Zwykle tętniący życiem hiszpański hotspot, popularny wśród turyścizostał opisany jako „w połowie pusty”, co wzbudziło obawy właścicieli barów i restauracji. Magalufzwykle zatłoczone urlopowiczami na początku czerwca, zostało przedstawione pod koniec maja z rzędami niezajętych leżaków na plażach.
Właściciele barów w tym majorkańskim mieście również zgłaszali puste stoliki przed zwykle ruchliwymi klubami nocnymi. Jak podaje BirminghamLive, lokalni mieszkańcy przemaszerowali niedawno przez Palmę, stolicę wyspy, żądając od rządu „natychmiastowych działań” w celu rozwiązania kryzysu mieszkaniowego i przeludnienia turystów.
Majorca Daily Bulletin wyraził obawy, że w poniedziałek Magaluf będzie „wyjątkowo cichy”, sugerując, że będzie „w połowie pusty”, jeśli o to chodzi. Podkreślono także obawy właścicieli firm dotyczące braku turystów, choć niektórzy utrzymywali, że w weekendy w barach nadal panuje ruch.
Jeden z właścicieli baru zasugerował, że „życzenia protestujących przeciwko turystyce zostały spełnione”, a szczyt sezonu wakacyjnego przypada w czerwcu tuż za rogiem. Tysiące osób wzięło udział w demonstracji w Palmie w maju, a organizatorzy obiecali kontynuować protesty do czasu podjęcia działań przez rząd Balearów.
Javier Barbero, jeden z organizatorów wydarzenia, otworzył się przed prasą i stwierdził: „To dopiero się zaczęło. Jeśli zakwestionujemy rzeczywistość i nadal nie zostaną podjęte żadne działania, wyjdziemy na ulice, dopóki nie zaczną działać”.
Wyjaśnił, że protestujący nie są całkowicie przeciwni turystyce, ale nalegał: „Musimy ponownie przemyśleć model turystyki”.
Wybuchły gniewne protesty, gdy mieszkańcy wzywają swoich lokalnych przywódców do zajęcia się rosnącymi cenami wynajmu, żądaniami, na które prezydent Balearów, Marga Prohens, stanowczo odmówiła ustosunkowania się. Kontrowersyjna kwestia obejmuje także dążenie do zmian legislacyjnych nakładających na obywateli obowiązek zamieszkiwania na Majorce przez co najmniej pięć lat, zanim będą mogli kupić nieruchomość na wyspie.
Według statystyk Exceltur zdumiewające 45 procent dochodów Balearów pochodzi z tętniącego życiem przemysłu turystycznego.
Ruch bojkotu zyskuje na popularności wśród niektórych Brytyjczyków, którzy często odwiedzają to popularne miejsce. Jeden z takich gości dał upust swojej frustracji w Internecie, ostrzegając: „Powinni uważać, czego sobie życzą”.
Inny niezadowolony turysta podkreślił potencjalny cios dla hiszpańskiego miasta, jeśli ludzie go posłuchają: „Przestańcie jeździć do Hiszpanii na 12 miesięcy, a będą nas błagać, żebyśmy wrócili”.
„The Mirror” rzucił światło na tę kwestię w maju, wyrażając obawy związane z zawyżaniem przez turystów wartości nieruchomości i kosztów utrzymania.
Demonstranci z Mallorca Platja Tour nawoływali mieszkańców do odzyskania publicznych plaż w odpowiedzi na uwagi polityka, który zasugerował, że mieszkańcy nie mogą już oczekiwać dostępu do plaży w sezonie w lipcu i sierpniu, co jest przywilejem obciążonym napływem turystów.
W odważnym oświadczeniu przeciwko masowej turystyce aktywiści zajęli plażę w Sa Rapita podczas późniejszej demonstracji, podczas gdy podczas wcześniejszego protestu w Palmie maszerowali przez centralny plac, skandując „Turyści wracają do domu”.