Donald Trump rzucił kości. Hazuje, aby mieć rację o dwóch kluczowych zmiennych.
Po pierwsze, ma rację, że irańskie miejsca nuklearne Uderzone przez USA Były naprawdę „całkowicie i całkowicie zatarte”, jak twierdził.
Amerykańscy urzędnicy wojskowi często mówili, że zniszczenie całego aparatu nuklearnego byłoby bardzo trudne, a bardziej prawdopodobnym rezultatem strajków powietrznych byłoby przywrócenie programu nuklearnego.
Śledź najnowsze: Iran rozważający „wszystkie opcje” po nas uderzają
Drugi hazard ma znacznie większe zagrożenie. Prezydent obstawia Iran Nie będzie miał możliwości ani odwagi, aby trafić w żadną z wielu amerykańskich baz i misji dyplomatycznych w regionie lub w znacząco zakłócać wysyłkę międzynarodową.
Jego nadzieją jest umiarkowani w irańskim reżimie, rozpoznają teraz własną strategiczną porażkę i przyjmie stanowisko dialogu i deeskalacji.
Czytaj więcej:
Starmer wzywa Iran do „powrotu do tabeli negocjacji”
To, co wiemy do tej pory o nas, uderza w obiekty nuklearne Iranu
Najlepszym scenariuszem byłoby teraz powtórzenie historii: powtórzenie chwili, kiedy Pan Trumpw swojej pierwszej kadencji, miał szczęście.
W grudniu 2019 r. Podjął decydującą decyzję o nakazaniu zabójstwa ówczesnego ówczesnego siły Quds strażnika rewolucyjnego, Dżibuti i Somali.
Zdecydował się na sejsmiczne odwet w odpowiedzi na irańskie ataki na Amerykanów w regionie. Na początku stycznia 2020 r. Najstarsza postać wojskowa w Iranu została zabita podczas strajku dronów w Bagdadzie.
Region został przygotowany, a wielu przewidywało ogromny irański kontratak. Ale to nie przyszło. Były izolowane ataki, ale nic nie było utrzymywane.
Dwa tygodnie temu, wysłannik Trumpa na Bliskim Wschodzie, Steve Witkoff, ostrzegł izraelski strajk wyprzedzający wobec Iranu spowodowałby ogromne odwet irański. Przewidował coś, w czym nazwał „masową imprezę ofiar” Izrael. To też się nie zmaterializowało.
Mówi się, że prezydent USA był zaskoczony i pod wrażeniem zdolności obronnych Izraela, ale także jego operacji ofensywnych w Iranie.
Wydaje się, że jest wystarczająco przekonany, że reakcja irańska w nadchodzących dniach będzie bezwładna.
Przytoczył zabójstwo generała Sulemani w swoim późnym wieczorze do narodu. Widzi to jako swój sukces, hazard, który się opłacił.
Jeśli znów ma rację na obu swoich nowych grach hazardowych – że zniszczył obiekty nuklearne i że Iran nie trafił z żadną skutecznością – być może będzie to moment zmieniający grę.
Ale jeśli Iran uda się nawet trafić w jedną amerykańską bazę i zabić niektórych Amerykanów, cała sprawa będzie się spić.
W ten weekend zrobił jeszcze jeden hazard. Założą się, że jego baza zwolenników będzie z nim w tej sprawie.
Jest prezydentem, który prowadził kampanię na zobowiązanie, aby nie angażować Ameryki w odległe wojny, a jednak po prostu dramatycznie włożył się w nowy.
Teraz musi im pokazać, że ma rację, że był to jednorazowy strajk amerykańskiej potęgi-siła, by przynieść pokój, powiedziałby.
Powiedział im, że w swoim krótkim późnym wieczorze do narodu przypomniał sobie Amerykę o złośliwych zachowaniu Iranu – ich broń zabiła i okaleczyła wielu Amerykanów.
Godne uwagi było również, że został otoczony przez swojego wiceprezesa, sekretarza stanu i sekretarza obrony. Nie chce mieć tego hazardu sama.