W związku z pandemią, która wywróciła do góry nogami handel światowy poprzez blokady i ograniczenia w podróżowaniu, wciąż świeżo w pamięci menedżerów, międzynarodowe łańcuchy dostaw ponownie znajdują się pod presją.
Spedytorzy stoją w obliczu niezliczonych problemów, od konfliktu na Bliskim Wschodzie i suszy w Ameryce Środkowej po strajki w USA, a dla firm transport dostaw jest trudniejszy – i droższy.
Dlaczego łańcuchy dostaw znajdują się pod presją?
W zeszłym roku globalni spedytorzy musieli stawić czoła rosnącej liczbie problemów związanych z przewożeniem towarów.
Na szczycie tej listy znajdują się zakłócenia na Bliskim Wschodzie i wpływ na przepływ handlu przez Morze Czerwone. Ruch spadł o dwie trzecie kluczowym szlakiem żeglugowym odkąd w zeszłym roku rozpoczęły się ataki rebeliantów Houthi na statki. Przed rozpoczęciem ataków szlak ten stanowił 12% całego światowego handlu.
Wiele firm, w tym duże firmy spedycyjne, takie jak Maersk, prawie porzuciło tę trasę, zamiast tego decydując się na podróż wokół Przylądka Dobrej Nadziei, co może wydłużyć podróż o 10 dni i spowodować znaczne koszty.
A nowy wzrost napięcia na Bliskim Wschodzie w ostatnich dniach wzbudziło obawy, że jeszcze więcej statków może ominąć tę trasę.
Peter Sand, główny analityk platformy analitycznej Xeneta, uważa, że ostatnia eskalacja będzie miała mniejszy wpływ, ponieważ większość kontenerowców już unika Morza Czerwonego.
Przestrzega jednak, że „dalsze pogorszenie sytuacji politycznej oznacza powrót kontenerowców na dużą skalę w rejon Morza Czerwonego wydaje się perspektywą bardziej odległą”.
Co więcej, ruch na Kanale Panamskim również spadł po tym, jak susza zmusiła jego operatora do zmniejszenia na początku tego roku ograniczenia liczby statków, które mogą przez niego przepływać, z 36 do 20 dziennie.
Obawy przed zakłóceniami w handlu zostały dodatkowo zaostrzone przez kryzys gospodarczy strajki pracowników portów na wschodnim wybrzeżu USA.
We wtorek prawie 50 000 członków Międzynarodowego Stowarzyszenia Dokerów rozpoczęło bezterminowy strajk, który dotknął 14 portów na wschodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych.
Marco Forgione, dyrektor generalny Chartered Institute of Export and International Trade, powiedział, że wszystkie te problemy oznaczają, że „wysoce delikatne” łańcuchy dostaw stoją przed „wyjątkową presją”.
Powiedział, że inwazja Rosji na Ukrainę i konflikt handlowy między USA a Chinami, a także wydarzenia takie jak Zawalenie się mostu w Baltimorezwiększyły presję w łańcuchu dostaw.
Jaki był dotychczasowy wpływ?
Zakłócenia miały największy wpływ na koszty transportu towarów dla przedsiębiorstw.
Firmy przewozowe decydujące się na trasę przez Przylądek Dobrej Nadziei muszą ponieść dodatkowe 40% kosztów paliwa, podczas gdy ceny kontenerów również wzrosły.
Według Xenety stawki spot za 40-stopowe kontenery transportowane między Azją Wschodnią a Europą Północną w momencie szczytu rynku w lipcu wynosiły 8587 dolarów za kontener – czyli były o 468% wyższe niż w grudniu 2023 r., zanim nasiliły się ataki Houthi.
Strajki w amerykańskich portach wpłynęły już na ceny kontenerów na trasie od Europy Północnej po wschodnie wybrzeże Ameryki – średni kontener 40-stopowy kosztował we wtorek 2861 dolarów w porównaniu z 1836 dolarów na koniec sierpnia.
Zakłócenia, szczególnie na Morzu Czerwonym, doprowadziły również do wydłużenia czasu realizacji zamówień dla przedsiębiorstw.
Na początku tego roku producenci i sprzedawcy detaliczni ogłosili zmianę kierunku jazdy wokół Afryki, aby ominąć Morze Czerwone dodał cztery tygodnie do czasu dostawy.
Producenci samochodów, tacy jak Volvo i Tesla, musieli zawiesić linie produkcyjne z powodu braku części w wyniku zakłócenia.
Tymczasem sprzedawcy detaliczni w Wielkiej Brytanii, w tym DFS I JD Sportstwierdzili, że kryzys na Morzu Czerwonym wpłynął na część sprzedaży.
Forgione powiedział, że dalsze zakłócenia ostatecznie dotkną konsumenta.
Powiedział: „Tam, gdzie panuje niestabilność i niepewność, skutkiem może być albo wzrost cen, „skurczenie się inflacji” albo problemy z dostępnością”.
Jakie są perspektywy cen ropy?
Cena ropy naftowej wzrosła w środę drugi dzień z rzędu do prawie 76 dolarów za baryłkę z 71 dolarów na początku tygodnia. Niektórzy analitycy uważają, że w ciągu kilku dni może przekroczyć 80 dolarów.
Rynek jest przygotowany na potencjalne zagrożenie dla irańskiego wydobycia ropy ze strony izraelskiego odwetu na jego infrastrukturze naftowej. Goldman Sachs szacuje, że Iran może produkować 1 milion baryłek ropy dziennie. Mogą jednak nastąpić dalsze zakłócenia w dostawach, jeśli problemy z kluczowymi szlakami żeglugowymi przez Morze Czerwone wpłyną na eksport ropy z szerszego regionu Bliskiego Wschodu.
W „mało prawdopodobnym scenariuszu ogona” Goldman Sachs ostrzegł, że przerwa w handlu ropą przez cieśninę Ormuz, wąską drogę wodną u ujścia Zatoki Perskiej, spowoduje „duży skok cen ropy”.
Arabia Saudyjska podała jednak ceny faktycznie może spaśćdo około 50 dolarów za baryłkę ze względu na nadmiar podaży w związku z próbą odzyskania udziału w rynku.
Czy inflacja może ponownie zacząć rosnąć?
Ceny ropy i gazu zaczęły gwałtownie rosnąć w 2021 r., powodując inflację powyżej 10% i powodując wzrost cen wszystkiego, od żywności po rachunki za energię dla gospodarstw domowych.
W zeszłym roku inflacja powróciła do poziomu bliskiego docelowej wartości Banku Anglii na poziomie 2%, jednak pozostawiła ceny o ponad 20% wyższe niż przed pandemią, co spowodowało szok finansowy dla gospodarstw domowych.
Brexit spowodował wzrost cen towarów importowanych z UE, podczas gdy wojna handlowa Stanów Zjednoczonych z Chinami grozi przekształceniem się w szerszą bitwę o cła.
Wielka Brytania jest jednym z najbardziej otwartych krajów handlowych na świecie, a importerzy i eksporterzy głęboko odczuwają blizny po pandemii i dwóch głównych konfliktach. Jeśli zdecydują się przerzucić te koszty na konsumentów, Brytyjczycy mogą ponownie stanąć w obliczu ucisku w swoich budżetach.