We wrześniu 2022 r., Na początku ostatniego roku na Uniwersytecie Purdue w Indianie, Mia Griffin pracowała w swojej sypialni, laptop oparł się na kolanach, kiedy z 23andme pojawiła się e-mail z 23andme, mówiąc, że jej testy genetyczne zostały zakończone. Mia nie spieszyła się. Kupiła zestaw rok wcześniej, kiedy widziała sprzedaż na Amazon. Był to impuls, dla którego jej entuzjazm szybko zanikł. Minęło kilka miesięcy, zanim zabrała się do plucia do rurki i wysłania jej z powrotem do pakietu przedpłaconego.

Kiedy się zalogowała, wszystko wydawało się przewidywane. Test wymienił jej pochodzenie jako 99,9 procent wschodnioazjatyckich i rdzennych Amerykanów. (W tym czasie oboje zostały zebrane przez firmę.) Nie ma tego wielkiego zaskoczenia – została przyjęta w 2002 r. Z Chin, jedno z ponad stu sześćdziesięciu tysięcy dzieci wysłanych za granicę do Stanów Zjednoczonych i innych krajów w ciągu trzech dekad. Nie znając historii medycznej swojej rodziny, podjęła test głównie, aby dowiedzieć się, czy ma podwyższone ryzyko genetyczne dla raka, i odczuła ulgę, gdy dowiedziała się, że nie, chociaż test wykazał skłonność do nietolerancji laktozy i alergii na koty, dwie rzeczy, o których już wiedziała.

Mia wiedziała, że ​​znalezienie rodziny jest możliwe, ale nie było jej na myśl. I tak kliknęła na zakładce wymienionej krewnymi genetycznymi. Tam było na szczycie listy: Zhou Changqi, urodzony w 1956 roku.

„Odziedziczyłeś połowę DNA Zhou Chang” – stwierdził raport. „Przewidywany związek – Father”.

Czy to był błąd? Czy oszustwo? Kliknęła przycisk wskazujący, że chce się połączyć. W ciągu kilku minut odpowiedź powróciła od mężczyzny o imieniu Brian Stuy, który prowadzi organizację non -profit z Utah łączącą adopty i rodziny porodowe. Wyjaśnił, że otrzymał próbkę DNA w imieniu Zhou, który nie mówił po angielsku ani nie posiadał komputera. Tak, jej ojciec.

„Czy to oznacza, że ​​mnie szukał?” – zapytała Mia.

„Był. Desperacko”.

Mia powie później, że może porównać to doświadczenie z wypadkiem samochodowym. Przed krzykami, przed syrenami, czas stał nieruchomo. A jednak wydarzyło się coś niezmiernie ogromnego. Wiedziała, że ​​jej życie zostało nieodwołalnie zmienione.

Kiedy Chiny zaczęły zezwalać na adopcje zagraniczne, na początku lat dziewięćdziesiątych nie było oczekiwań, że adoptenci kiedykolwiek połączą się z rodzinami urodzeniowymi. Mówi się, że niemowlęta, głównie dziewcząt, zostały odebrane na stacjach kolejowych, rynkach i poboczu drogowym, gdzie zostały porzucone przez rodziny obawiające się bezwzględnie egzekwowanej polityki jednego dziecka. Nie mieli identyfikacji. Nawet sierocińce nie wiedziały, kim oni są. A Chiny, z oszałamiająco dużą populacją – ponad miliard – były tak daleko od przybranych rodziców. Adopta, w którym znajdują się rodzina urodzenia, nie wydawała się bardziej prawdopodobna niż zlokalizowanie określonego ziarna piasku.

Założenia te zostały podwyższone w ostatnich latach. Lubię to, czy nie, a wielu nie, technologia ścigała ten rozległy świat w połączoną wioskę. Adopteści, którzy mogliby tylko fantazjować o swoich rodzinach urodzenia, identyfikują ich teraz poprzez testy DNA i rozmawiają z nimi online. Jeszcze bardziej nieoczekiwani rodzice chińscy, a czasem dorosłe rodzeństwo szukają i znajdują utracony krewnych, które zostały adoptowane za granicą. Historia o tym, jak Zhou Changqi z prowincji Hunan związał się z Mią Griffin z Indiany, stanowi wgląd w przyszłość – dla niektórych, przerażających dla innych.

„Adopt był tak wiele razy mówiono:„ Nigdy nie będziemy w stanie znaleźć twojej rodziny urodzenia ”, powiedział mi Stuy. „Więc, kiedy to się stanie, jest to jak błyskawica”.

Wyleciałem do Indiany, aby zobaczyć Mię Griffin w styczniu, po ponad dwóch latach okazjonalnych tekstów i czatów. Była tym, która skontaktowała się ze mną, chcąc dowiedzieć się więcej o swoim ojcu urodzenia, z którym przeprowadziłem wywiad w 2009 roku, kiedy mieszkałem w Pekinie na Los Angeles Czasy i raportowanie o adopcji. Chciałem również poznać Mię, nie tylko z powodu jej niezwykłej historii, ale także dlatego, że była wyjątkowo wyrażona na temat walk, przed którymi stoją adopty. Używała psychologii i socjologii w Purdue, a obecnie studiowała na Indiana University South Bend, pracując z chorymi psychicznie nastolatkami w zakazanym przez sąd placówce mieszkalnej.

Mia dorastała w Fishers, Indiana, przedmieściach klasy średniej w Indianapolis. Została adoptowana jako roczna para o imieniu Bill i Mary, którzy w tym czasie mieli czterdziestce. Bill był agentem nieruchomości i Mary, asystentka lekarza, który miał histerektomię w wyniku raka szyjki macicy. Bill miał znacznie starszego syna z poprzedniego małżeństwa, ale w przeważającej części Mia wychowała się jako jedyne dziecko.

Kiedy była młoda, Mia była bardzo konkurencyjna w sporcie i naukowcach, wyróżniając się obu. Była chętna, którą później przypisała strachowi adoptej przed porzuceniem po raz drugi. Podniosła ciężary, grała w piłkę nożną i tenisa, a następnie jako dorosły, zwróciła się do golfa i picklebulki: „Rzeczy, które robią biali ludzie”, powiedziała mi później. Jej matka próbowała ją zapisać na lekcje w języku chińskim, w których uczestniczył garstka adopcji w mieście, ale Mia odrzuciła ten pomysł. Wszystko, co czuła z Chin, to odrzucenie.

Były chwile intensywnego żalu. Przypomniała sobie, że kiedy miała około ośmiu lat, wybuchła płacząc: „Dlaczego wyrzucili mnie jak śmieci?” Przypomniała sobie wycieczkę w szkole średniej, w której matka kolegi z klasy skomentowała „musiałbyś mnie zabić, zanim zrezygnowałem z jednego z moich dzieci”. Mia nic nie powiedziała, ale zrozumiała implikację: „Moi rodzice nie dbali o to, by walczyć o mnie”.

Mary próbowała ją uspokoić. Powiedziała Mii, że jej rodzice rodzących dostarczyli ją do sierocińca, kochając ją tak bardzo, że chcieli się upewnić, że jest bezpieczna. To było nieprawdziwe. W momencie jej adopcji Griffins otrzymał certyfikat, który stwierdził, że została porzucona na ulicy w Changsha, stolicy prowincji Hunan. „To była moja wymyślona historia”-powiedziała mi później Mary. „W pewnym sensie próbowałem ją pocieszyć”. Kiedy rodzina pojawiła się okazja, aby odwiedzić Chiny z innymi adoptami, Mia powiedziała, że ​​nie chce iść. Maryja poczuła ulgę. „Nie chciałem, żeby Mia wiedziała, że ​​została znaleziona na ulicy” – powiedziała.

Z czasem Mia zrozumiała, że ​​jej rodzice, podobnie jak inne chińskie pary, mogli nie mieć wyboru w ramach polityki jednego dziecka, która terroryzowała rodziny od 1980 roku, aż do podniesienia, w 2015 r.. Przez nastolatki poczuła, że ​​poruszyła się. Powiedziała mi: „Zrobiłem pokój z faktem, że miałem tę samą historię co wszyscy inni”.

Zanim przeprowadziłem się do Chin, w 2007 r. Nie miałem powodu wątpić w konwencjonalną mądrość co do adopcji. Gdyby chińskie rodziny mogły tylko jedno dziecko, chcieliby, aby dziecko było chłopcem, które wspierałoby jego rodziców w starości i utrwalałoby linię rodzinną. Dziewczęta tradycyjnie wyszły za mąż w rodzinie męża, czyniąc je jak „rozlana woda”, jak poszła wspólna obłudnik. Niechciane dziewczyny zostały pominięte na ulicy.

Ale niepokojące raporty zaczęły wydostawać się ze wsi przez chińskie media społecznościowe-w tym czasie nieocenzurowane-wśród urzędników egzekwujących politykę jednego dziecka. Organizacja ścigania, eufemistycznie znana jako planowanie rodziny, od dawna było niesławne ze względu na swoją brutalność. Gdyby ludzie nie mogli zapłacić kaleczących grzywien za nadwyżki narodzin – wielokrotnie roczne dochody rodzinne – zorganizowałyby swoje domy, powalając dachy i drzwi oraz skonfiskować meble, bydło i świnie. Teraz plotka polegała na tym, że ukradli także dzieci, dostarczając je do sierocińca i prawdopodobnie otrzymując odrzuty w zamian. Chociaż większość opłat zapłacono agencjom adopcyjnym, które wysłały pieniądze do władz państwowych w Pekinie, rodziny adopcyjne były zobowiązane do przekazania trzech tysięcy dolarów w gotówce na sierocińcu, który wspierał ich dziecko. Te sierocińce, które były prowadzone przez samorządy, chciały utrzymać przepływanie pieniędzy. A chińscy adoptyk stali się tak popularni przez wczesne dwa tysiące, nie tylko w USA, ale także w Europie i Australii, że po prostu nie było wystarczającej liczby porzuconych dzieci, aby nadążyć za popytem.

Postanowiłem zbadać doniesienia o skradzionych dzieci, podróżując z chińskim asystentem informacyjnym w miejscach tak odległych, że były one nieosiągalne, z wyjątkiem stopy. W prowincji Guizhou wspinaliśmy się na porywającą ścieżkę górską do wioski niemal ukrytej w chmurach. W Hunan przeszliśmy przez drażniący prowizoryczny most kłód, aby dotrzeć do innej wioski przez strumień. Miejsca miały poetyckie nazwy – Tianxi („Niebo zachodnie”) i Gaofeng („High Phoenix”) – i miażdżące ubóstwo. Ludzie, którzy tam mieszkali, byli wśród najbardziej wrażliwych Chin, pozbawione powiązań politycznych lub znajomości prawa. Wielu było analfabetami. Tam spotkaliśmy rodziców, którzy potwierdzili doniesienia, że ​​ich dzieci zostały zabrane i które rozpaczały za wszelką szansę na ich znalezienie.

Poznałem jednego ojca, który był tak zrozpaczony, gdy nie mógł odzyskać córki, że próbował podskoczyć gardło nożem rzeźnikiem. Matka szukała jednej z jej identycznych córek, które zostały gwałtownie przejęte przez urzędników. Ale nikt nie był tak przygnębiony jak Zhou Changqi. Chociaż rozmawialiśmy tylko przez telefon, był jednym z bardziej pamiętnych ludzi, z którymi przeprowadziłem wywiad w ciągu siedmiu lat życia w Chinach.

Zhou Changqi wychował się w rodzinie rolników ryżu w miasteczku Baishui w prowincji Hunan, ale podobnie jak inni chińscy wiejscy Chińczycy często opuszczał wioskę, aby zarobić gotówkę jako robotnik migrujący, zwykle wykonując prace budowlane lub wydobycie. Po czterdziestce ożenił się z kobietą ponad dekadę młodszą od sąsiedniej wioski. Para miała swoje pierwsze dziecko, syn, w 1999 roku. Kiedy żona Zhou zaszła w ciążę w następnym roku, wiedzieli, że mają kłopoty. Limity urodzeni zostały egzekwowane w jurysdykcji, w której zostałeś oficjalnie zarejestrowany, więc Zhou podjął pracę w kopalni wolframu w południowej części prowincji, mając nadzieję, że jego żona może rodzić bez zwracania uwagi. Właśnie tam urodziła się dziewczyna, która stała się Mią Griffin w maju 2001 roku. Była pulchnym dzieckiem z branszowo czarnymi włosami, łatwym uśmiechem i gotowym śmiechem. Planowanie rodziny spotkało się z nimi, gdy miała około sześciu miesięcy.

Source link