Dla Maimouna Dieye, minister rodziny i solidarności Senegalu, coroczne spotkanie w Nowym Jorku setek światowych przywódców i tysięcy dyplomatów w ONZ polega na współpracy, dialogu i rozwiązywaniu palących wyzwań świata.
„Jak wszyscy inni, słyszę o niepowodzeniach ONZ i malejącym znaczeniu, ale dla mnie odwraca uwagę od ważnej pracy” – mówi.
Pani Dieye właśnie przewodniczyła konferencji ministerialnej na temat kobiet, rodziny i rozwoju w środę na marginesie Zgromadzenia Ogólnego ONZ, znanego po prostu jako UNGA, zanim zaoferowała temu reporterowi swoje myśli.
Dlaczego to napisaliśmy
Coroczne Zgromadzenie Ogólne Narodów Zjednoczonych przyciąga zwykłe zboczenie na temat przydatności i koncentracji takiego gigantycznego spotkania. Ale szybkie spojrzenie za zasłonę znajduje współpracę, dialog i zaangażowanie w „lepsze życie dla wielu”.
„W UNGA dzielimy się pomysłami i praktykami, które poprawiły życie ludzi w naszych krajach, a z czasem ta wymiana prowadzi do lepszego życia dla wielu. Może to nie jest to, co przyciąga wiele uwagi”, dodaje, „ale współpraca i dialog mają wpływ”.
Skargi na temat znaczenia ONZ, przydatność gigantycznego spotkania, takiego jak UNGA, i zbliżanie się do nadmiernego skupienia się tylko na przemówieniach kilku przywódców – im bardziej dziwaczna, tym większa uwaga – są powszechnymi corocznymi obserwacjami na temat najważniejszego spotkania dyplomatycznego na świecie.
Ten rok nie był inny.
Przedłużenie strumienia świadomości prezydenta Donalda Trumpa we wtorek, w którym wyśmiewał multilateralizm i wypaczył kluczowe kwestie w globalnym porządku obrad od zmian klimatu po trudną sytuację populacji uchodźców, odciągnął światło od innych wydarzeń UNGA.
Powtarzając sentymenty jego szefa, sekretarz stanu Marco Rubio niewiele zrobił, aby zlekceważyć UNGA, gdy we wtorek nakreślił rolę USA w tygodniowych działaniach w Fox News.
„To tylko miejsce (gdzie) raz w roku grupa ludzi spotyka się i wygłasza przemówienia, i wypisuje sporo listów i wypowiedzi, ale nie dzieje się wiele dobrych, ważnych działań” – powiedział.
A jednak w środę, program UNGA Rubio obejmował prawie tuzin dwustronnych spotkań z przywódcami i głównymi dyplomatami-w tym jeden z rosyjskim ministrem spraw zagranicznych Sergey Lavrow-spotkanie ministerialne na temat bezpieczeństwa morskiego Indo-Pacyfiku (Chiny, słuchasz?) Oraz robiący kolację z transatlantictantical colegues.
I to był tylko sekretarz stanu USA.
Na konferencji prasowej w zeszłym tygodniu podglądającym tegorocznym UNGA, Stéphane Dujarric, rzecznik sekretarza generalnego ONZ António Guterres, powiedział, że 193 delegacje, w tym 89 szefów stanu, 43 szefów rządów, jeden książę koronny i pięciu wiceprezydentów. Ponad 1640 dwustronnych spotkań zostało zaplanowanych na lobby samego budynku Zgromadzenia Ogólnego.
Rzeczywiście, czasami tak wiele trwa, że niezwykłe chwile pozostają prawie niezauważone.
Jeden miał miejsce w poniedziałek na uboczu UNGA, gdy wycofał się z gen. David Petraeus z przeprowadzonymi wywiadem z prezydentem Syrii Ahmeda Al-Sharaa na scenie szczytu Concordia, corocznego dialogu na wysokim poziomie na Manhattanie.
To, co sprawiło, że wydarzenie było tak uderzające, to to, że generał Petraeus dowodził siłami amerykańskimi w Iraku, które uwięziono pana Al-Sharai, gdy był tam wojownikiem Al-Kaidy.
„Poszliśmy z wojny do dyskursu”-powiedział Al-Sharaa generała Petraeusa.
Pierwszy prezydent Syrii, który uczestniczył w spotkaniu ONZ od sześciu dekad, pan Al-Sharaa objął swoją sprawę o ulgę w swoim kraju na scenę UNGA.
I miał jedno z tych „niewiele dobrych, ważnych” spotkaniach dwustronnych z sekretarzem Rubio.
Łatwo jest szydzić z UNGA – chociaż Nowy Jork z pewnością nie, wydarzenie podobno zwiększa gospodarkę miasta o 5 miliardów dolarów – z niekończącymi się przemówieniem i niezliczonymi konferencjami, takimi jak ta, którą przewodała pani Dieye.
Prezydent Trump lambastuje ONZ za to, że nie spełnia jednej z podstawowych misji, rozwiązywania konfliktów międzynarodowych. Być może jednak jednym z atrybutów UNGA jest to, że w najlepszym wydaniu ma zdolność iskrowania nieoczekiwanych momentów, które ujawniają wspólną płaszczyznę między światowymi przywódcami, którzy inaczej wydają się mieć dla siebie niewielkie zastosowanie.
Pan Trump przyznał, że doświadczył takiego momentu, gdy zmienił swoje przemówienie UNGA, aby powiedzieć publiczności, że właśnie przekroczył ścieżki za kulisami z prezydentem Brazylii Luizem Inácio Lula da Silvą – i od razu lubił tego faceta.
Stosunki USA-Brazylii gwałtownie pogorszyły się podczas drugiej kadencji pana Trumpa i po przekonaniu byłego prezydenta Jaira Bolsonaro, przyjaciela Trumpa i ideologicznego bratniej duszy, o próbę podsumowania wojskowego zamachu stanu. Stany Zjednoczone uderzyły karę karną na produkty brazylijskie i nałożyły sankcje sędziemu w sprawie Bolsonaro i jego rodzinie.
„Przynajmniej przez 39 sekund mieliśmy doskonałą chemię” – powiedział Trump o spotkaniu z prezydentem Brazylii, znanym popularnie jako Lula, dodając, że spotkanie obejmowało uścisk. „To dobry znak”.
Rzeczywiście, pan Trump powiedział, że pół minuty spotkanie obejmowało porozumienie dwóch ideologicznych przeciwieństw, które wkrótce się spotkały-trochę wiadomości, jaką potwierdził Lula na konferencji prasowej w środę.
„To, co wydawało się niemożliwe, teraz jest to możliwe” – powiedział brazylijski przywódca, dodając, że spotkanie może się wydarzyć już w przyszłym tygodniu.
Zauważając, że wyczuł otwarcie dialogu, gdy pan Trump pojawił się przed nim, wyglądając „przyjazny, bardzo przyjemny”, kontynuowała Lula: „Powiedziałam prezydentowi Trumpowi:„ Mamy wiele do rozmowy i wiele wspólnych interesów.… Nie ma ograniczeń w naszej rozmowie ”.
Było to powszechne płaszczyzny, znalezione dzięki uprzejmości UNGA.