Bądź na bieżąco ze wszystkimi najważniejszymi wydarzeniami w Formuła 1. Zarejestruj się tutaj aby otrzymywać newsletter Prime Tire w swojej skrzynce odbiorczej w każdy poniedziałek i piątek.
SINGAPUR — Max Verstappen zawsze dawał do zrozumienia, że nie będzie jeździł wiecznie, niezależnie od tego, jak bardzo kocha ścigać się i wygrywać w Formule 1.
Jako najmłodszy zawodnik w historii tego sportu, który wystartował i wygrał wyścig, a także jeden z jego najbardziej utytułowanych zwycięzców, może pochwalić się długą karierą do Fernando Alonso lub Kimi Raikkonen z pewnością sprawiliby, że mistrzostwa i zwycięstwa Lewisa Hamiltona i Michaela Schumachera byłyby w zasięgu ręki Verstappena.
Nigdy nie interesowały go płyty. Ani też nie interesowała go wszechogarniająca natura F1 czasami z ciągle rosnącym kalendarzem. Jak Verstappen jasno dał do zrozumienia w Zandvoort w sierpniu, gdzie zaliczył swój 200. start w F1, jest bliżej końca swojej kariery w F1 niż startu — nawet mając 26 lat.
Myśl o tym, jak może wyglądać życie po F1, nawet jeśli jeden z najbardziej dochodowych kontraktów w F1 obowiązuje do 2028 roku, jest bardzo obecna w światopoglądzie Verstappena.
Wydarzenia weekendu Grand Prix Singapuru mogły jedynie przyspieszyć to myślenie Verstappena. Na torze był to jego najlepszy wyścig od prawie miesiąca. Drugie miejsce było świetnym wynikiem, biorąc pod uwagę, jak ponure były perspektywy na pewnym etapie weekendu i że była to całkowita porażka z rywalem o tytuł Lando Norrisem,
Ale poza torem, to reakcja FIA na język Verstappena wywołała uzasadnioną frustrację u trzykrotnego mistrza świata.
Jego użycie jednego słowa („f—ed”) na czwartkowej konferencji prasowej, gdy mówił o swoim samochodzie — nieożywionym przedmiocie pozbawionym uczuć — spowodowało, że FIA wkroczyła do akcji i uznała to za „wykroczenie”. Był to ruch, który wydawał się wynikać z chęci zrobienia przykładu Verstappenowi, który jest zobowiązany do wykonania prac społecznych dla organu zarządzającego F1.
Verstappen odpowiedział protestem na konferencji prasowej FIA po kwalifikacjach w sobotę, celowo udzielając krótkich odpowiedzi, ponieważ obawiał się, że może zostać ukarany grzywną lub że zostanie mu dodany kolejny dzień do kary. Chętnie rozmawiał z dziennikarzami poza salą, krytykując decyzję jako „śmieszną”.
WEJDŹ GŁĘBIEJ
Max Verstappen nazwał karę za przeklinanie „śmieszną” po proteście na konferencji prasowej FIA
Protest nieco osłabł w niedzielę. Jego odpowiedzi były dłuższe, choć nadal krótkie. Kiedy Lekkoatletyka zapytany Verstappen, czy nadal wolałby mówić poza konferencją prasową, odpowiedział: „To był długi dzień. Tak.”
Do tego czasu Red Bull zaplanował już osobną konferencję prasową Verstappena w jednostce gościnności zespołu zaraz po konferencji prasowej. Tam zachowanie Holendra uległo zmianie, powracając do swojego zwykłego wylewnego i (co ważne) upartego siebie.
„Osobiście nie mam absolutnie ochoty udzielać długich odpowiedzi, kiedy ktoś mnie tak traktuje” – powiedział Verstappen. Wiedział, że spełnił wymagania uczestnictwa w konferencji prasowej i udzielania odpowiedzi, nawet jeśli byłyby one krótkie. Nawet FIA przyznałaby, że była to sprytna taktyka.
Samo orzeczenie nadal rozwścieczyło Verstappena. Opublikował o tym na grupie WhatsApp Grand Prix Drivers’ Association ze wszystkimi innymi kierowcami F1 i powiedział: „Wszyscy prawie się śmiali, wiecie, w stylu: 'Co to, do cholery, jest?’ Zasadniczo. Więc tak, to jest bardzo, bardzo głupie”.
Ale Verstappen wziął pod uwagę również szerszy obraz. Jeśli F1 będzie dalej podążać tą ścieżką, gdzie kierowcy nie mogą być sobą, naturalnie wpłynie to na to, jak długo będzie chciał pozostać w stawce.
„Z pewnością tego typu rzeczy zdecydowanie decydują również o mojej przyszłości” – powiedział Verstappen. „Wiesz, kiedy nie możesz być sobą lub musisz radzić sobie z takimi głupimi rzeczami. Myślę, że teraz jestem na takim etapie kariery, że nie chcesz mieć z tym do czynienia cały czas. To naprawdę męczące”.
Verstappen wie, co to znaczy wygrywać wyścigi i mistrzostwa. I chce cieszyć się czasem spędzonym na wyścigach. „Ale jeśli musisz radzić sobie z tymi wszystkimi głupstwami, dla mnie to nie jest sposób na kontynuowanie sportu, to na pewno” — powiedział Verstappen.
Skrytykował również karę nałożoną na Carlosa Sainza za przejście przez tor pieszo pod czerwoną flagą, aby wrócić do alei serwisowej po wypadku kwalifikacyjnym w sobotę. „O czym my mówimy? To czerwona flaga” — powiedział Verstappen. „Samochody nadjeżdżają. Myślę, że to całkiem bezpieczne i on wie, co robi. Nie jesteśmy głupi. Takie rzeczy, jak to, gdy zobaczyłem, że ktoś to zauważa, pomyślałem: „mój Boże…”
Osłabia to miłość Verstappena do F1. Nie, przeklinanie nie jest konieczne. Ale wszyscy w padoku są dorośli, a dla wielu osób angielski nie jest pierwszym językiem. Szef Mercedesa F1, Toto Wolff, zauważył również, że konferencja prasowa nie powinna być szeroko transmitowana, ponieważ jej celem jest przede wszystkim przekaz medialny. Tak surowe potraktowanie mistrza świata z powodu jednego nieostrożnego słowa wydawało się surowe.
Szef zespołu Red Bull, Christian Horner, uważał, że FIA mogłaby sobie z tym lepiej poradzić i „uniknęłoby to niezręczności”. „Widzieliśmy członków rodziny królewskiej, którzy mówili fotografom, żeby zrobili p—ing zdjęcie” — powiedział Horner, odnosząc się do sfilmowanego komentarza księcia Filipa z 2015 r. Horner użył tego słowa podczas sesji medialnej, a nie na konferencji prasowej FIA, co stawia sprawę poza jurysdykcją organu zarządzającego.
Zamieszanie sprawiło, że wszelkie przekleństwa w padoku w ten weekend stały się źródłem humoru. Horner nazwał zwycięzcę wyścigu Lando Norrisa „szczęściarzem” za jego spojrzenia na ścianę podczas wyścigu i zażartował, że ma nadzieję, że nie zostanie za to ukarany. Kiedy dziennikarz użył przekleństwa, formułując pytanie do Verstappena, mistrz świata zrobił zszokowaną minę i zażartował, że powinni być ostrożni.
Verstappen nie był pewien, jak ta sprawa zostanie rozwiązana. Powiedział, że nie przeszkadza mu organizowanie oddzielnych sesji medialnych poza konferencją prasową i że każda rozmowa musi obejmować FIA i jej prezesa, Mohammeda Bena Sulayema, a także Formula One Management.
Ale jeśli obecne podejście pozostanie niezmienne i nie będzie otwarte na elastyczność, może to mieć wpływ na kosztowanie stawki nie tylko jednego z jej największych talentów, ale także jednej z jej najbardziej uczciwych postaci. W czasach, gdy Formuła 1 nadal się rozwija i chce promować swoich kierowców jako gladiatorów, wydaje się to krokiem wstecz.
„Jeśli nie możesz być sobą w pełni, lepiej nie mówić” – powiedział Verstappen.
„Tego nikt nie chce, bo wtedy stajesz się robotem, a to nie jest sposób, w jaki powinieneś postępować w tym sporcie.
„Tworzenie tej (autentyczności) idzie w złym kierunku”.
WEJDŹ GŁĘBIEJ
Kierowcy F1 oceniają naciski FIA na ograniczenie przekleństw w radiu: „Kim jesteśmy? Pięciolatkami?”
Zdjęcie u góry: SIPA USA