JAK opisałbyś strój, który kosztował 594 funtów za teczkę pierścionkową (trzy kosztują mniej niż 10 funtów w sprzedaży wysyłkowej) lub 542 funty na „krzesło konferencyjne z niskim oparciem” (Dunelm ma takie po 99 funtów) i wiele innych absurdalnych ekscesów?
Nie, to nie jest jakiś wypieszczony, przepłacany, niedokształcony piłkarz ani absurdalnie bogaty szejk naftowy.
Jest to raczej Rząd Jego Królewskiej Mości Wielkiej Brytanii.
Ponieważ 10 milionom obywateli odmawia się płatności za paliwo zimowe, rolnicy obawiają się utraty finansów w wyniku źle przemyślanego budżetu, a NHS pojawia się u progu zimowego kryzysu, w zeszłym tygodniu wyszło na jaw, że przyszli ministrowie pracy wydali 130 000 funtów na remont swoich domów urzędy po objęciu władzy.
W ciągu ostatnich pięciu miesięcy jedenastu przedstawicieli rządu z zadowoleniem przyjęło nowe meble, telewizory, zamrażarki i prace malarskie.
To wiadomość od rządu, który jeszcze w zeszłym tygodniu zobowiązał się do obniżenia kosztów i wprowadzenia w Whitehall rzeczywistości fiskalnej, która zapewni pięcioprocentowe oszczędności w zakresie efektywności.
Rzeczywiście, kanclerz Rachel Reeves obiecała nawet, że użyje „żelaznej pięści”, aby zlikwidować odpady wydziałowe. Jak całkowicie beznadziejnie to brzmi w świetle ujawnienia tych ekscesów?
Ci, którzy chcą bronić tej finansowej głupoty, wskazują na wielkość rocznych wydatków rządu, które wynoszą zapierającą dech w piersiach kwotę 1,2 biliona funtów.
Twierdzą, że 130 000 funtów stanowi nieskończenie mały procent tej sumy brutto. Ale to mija się z celem. Był to rząd, który obiecał zająć się niektórymi fiskalnymi szaleństwami poprzedniej administracji i nigdy ich nie powtórzyć – i można śmiało powiedzieć, że ich nie brakowało.
Jednak siedzenie w absurdalnie kosztownych fotelach i oglądanie drogich, nowiutkich telewizorów jest obrazą na każdym poziomie. Przecież to nie jest tak, że biura zostały pozbawione mebli i telewizorów przed przeprowadzką!
Być może największa ironia pochodzi od sygnalizującego cnoty DESNZ – czyli Departamentu Net Zero, jak ty i ja to wiemy. Z Edem Milibandem na czele wydali niesamowite 43 000 funtów na „renowację” – i to z najbardziej dokuczliwego i wygłaszającego wykłady działu!
Nie wolno ci latać, musisz poddać recyklingowi, a za absurdalnie wysoką cenę zamontujesz żałośnie słabą pompę ciepła, czy ci się to podoba, czy nie, to tylko część mantry Milibanda.
Chociaż sugerowanie, że wszystko to wynika ze stanowiska zajmowanego przez „Free Gear Keir” i jego pragnienia wysokiego życia, mogłoby być nieco niesprawiedliwe, z pewnością nie jest to przykład, który należy dawać emerytom, a wiele innych osób niepokoi się, czy odważą się przejść na emeryturę. ogrzewania, a coraz większa liczba ludzi, aby przeżyć, zwraca się do banków żywności.
Wszyscy znamy powiedzenie: „Rób to, co ja robię, a nie to, co mówię”. Czy był lepszy przykład?