Środkowy Kai Havertz z Arsenalu świętuje po tym, jak jego kolega z drużyny Bukayo Saka strzelił drugiego gola dla swojej drużyny podczas meczu piłki nożnej w fazie otwarcia Ligi Mistrzów pomiędzy Arsenalem FC a Paris Saint-Germain na stadionie Arsenalu w Londynie, Anglia, wtorek, 1 października 2024 r. (AP Zdjęcie/Alastair Grant)

Środkowy Kai Havertz z Arsenalu cieszy się z ostatniego gola swojej drużyny po stałych fragmentach gry. (AP Photo/Alastair Grant)

Arsenal rozegrał ważne okresy młodego sezonu 2024–25 jako dzielny słabszy zespół, niedopasowany, ale odporny zespół, zdeterminowany, aby uderzyć powyżej swojej metaforycznej wagi. W angielskiej Premier League podejście było szczególnie konserwatywne i pasywne. W pierwszym meczu Ligi Mistrzów UEFA, w którym we Włoszech zremisowano 0:0, zespół zamienił dynamikę na solidność w defensywie i zdołał tylko dziewięć odbić w polu karnym Atalanty.

Ale dalej Druga kolejka Ligi MistrzówKanonierzy po raz kolejny pokazali, dlaczego mogą walczyć o wszystkie dostępne trofea.

Powód w dwóch słowach: stałe fragmenty gry.

Oni pokonał Paris Saint-German 2:0 na Emirates Stadium, a wielu ekspertów sugerowałoby, że nie zagrali zbyt dobrze. Stworzyli mniej niż 1,0 oczekiwanych bramek. Mieli mniejsze posiadanie piłki, mniej strzałów i tak dalej.

Ale opanowali statyczną część sportu, którą tak wielu purystów ignorowało. We wtorek, podobnie jak w zeszłym miesiącu w Tottenhamie i Man City, podobnie jak w sobotę przeciwko Leicester City, wykorzystali martwą piłkę, aby zapewnić sobie przewagę.

Kai Havertz dał im już prowadzenie 1:0 po strzale główki. Potem, w 35. minucie, po rzucie wolnym, prawie rozstrzygnęli losy meczu. Bukayo Saka wykonał zamach z rzutu wolnego. Nikt tego nie dotknął. Piłka przebiła się przez ciała, minęła bramkarza PSG Gianluigiego Donnarummę i wpadła do siatki.

To brzmiało prosto. Wyglądało to niepewnie. Ale w kontekście było zupełnie inaczej.

Prawdopodobnie był to najnowszy trik wymyślony przez trenera stałych fragmentów gry Nicolasa Jovera, który stał się szanowaną postacią dzięki swojej roli w przekształceniu Arsenalu w być może najlepszą drużynę grającą martwą piłką na świecie.

Dziewięć dni wcześniej Jover opracował plan, który miał to zrobić zdumiony i (prawie) pokonał Manchester City. Podczas ognistego, potencjalnie kluczowego starcia na szczycie Premier League piłkarze Arsenalu stłoczyli się w pobliżu tylnego słupka, gdy Saka wykonywał rzuty rożne. Zablokowali zawodników City i oczyścili pas startowy dla Gabriela Magalhãesa, który zaatakował strefę tylnego słupka i dośrodkował Saki, zapewniając Arsenalowi oszałamiającą przewagę nad mistrzami EPL.

Sześć dni później Kanonierzy pokonali Leicester podobny rzut rożny po tylnym słupku w 94. minucie.

Tak więc trzy dni później, kiedy wygrali rzut wolny w pobliżu prawej linii bocznej, ich główne zagrożenie ponownie skupiło się na tylnym słupku.

PSG, w przeciwieństwie do Man City, odpowiednio dostosowało się i pozostawiło bliższy słupek stosunkowo jałowy.

(Zrzut ekranu: CBS Sports)(Zrzut ekranu: CBS Sports)

(Zrzut ekranu: CBS Sports)

Tak więc, prawdopodobnie spodziewając się dostosowania, Gabriel, Thomas Partey, Havertz i Gabriel Martinelli wpadli w tę jałową przestrzeń. Saka wycelował w niego. PSG nie było w stanie oddać dośrodkowania, przez co Donnarumma upadł na podłogę i został pokonany.

Był to już piąty gol Arsenalu po stałych fragmentach gry w sezonie 2024/25. Od początku poprzedniego sezonu Kanonierzy strzelili ponad dwa tuziny bramek w samej Premier League i prawie cztery tuziny, odkąd Jover dołączył do klubu z Man City w 2021 roku.

Mają zabójczą kombinację elitarnej gry, umiejętności w powietrzu i najlepszego w swojej klasie trenera opracowującego plany, co sprawia, że ​​obecnie znajdują się blisko szczytu tabeli Premier League, a nie środka.

Jeśli chodzi o grę open, w EPL i Lidze Mistrzów spisali się dotychczas raczej zwyczajnie. Pokrzywdzeni kontuzjami i czerwonymi kartkami, nie grali już tak wysoko, jak rok temu.

Ale mają najgorszą obronę w piłce nożnej. Mają zagrożenie związane z grą na stałe, które nie zniknie w najbliższym czasie. Mają mentalność ukształtowaną przez menadżera Mikela Artetę i wzmocnioną pogonią za tytułami w latach 2023 i 2024.

Zatem w 2025 r. ponownie będą legalnym pretendentem.

Source link