Harvard odmawia wyraźnie nielegalnych żądań Administracja Trumpa. To wysyła ważny sygnał: możliwy jest opór.

Ale uniwersytety muszą zdać sobie sprawę, że rząd przyjmuje taktykę podziału i zarządzania: powinny współpracować przy wspólnej strategii postępowania sądowego, zastosować wspólne podejście w celu uzyskania opinii publicznej po swojej stronie, i zrobić wszystko, aby Kongres odprowadził Trumpa traktowanego pieniądze przydzielone przez ustawodawstwo, tak jakby był to prywatny fundusz slush, który można zastosować do politycznego szantażu. Niektórzy wydział już zaczął zjednoczyć się. Zasadniczo nie tylko postępowcy, ale szanujący się konserwatystów-jeśli w ogóle pozostaną-powinni reagować na tak trzyosobową strategię.

Stało się całkowicie jasne, że Trump 2.0 wykorzystuje moralną panikę o „obudzonych” i pro-palestyńskich protestach jako pretekstach w celu podporządkowania instytucji przedstawiających wiele zagrożeń dla początkujących autokratów: uniwersytety stanowią niezależne źródło informacji; Zachęcają do krytycznego myślenia; Zbierają się w jednym miejscu młodzi ludzie łatwo oburzeni niesprawiedliwościami. Oczywiście, podobnie jak wszystkie instytucje, mają wady; Ale w przeciwieństwie do, powiedzmy, firmy, dają szeroką swobodę krytyce i podejmowaniu pozycji (jeśli uważasz, że uczelnie cenzurują mowę, wypróbuj polityczne oratorium na podłodze fabrycznej lub w sali konferencyjnej).

Niektórzy przywódcy akademiccy myślą, że mogą złagodzić atutów, a przynajmniej uzyskać lepszą ofertę, jeśli przyznają punkty na temat rzekomo powszechnego antysemityzmu, a także rzekomej indoktrynacji i dyskryminacji. Samokrytyka powinna oczywiście być częścią życia uniwersyteckiego, ale trąbienie w op-eds To, że istnieją głębokie problemy strukturalne z szkolnictwem wyższym, jest w najlepszym razie naiwne. Po pierwsze, nie ma prostych uogólnień na temat około 4000 szkół wyższych i uniwersytetów w USA; Nawet tak zwane „elitarne uniwersytety” prawie nie są takie same.

Jednak zdecydowanie zbyt wielu naukowców bezkrytycznie powtarza propagandę prawicy na temat „kryzysu w wolności słowa”, a konserwatyści czują się marginalizowani. Czy być może istotne jest to, że najpopularniejsze kierunki pozostają naukami biznesowymi i zdrowotnymi-podmiotami ledwo prowadzonymi przez dogmatycznych lewicowych piekielnie uciszające sprzeciw? Czy to możliwe, że niektóre bardzo cytowane statystyki-że wielu innych profesorów głosuje na Demokratów-mają więcej wspólnego z GOP, które zamieniły się w Partię antynaukową, a nie profesorom, którzy chcą zepsuć młodzież socjalistyczną bzdurą?

Nawet ci, którzy martwią się o co list rządowy do Harvarda Nazywany „chwytaniem ideologicznym” może się zmywać na proponowanym lekarstwie: coś, co można nazwać jedynie totalitarną inżynierią społeczną w imię zapewnienia „różnorodności punktu widzenia”. Rząd stara się poddać cały uniwersytet kontroli ideologii: zarówno wykładowcy, jak i studenci musieliby zostać przetestowane pod kątem „punktów widzenia” – cokolwiek to dokładnie znaczy. Gdyby znaleziono nierównowagę, departamenty musiałyby wprowadzić, co komisary ds. Edukacji Trumpistycznej nazywają „masą krytyczną” wykładowców i studentów z punktami widzenia uznani przez komisariuszy politycznie.

To nie jest tylko atak na wolność akademicką; Jest to licencja na badanie umysłów i sumień jednostek (czy uczeń mógłby ukryć tajne zainteresowanie Judith Butler? Tylko rozległe przesłuchania ujawniłyby prawdę!). Czy uczniowie może być zachęcani do potępienia swoich profesorów, w sposób, który już popularny na stronach prawej? Czy z kolei profesorowie mogą być zachęcani do poinformowania o swoich zarzutach (wygląda na preppy, ale kiedyś napisał esej na temat ideologii płci)?

Oprócz oczywistej sprzeczności naruszenia wolności w imię wolności, istnieje hipokryzja rangi wymagającej „różnorodności punktów widzenia”, jednocześnie starając się zakazać wszelkich inicjatyw różnorodności nie opartych na ideologii politycznej. A praktyczne egzekwowanie różnorodności punktów widzenia prawdopodobnie byłoby również nieco nierówne: żaden dział ekonomiczny nie byłby zmuszony zatrudnić marksistów; Ewangeliczne uczelnie raczej nie zostaną poprowadzone w kierunku równowagi poprzez konieczność wprowadzenia „masy krytycznej” wydziału promującego ateizm.

Trumpistowie starają się opracować liderów uniwersytetów jako „uprawnionych” – jeden mały krok od nazwania ich dzielnicami i królami pasożytniczymi dla podatnika. Edukacja, insynuują, jest luksusem dla rozpieszczonych dzieci, bada pretekst dla wykładowców, aby narzucić osobiste przekonania. Jeśli ktoś zaakceptuje to kadrowanie, skądinąd niewytłumaczalny pomysł zaczyna mieć sens: Christopher Rufo, bardzo platformowany strateg ataków na wolność akademicką, chce ”zmniejszyć rozmiar samego sektora”.

Dlaczego miałbyś chcieć zaprzeczyć dzieciom uczenia się dzieci i badaniom, chyba że obawia się krytycznego myślenia? A może jeśli ktoś ma całkowicie wypaczony widok-w stylu piżmowym-tego, jak faktycznie działa nauka? Lub jeśli ktoś nie wykazuje umyślnej ignorancji faktu, że rząd nie tylko odmierza gotówkę na uniwersytety, aby mogli organizować więcej parad dumy, ale że zawiera umowy na badania po wysoce konkurencyjnych procesach selekcji?

Najwyraźniej administracja Trumpa zajmuje się bezprecedensowym krajowym samookaleczeniem. Ci, którzy myślą o sobie jako „oszczędzaniu”, muszą zapytać, czy naprawdę chcą być częścią orgii zniszczenia. Ci, którzy mówią, że czczą założyciele, muszą się zastanawiać, czy mogą tolerować codzienne naruszenia konstytucji, jak Trump pracuje nad ograniczeniem funduszy zatwierdzony przez Kongres (między innymi do badań).

Samozwańczy obrońcy wolności słowa muszą zastanowić się, dlaczego mieliby wspierać administrację inspirowaną bardziej przez Mao niż przez Madison. A ci, którzy chcą po prostu utrzymać podstawową przyzwoitość, muszą zapytać, czy mogą zaakceptować propozycję w stylu: „Zapobiegniemy lekarstwowi raka, o ile Harvard nie zatrudniony miernymi konserwatystami”. Jako mój kolega David Bell niedawno to umieściłjeśli ta propozycja stanie się akceptowalna, będzie to triumf złośliwości w więcej niż jednym sensie.

Source link