Prezydent Donald Trump już dwukrotnie osiągnął szczyt światowej potęgi politycznej, ale wciąż przed nim stoi kolejne zadanie: Pokojowa Nagroda Nobla.
O nagrodę, która zostanie ogłoszona w najbliższy piątek, prezydent otwarcie zabiega już od pierwszej kadencji. Wielokrotnie nominowany przez zwolenników (oficjalna lista nominowanych, która zwykle liczy setki, nie jest publikowana), prezydent Trump powiedział niedawno, że będzie to „obraza” do kraju, jeśli nie uda mu się zwyciężyć.
Obserwatorzy – a w szczególności sam Trump – w większości bagatelizują jego szanse na otrzymanie nagrody. Jednak wiadomość w środowy wieczór, że Izrael i Hamas zgodziły się na pierwszą fazę ambitnego planu pokojowego, w którym pośredniczył Trump, może rzucić tę kwestię w nowe światło. Zgodnie z umową Izrael i Hamas zgodziły się na wymianę pozostałych zakładników i więźniów, a Izrael wycofa swoje wojska.
Dlaczego to napisaliśmy
O nagrodę, która zostanie ogłoszona w najbliższy piątek, prezydent otwarcie zabiega już od pierwszej kadencji. I choć jego twierdzenie, że zakończył siedem wojen w siedem miesięcy, wydaje się obserwatorom naciągane, niedawne oznaki postępu na Ukrainie, a zwłaszcza w Gazie, mogą dawać mu uzasadnione roszczenia.
„Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój!” Panie Trumpie – napisał w swoim ogłoszeniu.
Nie oznacza to, że jest teraz faworytem do tegorocznej nagrody – która prawie na pewno została już rozstrzygnięta. Ale pomysł wydaje się nieco mniej naciągany.
Na długo przed wydarzeniami, które miały miejsce w tym tygodniu, Trump lobbował we własnym imieniu, co może być bezprecedensowe w 124-letniej historii nagrody. W lipcu on zadzwonił do ministra finansów Norwegii i były sekretarz generalny NATO, Jens Stoltenberg, aby porozmawiać o cłach, a następnie rzucił się w stronę nagrody pokojowej.
„Trump jest prezydentem zajmującym się transakcjami” – mówi Theo Zenou, historyk i członek Henry Jackson Society, londyńskiego zespołu doradców. „Ma także obsesję na punkcie zdobycia tej nagrody”.
Fiksacja ta wydaje się częściowo wynikać z faktu, że jego poprzednik, były prezydent Barack Obama, zdobył nagrodę pokojową zaledwie osiem miesięcy po rozpoczęciu swojej pierwszej kadencji – i to niezasłużenie, zdaniem Trumpa.
Nie jest w tym poglądzie osamotniony. Szef komitetu Nobla, który później w 2009 roku przyznał prezydentowi Obamie pokojową nagrodę napisał we wspomnieniach że nagroda miała na celu wzmocnienie pozycji dyplomatycznej nowego prezydenta na świecie, ale nie przyniosła zamierzonego efektu. Sam Obama powiedział, że tak nie zasługiwałem na to.
Trump wykazuje także dobrze udokumentowaną miłość do przedmiotów i zaszczytów noszących jego imię. Jego dwa występy w roli „Człowieka Roku” magazynu Time (w 2016 i 2024 r.) były powodem do dumy. Został powieszony zdjęcia siebie NA agencje federalne w Waszyngtonie i w Centrum Kennedy’ego. Kontrowersje budzi fakt, że jego administracja planuje wybić monety o nominale 1 dolara z jego wizerunkiem z okazji 250-lecia narodu w przyszłym roku.
Jednak Pokojowa Nagroda Nobla wyróżnia się na tle innych – nagroda przyznana tylko czterem innym prezydentom USA i potencjalne potwierdzenie jego zdolności do pośrednictwa w zawieraniu umów i sprawowania władzy na całym świecie.
Sojusznicy i zainteresowane strony doskonale zdają sobie sprawę z chęci zwycięstwa Trumpa. Wiele zagranicznych rządów, w tym Izrael, Pakistan, Kambodża, Rwanda i Azerbejdżan, wyraziło poparcie dla wyboru Trumpa, podobnie jak członkowie Kongresu i inne osoby publiczne. Termin zgłaszania nominacji minął 31 stycznia, ale to prawie nieistotne. Te przesłania tak naprawdę nie są przeznaczone dla Norweskiego Komitetu Nobla. Są skierowane do jednoosobowej publiczności: pana Trumpa.
„To darmowe pochlebstwa” – mówi dr Zenou. Ci, którzy chcą zyskać przychylność Trumpa, zdają sobie sprawę, że jeśli wygłoszą przemówienie, w którym powiedzą „jak niesamowity jest i jak przyniósł pokój w Pakistanie czy gdziekolwiek indziej”, mogą otrzymać więcej broni lub lepszą ofertę w sprawie ceł.
W zeszłym miesiącu na forum Organizacji Narodów Zjednoczonych Trump powiedział innym przywódcom że zakończył siedem wojen w siedem miesięcy, co jest twierdzeniem wysoce kwestionowanym.
„Trump przyczynił się do zawieszenia broni, które ostatnio złagodziło konflikty między Izraelem a Iranem, Indiami i Pakistanem oraz Armenią i Azerbejdżanem” – dodał. – podaje weryfikujący fakty portal PolitiFact. „Ale były to głównie porozumienia stopniowe, bez dużego prawdopodobieństwa długoterminowego pokoju”.
Mimo to ostatnie wydarzenia mogą zapewnić Trumpowi bardziej znaczące osiągnięcia do zachwalania. Włożył znaczny wysiłek w zakończenie wojen na Ukrainie i w Gazie, a teraz ogłoszono wstępny etap porozumienia w sprawie Gazy, a prezydent zapowiedział, że w ten weekend może polecieć na Bliski Wschód. Premier Izraela Benjamin Netanjahu i rodziny zakładników wziętych podczas ataku Hamasu na Izrael 7 października 2023 r. zwrócili się w imieniu Trumpa bezpośrednio do Komitetu Noblowskiego.
Brett McGurk, były wyższy urzędnik ds. bezpieczeństwa narodowego w administracjach Trumpa i Bidena, argumentuje, że postęp w obu tych konfliktach dałby Trumpowi mocne roszczenia do nagrody – jeśli nie w tym roku, to prawdopodobnie w przyszłym roku.
„Trump odziedziczył dwa z najgorszych konfliktów tego nowego stulecia, wojny w Gazie i na Ukrainie. Na obu frontach widać już zarysy porozumienia „, mówi McGurk w artykuł CNNnapisany przed środowym ogłoszeniem porozumienia w Strefie Gazy. „Nie jest jasne, czy Trump i jego zespół będą w stanie zapewnić pokój. Ale jeśli tak się stanie, Komitet Noblowski może i powinien uznać to osiągnięcie i przyznać Trumpowi jego upragniony medalion”.
Być może to dobry prognostyk dla pewnego Nobla. Na razie jednak inne czynniki prawdopodobnie przemawiają na korzyść Trumpa. Nie popiera wysiłków na rzecz łagodzenia zmian klimatycznych, kwestii, która według doniesień jest bliska Komitetowi Noblowskiemu.
Zmienił także nazwę Departamentu Obrony na „Departament Wojny”, zbombardował irańskie obiekty nuklearne i zaatakował rzekome wenezuelskie łodzie narkotykowe. Zmilitaryzował organy ścigania, wysyłając oddziały Gwardii Narodowej do amerykańskich miast w imię walki z przestępczością.
Wszystko to stanowi część „etosu wojownika”, jaki Trump i sekretarz obrony Pete Hegseth przedstawili w zeszłym tygodniu w uwagach skierowanych do generałów w bazie piechoty morskiej Quantico. Wydaje się jednak, że jest to dalekie od tzw podanych kryteriów nagrody pokojowej – które mówią, że otrzyma ją osoba, „która wykona najwięcej lub najlepszą pracę na rzecz braterstwa między narodami, na rzecz zniesienia lub ograniczenia stałych armii oraz na rzecz organizowania i wspierania kongresów pokojowych”.
Niektórzy sugerują, że otwarta kampania może również przynieść odwrotny skutek, jeśli uzna Komitet Noblowski za niesmaczny.
„Większość zwycięzców nie ma na celu zdobycia nagrody, ich celem jest po prostu rozwiązanie problemu, uczynienie dobra, złagodzenie międzynarodowych napięć lub nakarmienie ludzi” – mówi Jeffrey Engel, historyk prezydenta na Southern Methodist University i były starszy pracownik Norweskiego Instytutu Nobla. „Historycznie było to coś, o czym nikt nawet nie pomyślałby, aby prowadzić kampanię”.
Ale w przypadku Trumpa, jak głosi powiedzenie, nigdy nie mów nigdy.