Błogosławieni twórcy witryn, ponieważ odziedziczą metaverse. I lo, nowa era świata, gdy Kościół katolicki w końcu obejmuje XXI wiek. Nie, nie pozwalając kobietom zostać kapłanami, głupia kiełbasa. Lub przepraszając za miliony niekontrolowanych dzieci pochowanych w nieoznakowanych rowach za rzekome zbrodnię „grzechu pierworodnego”. Niebo zabraniają.
W tym tygodniu Watykan kanonizował swój pierwszy Tysiąclecia święte. Carlo Acutis, urodzony w Londynie brat technologii, nazwany „Bożym wpływowym” za stworzenie strony internetowej o cudach, zmarł na białaczkę w 2006 roku w wieku zaledwie 15 lat. Od tego czasu Rzym przypisał mu dwa własne cuda, aby dodać do listy. Brazylijski chłopiec z chorobą trzustki został najwyraźniej wyleczony po tym, jak jego mama pocałowała koszulkę należącą do Carlo, oraz Kostaryka Rican, która odbiła się do Lazarusa po prawie śmiertelnym wypadku motocyklowym. Niezwykłe, prawda, dla skromnego syna bogatych włoskich rodziców. Nie ma możliwych innych wyjaśnień…
Dzisiaj tysiące pielgrzymów wędruje do Asyżu, aby zobaczyć „Patron Saint of the Internet” leżącego w szklanym grobie, odzianym nie w szatach, ale w dżinsach i trenerach Nike, jego twarz i dłonie uformowane w hiperrealistycznym krzemu. Tymczasem jego narządy zostały rozdzielone w całym chrześcijaństwie. A w Londynie, w kościele Matki Bożej Dolours w Chelsea, gdzie został ochrzczony, pobożna modlitwa w świątyni zawierającej pojedynczą pasmo jego włosów. Nikt nie jest absurdalnych reliktów religijnych, podobnie jak katolicy. „Oto Święte Włosy! Gdyby ktokolwiek dotyka ich wiarą, nie zapomni żadnych haseł, a siła sygnału Wi-Fi będzie potężna, nawet na górze w pokoju pudełkowym”.
Wydaje mi się jednak, że ścieżka Carlo do świętej było spacer w porównaniu do dawnych czasów makabrycznego męczeństwa. Wszystko, co zrobił, to nauczyć się używać JavaScript i Adobe Photoshop. Porównaj to do św. Bartłomieja, patronu robotników skórzanych, który został uniesiony żywcem i jest na zawsze pokazany z własną skórą otaczającą go jak stuła. Lub św. Lucy, którego oczy zostały wyremienne po odrzuceniu randy zamieszek i nosi je na talerzu takim jak koktajle. Lub mój ulubiony, św. Lawrence, patron komików, który został upieczony żywcem na siatku, ale wciąż udało się zobaczyć zabawną stronę, żartując: „Przekręć mnie, skończyłem po tej stronie”. Pobożne i zwięzłe. To właśnie nazywam świętym.