Potężne eksplozje i grzmiące trzaski odbiły się echem wokół stolicy Libanu w ciągu nocy, prawdopodobnie najbardziej gwałtownej w historii. Kontynuowali je do wczesnych godzin porannych.
Trudno opisać, jak głośne i przerażające było to wydarzenie izraelski bombardowania są w toku Bejrut. Dźwięk wywołuje istny strach. Fale uderzeniowe można wyczuć nawet kilka kilometrów dalej, przenikając budynki i ziemię.
Ludzie biegną do okien, żeby sprawdzić, jak blisko mogą się znajdować. A dźwięk izraelskich dronów przelatujących nisko i uporczywie nad miastem stał się ostrzeżeniem wstępnym i kolejnym przerażającym wskaźnikiem tego, gdzie bomby mogą spaść w następnej kolejności.
The libański Minister gospodarki nazwał je „miastem oblężonym”.
Siły izraelskie spędziły noc, koncentrując się na ponownym atakowaniu południowych przedmieść. Niebo stolicy rozjaśniło się w niektórych obszarach, gdy ogromne pomarańczowe chmury w kształcie grzybów spowiły budynki i poleciały ogromne iskry. To jest przerażające. Przerażające. Niszczycielski.
Najnowsze informacje z Bliskiego Wschodu – śledź aktualizacje na żywo
Bejrut całkowicie się zmienił w ciągu kilku dni. Tętniące życiem centrum miasta jest teraz zatłoczone ludźmi żyjącymi w brutalnych, nieformalnych obozach rozstawionych na chodnikach. Drogi są zakorkowane, ponieważ rodziny krążą ze wszystkim, co uda im się zapakować do samochodów, szukając miejsca na biwak lub schronienie.
Oficjalnych schronisk w szkołach, uniwersytetach i wyznaczonych budynkach rządowych są obecnie setki i są przepełnione. Wiele rond i skrzyżowań jest obecnie wypełnionych rodzinami obozującymi na skrawkach trawy; niektórzy zaczęli spać na publicznych plażach.
Miasto jest przepełnione.
Kluby nocne zamieniono w awaryjne mieszkania dla tych, którzy uciekli ze swoich domów z dalszego południa, w pobliżu granicy z Izraelem, a teraz kulą się ze strachu, gdy izraelskie odrzutowce dokonują w nocy wielokrotnych nalotów.
Izraelskie wojsko codziennie i co noc wydaje „ostrzeżenia”, co samo w sobie powoduje strach i przerażenie.
W Dahieh – najbardziej atakowanym obszarze południowych przedmieść – nadal znajduje się Hezbollah obecność. Jest znany jako bastion Hezbollahu, ale warto powtórzyć, że zwykle jest także domem dla dziesiątek tysięcy innych osób niezwiązanych z tą grupą bojowników, która jest zakazana w Wielkiej Brytanii i USA.
Trudne pytania, na które trzeba odpowiedzieć
Jest to obszar, który zwykle zamieszkuje około 600 000 mieszkańców – jest tak duży, że musiałem dokładnie sprawdzić tę liczbę, po tym jak koledzy zapytali mnie o wielkość. Figurka jest w rzeczywistości nieco stara, więc prawdopodobnie przedwojenna była znacznie większa.
Nadal są tam ludzie, a także fanatycy Hezbollahu. Wiele osób, z którymi rozmawialiśmy, mówi nam, że, co zrozumiałe, denerwują się opuszczeniem domu, nie mając do czego się udać i nie mając pewności, kiedy wrócą. Tak wielu mówiło nam: „Ale dokąd miałbym pójść? Co bym zrobił? Wszystko, co posiadam i co mam, jest tutaj – dlaczego miałbym to wszystko zostawić?”
To bardzo trudne pytania.
Siły izraelskie upierają się, że ich celem są struktury wojskowe i magazyny broni Hezbollahu, a także struktura polityczna i przywódcza tej grupy bojowników.
Wydaje się, że rośnie prawdopodobieństwo, że najbardziej reklamowany człowiek ma zastąpić niedawno zamordowanego przywódcę Hassana Nasrallahateraz także nie żyje.
Kilka mediów zacytowało libańskie źródła bezpieczeństwa, z którymi grupa straciła kontakt Hasham Safieddine – który nie został jeszcze nawet oficjalnie nazwany następcą Nasrallaha.
Jednak w obliczu nalotów, które odbywają się obecnie co noc i często trwają aż do dnia, Libańczycy czują, że jako cała populacja są celem.
„To przypomina karę zbiorową” – tak często pada refren. Raz po raz zwykli ludzie pytają nas: „Dlaczego nas uderzają? Dlaczego straciliśmy dom rodzinny?”
Rząd libański wydaje się być biernym świadkiem tej sytuacji, niezdolnym do wywarcia nacisku dyplomatycznego ani politycznego, podczas gdy armia libańska jest niczym w porównaniu z bojownikami i bronią Hezbollahu, a także Organizacją Narodów Zjednoczonych, która ma „siły pokojowe” wzdłuż Błękitnej Linii wyznaczającej granicę de facto granicę między Izraelem a Libanem – jest zamknięty w swoich bazach i niezdolny do patrolowania.
Biorąc pod uwagę, że liczba ofiar śmiertelnych przekroczyła już tę z 34 dni wojny w 2006 r., wygląda na to, że będzie znacznie gorzej pod względem ofiar, nie mówiąc już o poziomie całkowitych zniszczeń dokonanych w całym kraju. Jednak Hezbollah w dalszym ciągu wystrzeliwuje rakiety, czasami salwy, w stronę północnego Izraela i walczy z izraelskimi oddziałami na ziemi.
Przeczytaj więcej:
Czym jest Hezbollah i jak potężna jest jego armia?
„Zniszczyliśmy 40 ambulansów”
Libański analityk i ekspert Hezbollahu Amal Saad od pewnego czasu twierdzi, podobnie jak wiele innych osób, że scenariusz, w którym Hezbollah mógłby zostać pokonany militarnie, jest mało prawdopodobny. A teraz Iran również jest bardzo zaangażowany.
Michel Helou, sekretarz generalny Bloku Narodowego, świeckiej partii politycznej, powiedział dziś rano w X: „Bejrut przeżył właśnie jedną z najgorszych nocy. Ponad trzydzieści strajków. Całkowita cisza w społeczności międzynarodowej”.
ONZ stwierdziła, że system opieki zdrowotnej w Libanie jest „na krawędzi załamania”. Lekarze i ratownicy tłumnie opowiadają nam, jak bardzo są przestraszeni i terroryzowani oraz jak ich zdaniem są celem.
Minister spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii David Lammy wyraził zaniepokojenie rosnącą liczbą doniesień o atakach na placówki służby zdrowia i pracowników służb ratunkowych.
A końca wciąż nie widać.