Amerykański pastor, który został porwany przez uzbrojonych mężczyzn podczas nabożeństwa w Południowej Afryce w zeszłym tygodniu, został uratowany po „strzelaninie o wysokiej intensywności”, w wyniku którego trzy osoby nie żyją, mówią władze.
Josh Sullivan został znaleziony bez szwanku w miasteczku w Gqeberha we wschodnim Przylądku we wtorek wieczorem-w okolicy, w której 45-latek został porwany z ostatniego czwartku.
Nie było bezpośrednich szczegółów na temat porywaczy, którzy są podejrzani o zapoznanie się z ruchami rodziny.
Według statystyk policyjnych w ciągu ostatniej dekady w Południowej Afryce nastąpił wzrost porwań w Południowej Afryce.
W oświadczeniu opublikowanym w środę rano elitarna jednostka policyjna Południowej Afryki, znana jako Hawks, powiedziała, że Sullivan został uratowany po „zweryfikowanym wywiadu, w którym skoordynowany zespół… szybko przeniósł się do zidentyfikowanej lokalizacji”.
Rzecznik Hawks Avele Fumba powiedziała, że gdy oficerowie zbliżyli się do domu, podejrzani próbowali uciec do pojazdu, otwierając ogień.
„Funkcjonariusze odpowiedzieli taktyczną precyzją, co prowadzi do strzelaniny o wysokiej intensywności, w której trzech niezidentyfikowanych podejrzanych zostało śmiertelnie rannych”-powiedział Fumba.
Rodzina pana Sullivana i przyjaciele od czasu jego uprowadzenia odbyli pełne prośby o bezpieczny powrót.
Jeremy Hall, rzecznik rodziny Sullivan, powiedział lokalnej gazecie TimesLive, że był w kościele z żoną i ich dziećmi, gdy został porwany.
„Znali jego imię” – powiedział wtedy.
Podczas gdy początkowe raporty stwierdzono, że nie złożono prośby o okup, jego porywacze później podjęli żądanie, co skłoniło interwencję Hawks.
Jednostka, oddział w południowoafrykańskiej policji, koncentruje się na badaniu zorganizowanych, gospodarczych i innych poważnych przestępstw.
Pan Sullivan opisuje się jako „kościół sadzący misjonarz” na swojej osobistej stronie internetowej.
Mówi, że w 2018 r. Przeprowadził się do Południowej Afryki z żoną i dziećmi, aby założyć kościół dla ludzi mówiących Xhosa.