Jest stary dowcip o Dublińczyku, który zgubił się na irlandzkiej wsi w drodze na ślub kuzyna. Pyta przypadkowego farmera o drogę.
Rolnik wciąga zęby i odpowiada: „Nie zaczynałbym stąd”. Brytania, podobnie jak zagubiony Irlandczyk, jest tam, gdzie jest. Nasz kraj w 2024 roku nie jest tam, gdzie chcielibyśmy zacząć.
Jako wielki filozof Oaza sława Noela Gallahera powiedział w wywiadzie kilka lat temu: „Uwielbiałem lata 90.”, zauważając, że „to był wspaniały okres, wspaniały moment w czasie. Wszyscy byliśmy dziećmi Thatcher, które podniosły swoje tyłki i zrobiły to dla siebie”.
Rzeczywiście lata dziewięćdziesiąte były „genialne” i częściowo były produktem Partia Konserwatywna który przywrócił pacjentowi zdrowie.
W ciągu 18 lat, od 1979 do 1997 r., Partia Konserwatywna przekształciła Wielką Brytanię z kraju upokorzonego w kraju i za granicą w kraj, który odzyskał swoją siłę i prestiż.
Na arenie międzynarodowej najniższy poziom Zjednoczonego Królestwa znalazł wyraz w Partia Pracy zwracając się w 1976 r. do Międzynarodowego Funduszu Walutowego o pożyczkę w celu zaradzenia pogarszającej się sytuacji gospodarczej.
W zamian MFW zażądał i otrzymał duże cięcia wydatków, nie najmniej przyspieszenie zamykania kopalń węgla. W skali kraju była to niezdolność państwa do rządzenia. Partia Pracy finansowana przez związki zawodowe i im podlegająca nie była w stanie ich powstrzymać.
Podwyżki płac były poszukiwane, ale nie udało się ich osiągnąć z obawy przed rosnącą inflacją. Seria wyniszczających strajków doprowadziła do tego, co stało się znane jako Zima Niezadowolenia, a niektórzy twierdzą, że do ostatecznego zwycięstwa Thatcher w maju 1979 r.
Do 1997 roku finanse kraju były już w dużej mierze pod kontrolą, a ich stan wynosił około 40 procent PKB. Dogoniła i wyprzedziła rówieśników, takich jak Niemcy, Francja i Stany Zjednoczone pod względem PKB na mieszkańca. I co najważniejsze, z dzisiejszej perspektywy, gospodarka rosła przy bardzo stabilnej populacji, przy czym większość wzrostu była rodzima i naturalna.
Pod względem demograficznym Wielka Brytania w 1979 roku wyglądała i odczuwała bardzo podobnie do tej z 1997 roku. Ponadto Thatcher udało się utrzymać hydrę wojny kulturowej na dystans, chroniąc kilka pokoleń przed jej nihilizmem. Organizacje takie jak Paedophile Information Exchange, która prowadziła kampanię na rzecz zniesienia wieku zgody, były bardzo popularne w modnych kręgach Partii Pracy w latach 70., ale niektórzy mogliby powiedzieć, że słusznie zostały odrzucone w tym wspaniałym dwudziestoletnim okresie społecznej i ekonomicznej rekalibracji.
Co równie ważne, byliśmy patriotami, niezależnie, głównie od przynależności partyjnej. Krótko mówiąc, chociaż popełniono pewne błędy, Konserwatyściogólnie rzecz biorąc, wdrożyły politykę konserwatywną.
Tego samego nie można powiedzieć o okresie 2010–2024. Partia Konserwatywna, upokorzona w 1997 r., wyciągnęła złe wnioski ze swojej porażki. Partyjni dygnitarze uwierzyli, że odrzucenie, którego doświadczyli w głosowaniu, było oznaką ich porażki, a nie kombinacją czynników, w tym czasu urzędowania, który w demokracjach prowadzi czasami do porażki, niezależnie od wcześniejszych osiągnięć.
Zafascynowani uwodzicielsko destrukcyjnym magnetyzmem Blaira, uwierzyli w mantrę modernizacji. Aby pokonać przeciwnika, staliby się nim. Byliby spadkobiercami Blaira.
Choć uwierzyli w wojny kulturowe Partii Pracy, a w szczególności w politykę rasową i płciową oraz wrodzoną wiarę partii w ponadnarodowość – Davos ponad parlamentem – wiedzieli, że władzę mogą zdobyć jedynie promując głównie konserwatywną politykę.
Innymi słowy, przygotowali się do wielkiego kłamstwa. I tak też zrobili. Sprzedawaliby thatcheryzm lub coś podobnego na progu, ale dostarczaliby jego całkowite przeciwieństwo, nie najmniej niekontrolowane wydatki, politykę płci i ekologii oraz masową imigrację, między innymi.
Za to w 2024 r., całkiem słusznie, partia została unicestwiona. Partia Konserwatywna umarła, ponieważ nie dotrzymała obietnic i oczekiwań.
Z drugiej strony Partia Pracy skurczy się do niewielkich rozmiarów, jak organ w lodowatej wodzie, podobnie jak wiele partii socjalistycznych w Europie, pomimo jej pozornie imponującego zwycięstwa w lipcu ubiegłego roku, ponieważ spełni oczekiwania i dostarczy to, co zawsze: moralne i finansowe bankructwo.
Partia Pracy, intelektualnie napędzana przez grupy takie jak Towarzystwo Fabiańskie – wiecznie błędne, ale zawsze samouwielbiające – będzie egzekwować swoją samodestrukcyjną politykę w kraju bez względu na koszty i konsekwencje. Jednak z powodu przetrzebionych finansów kraju Partia Pracy stoi przed problemem.
Nie ma wystarczająco dużo pieniędzy, aby Partia Pracy mogła rozdysponować je wśród swoich mnożących się i coraz bardziej wymagających okręgów wyborczych. Ostatecznie wydatki będą ograniczone przez rynki finansowe.
W rezultacie Partia Pracy będzie musiała stoczyć jeszcze większą walkę kulturową – całym sercem i duszą – i w rezultacie uczynić się niewybieralną.
Tani w krótkim okresie, będą siłą karmić marksizm kulturowy z zaciekłością członków kultu we wszystkich instytucjach finansowanych przez państwo, alienując wszystkich i każdego. Koszty przyspieszenia zniszczenia społecznego będą ponoszone przez wszystkich później.
Należy zrozumieć, że jest to warunek sine qua non ich intelektualnych gwiazd przewodnich, a nie przypadek. Im gorzej, tym lepiej, jak mawiał Lenin. Jako przykłady, Ed Miliband pośpiesznie podjęły decyzję o zamknięciu Morza Północnego dla eksploatacji ropy naftowej, stawiając wyłącznie na energię odnawialną, najwyraźniej witając przyspieszającą deindustrializację i deagrikulturyzację.
Anneliese Doddsminister ds. kobiet i równości, bez ironii, odmówiła aktualizacji ustawy o równości z 2010 r. w celu ochrony kobiet przed „kobietami transpłciowymi” wchodzącymi do damskich toalet, szatni i drużyn sportowych złożonych wyłącznie z kobiet. Ona i partia popierają również wprowadzenie praw o quasi-bluźnierstwie, proponując kryminalizację teologicznej krytyki islamu.
Ponadto, w czasie, gdy większa część Europy zmierza w kierunku przywrócenia właściwej kontroli granicznej, Starmer, zgodnie z oczekiwaniami, przedstawi pełną, otwartą kontrolę, pragnąc rozbić to, co Socialist Alternatives, pozbawiona uroku publikacja, której był redaktorem w latach 80., nazywała monolitycznym społeczeństwem „białej, żonatej klasy średniej” Wielkiej Brytanii, na przewidywaną większość mniejszości, w której rasa i płeć stanowiłyby podstawę dla nowych i sztucznie tworzonych klas uciskanych, wrzucając starego, niewygodnego białego człowieka pracy pod autobus w tym procesie i zmieniając białą większość w de facto wroga klasowego.
Co gorsza, opierając się na swojej głęboko zakorzenionej ideologii, Two Tier Free Gear Keir instynktownie przedłoży międzynarodowe porozumienia nad zobowiązania krajowe – podstawową zasadę Partii Pracy od jej powstania. W ten sposób Partia Pracy zniszczy się sama, ponieważ jest wierna sobie. To nie jest miejsce, w którym chcielibyśmy zacząć, ale to jest miejsce, w którym jesteśmy: w połowie drogi do piekła.