Nittany Lions rozegrali 17 meczów; ND potrzebowałoby tylko 16. (Aby to w pewnym stopniu wytłumaczyć, Irlandczykom nie wolno otrzymywać rozstawienia z pierwszej czwórki ani pożegnania).
I choć Wielka Dziesiątka gra w dziewięciu meczach konferencyjnych, SEC i ACC tworzą tylko po osiem, co zapewnia im większą elastyczność w zakresie harmonogramu (np. przeciwnicy FCS).
Co jest sprawiedliwe? Cóż, kiedy sprawiedliwość miała kiedykolwiek znaczenie w futbolu uniwersyteckim?
Irlandczycy trzymali się niepodległości bardziej ze względu na upór niż jakąkolwiek możliwą korzyść – chociaż pewne były. Każdy inny irlandzki sport należy do ligi, głównie ACC.
Notre Dame jest uniwersytetem narodowym. Studenci pochodzą z całego kraju (według szkoły stan Illinois, w którym znajduje się około 12 procent ogółu uczniów, jest stanem najliczniej reprezentowanym). Ma główną obecność na północnym wschodzie. Chce upowszechnić swój program piłkarski wszędzie.
Obecna umowa okazała się genialna, choć nie zawsze skuteczna. Jej „konferencja” polega zasadniczo na rozgrywaniu pięciu meczów rocznie przeciwko rotacji przeciwników ACC oraz corocznych starciach z USC, Stanford i Marynarką Wojenną. To ich osiem meczów. Uzupełniają resztę.
Umożliwia to NBC stworzenie na tyle atrakcyjnego harmonogramu programów, aby zapewnić im ekskluzywną ofertę na nadawanie, ale także możliwość dotarcia w dowolne miejsce.
Tylko w tym roku Notre Dame zagrała w Nowym Jorku, Los Angeles, Atlancie w Teksasie i East Rutherford w stanie New Jersey. Dodatkowo zmierzyła się z drużynami z Florydy, Wirginii, Kentucky, Ohio, Illinois, Indiany, Maryland i Bay Area. To jest dobre dla rekrutacji i relacji z absolwentami.
To także dużo podróży i żonglowania sezonem na sezon.
„Postrzegam to jako profesjonalistę… gramy od wybrzeża do wybrzeża” – powiedział Freeman. „Grasz z wieloma różnymi zespołami z wielu różnych konferencji. Rozpocząłeś sezon w College Station (Teksas), a zakończyłeś w Los Angeles. I jesteśmy w Nowym Jorku dwa razy.
„Możemy naprawdę postrzegać nasz program jako globalny w kontekście programu krajowego, pod względem tego, jak gramy i publiczności, przed którą gramy”.
Następnie zauważył, że choć Wielka Dziesiątka jest z pewnością konferencją, nie jest to już tak znana rodzina, jak kiedyś, ponieważ licząca 18 członków podąża za wizją Notre Dame od wybrzeża do wybrzeża.
„Nie różni się to zbytnio od Wielkiej Dziesiątki, w której biorą udział obecnie UCLA i USC oraz niektóre zespoły z Zachodniego Wybrzeża” – powiedział Freeman.
Konferencje stały się tak duże, że nie ma między nimi podobieństw, zwłaszcza jeśli chodzi o harmonogram. Stary system harmonogramu/podziału SEC oznaczał, że pomiędzy wizytami w kampusie ligowym zespół mógł minąć kilkanaście lat.
W idealnym świecie wszystko powinno zostać jak najbardziej wyrównane, ale taki jest futbol uniwersytecki. O te same mistrzostwa rywalizują 134 drużyny różnej wielkości i kształtu. Jeśli dochody nie będą dzielone jak w NFL, dlaczego miałoby być inaczej?
Dla Notre Dame, która przez lata zastraszała, że jest głupia, zachowując niezależność, przynajmniej obecne krzyki przeciwko temu są zabawne.
Kto mógł się tego spodziewać podczas tych wszystkich sezonów 6-6 i 7-5?