In Ten autorytarny i duszący klimat, w którym bycie Amerykaninem czuje się przekleństwem, w którym po prostu oddychanie tutaj czuje się współudział z ludobójstwem, psychotycznym imperializmem, mizoginią i niekończącym się rasizmem, trudno jest się poruszać, nie mówiąc już o wyobraźni, co można zrobić, aby przekształcić ten horror na dobre.

Każdego dnia ludzie są porywani przez zamaskowanych mężczyzn w nieoznakowanych samochodach, zabrani do ukrytych miejsc i pozostawione w godnych ubolewania warunkach; Głodujący ludzie w Gazie są zabijani, gdy szukają torby z mąki; Urzędnicy publiczni i przywódcy upokorzyli i zamordowali; T usuwany z LGBT; Kobiety martwe mózgiem zmuszone do porodu; Język nienawiści i okrucieństwa i łatwych bezmyślnych zagrożeń wojną światową, zabójstwem i osuszaniem krążącym jak niewidzialna trucizna. To, co wydaje się najbardziej niebezpieczne, to stałe odparowanie granic czegoś, co wydawało się niemożliwe zaledwie kilka tygodni temu. Moralność, współczucie, troska – obniżona i spalona.

A jednak myślę o Becketcie: „Nie mogę iść dalej. Idę dalej”, „świat zasadniczo się skończył. Będę walczył o kolejny dzień”, „Straciłem wiarę w ludzi. Zobowiązuję się ich kochać”.

Żyć, jak powiedział Jung – z dwoma istniejącymi przeciwnymi myślami w tym samym czasie. Przetrwanie w tej chwili zależy od naszej zdolności do pływania w tej dualności. Nie pozostać w bólu, ale pozwolić sobie na poruszanie go. Nie bielić się rzeczywistością, ale także nie podejmować zakwaterowania w domu rozpaczy. To jest taniec naszych czasów.

Musimy stać się zwinni i elastyczni. Czuć się odpowiedzialnym, ale nie tak winnym, jesteśmy unieruchomione. Poczuć wściekłość, ale nauczyć się skierować go w działanie, pasję i cel. Aby podnieść się do bardziej egzystencjalnego absurdalnego miejsca, w którym faszyści nie mogą nas dotknąć. Nie rozłączanie ani drętwienie, ale znalezienie łaski, energii i humoru, które nadejdą, kiedy głębiej się zobowiązujemy.

Przed dniem „No Kings” była część mnie, która szczerze mówiąc, była zmęczona marszem, zastanawiając się, czy te demonstracje naprawdę sumują się. Ale potem 14 czerwca, z szacuje 4 miliony do 6 milionów Ludzie na ulicach Ameryki zdałem sobie sprawę z czegoś głębokiego. Marsze i demonstracje to nie tylko akty oporu i odmowy, ale są wydarzeniami społecznymi, w których spotykamy się i wzmacniamy nasze determinację i więzi z naszym plemieniem podobnie myślących ludzi.

Są to momenty publiczne, aby pokazać resztę świata, że ​​jesteśmy większością i nie chcemy i nie zaakceptujemy króla, ludobójstwa w Gazie lub cennych imigrantów, które są wyciągane i oddzielone od swoich rodzin. Są to miejsca, w których można wypuścić parę i tworzyć świetną sztukę, muzykę i sieć, a ostatecznie są to, co mamy, wyrażanie naszego zbiorowego smutku i oburzenia, tym samym ratując własne dusze.

Jak więc się opieramy i powstają? Musimy wierzyć, że niemożliwe jest możliwe.

Myślę o moich siostrach w mieście radości w Demokratycznej Republice Konga, które codziennie dają mi inspirację i kierunek. Centrum jest dosłownie w środku strefy wojennej. Kiedy bojówki M23 zaatakowały Bukavu w lutym, podjęli radykalną decyzję o utrzymaniu centrum, pomimo szaleństwa na zewnątrz – strzelaniny, bomb, a czasem martwych ciał na drodze. Odmówili zaprzestania budowy świata, który marzyli. Zamiast tego opracowali strategie – przybywając do pracy na skuterach, zmieniając samochody, aby uniknąć zauważania, utrzymując swoje serca do pracy osób, które przeżyły. Jest teraz czerwiec, a 27. klasa miasta radości ma się ukończyć, a nowa klasa jest w drodze.

Myślę o jednej z moich wielkich inspiracji, byłej kongresmenki Cori Bush, która widziała to w St Louis, po niedawnym tornado, żadne lokalne ani narodowe FEMA nie przyszło ani nie przyszło. Większość ludzi straciła domy lub miała w nich ogromne dziury. Dlatego dołączyła do lokalnych grup, aby zapewnić plandeki i żywność, sprzątanie produktów i formuły. Utworzyli piasty opieki. Poszli do starszych domów, które straciły energię elektryczną, więc nie było chłodzenia na jedzenie lub lekarstwo i dali im oba.

Powiedziała mi: „To moja społeczność. Uważam, że dbamy o nas. Nauczyłem się poprzez powstanie Fergusona, że ​​nie możemy czekać na polityków ani przywódców. Musimy zanurzyć się i dostać do pracy. Musimy rozmawiać z siebie i znamy nasze społeczności. Musimy organizować się w naszych salonach, lokalnych przedsiębiorstwach podopiecznych – To właśnie musimy teraz zrozumieć bardziej niż kiedykolwiek.

Jest tak jasne, że umiera coś niezbędnego. Złudzenie i uwodzenie amerykańskiego snu dobiegło końca. Neoliberalizm nie żyje. Istnieją ogromne pęknięcia, otwory w starych strukturach i narracjach. Są to możliwości sadzenia nasion dla Nowego Świata, ponieważ chronimy teraz tych cierpiących.

To, czego faszyści chcą bardziej niż cokolwiek innego, to nasz strach, wyczerpanie i rozpacz. Albo chcą, abyśmy byli źli, reaktywni, okrutni i gwałtowni jak oni. W oszałamiająco genialnej sadze Cherien Dabis o rodzinie w Palestynie, wszystko, co zostało z ciebie (jeden z najlepszych filmów, jakie kiedykolwiek widziałem), małżeństwo przychodzi do kryzysu moralnego i zwracają się do Imana o poradę. Ten mądry i bardzo delikatny Iman mówi im: „Twoja ludzkość jest również twoim oporem. Nie lekceważ jego mocy. To jedyna rzecz, której nie mogą ci odebrać”. Każda akcja ma teraz znaczenie. Każdy wysiłek mały lub duży. I poruszanie – ruch jest niezbędnym kluczem do rozproszenia rozpaczy. To, jak teraz zależy nam, jak kochamy, jak się spotykamy, jak budujemy i chroniąc się nawzajem, jest sam w sobie budowanie Nowego Świata.

Source link