3 sierpnia 1970 roku prokuratorzy w Los Angeles byli w drugim tygodniu przedstawiania sprawy o morderstwo przeciwko Charlesa Mansona oraz trzy młode kobiety oskarżone o zamordowanie aktorki Sharon Tate i sześciu innych osób. Tysiąc mil dalej, w budynku federalnym w Denver, prezydent Richard Nixon uczestniczył w konferencji na temat kontroli przestępczości dla urzędników federalnych i stanowych. Nixon, w towarzystwie prokuratora generalnego Johna Mitchella, który stał u jego boku, głośno martwił się, że „średnia skuteczność” administracji w przekonywaniu Kongresu do uchwalenia przepisów dotyczących przestępczości była „bardzo słaba”. Wspomniał, że właśnie obejrzał nowy film Johna Wayne’a „Chisum” i zastanawiał się, dlaczego westerny są tak atrakcyjne. „Być może jednym z powodów jest – i może to być słuszna obserwacja – że w westernach dobrzy bohaterowie przodują, a źli przegrywają” – zasugerował Nixon.

Następnie Nixon przeszedł do procesu Mansona i stwierdził, że istnieje przeciwna tendencja, zwłaszcza wśród młodych, do „wychwalania i robienia bohaterów z tych, którzy angażują się w działalność przestępczą”. Takie podejście, ubolewał Nixon, było widoczne na pierwszej stronie magazynu Manson. „Oto człowiek, który bezpośrednio lub pośrednio dopuścił się ośmiu morderstw bez powodu” – powiedział. (Jedno morderstwo było sądzone oddzielnie). „Oto mężczyzna, który w relacjach z mediami wydawał się postacią raczej olśniewającą, postacią olśniewającą dla młodych ludzi, których zaangażował w swoje operacje”.

Nastąpił chaos. Urzędujący Prezydent zrobił coś, co wówczas wydawało się niewyobrażalnym naruszeniem zasad etyki: wyraził opinię w sprawie winy oskarżonego. Jak opisał to Jeff Guinn w „Mansona”, jego biografia z 2013 r., „W ciągu kilku chwil uwagi Nixona rozeszły się po krajowych serwisach informacyjnych”. Guinn wyjaśnił, że ława przysięgłych w procesie Mansona była odizolowana i miała zakaz czytania gazet i oglądania wiadomości telewizyjnych, „dlatego prokuratorzy byli dość pewni, że przysięgli nie dowiedzą się od razu, co powiedział prezydent”. Nie powstrzymało to obrońców od żądania unieważnienia procesu; z pewnością – argumentowali – jurorzy zobaczą nagłówki na pierwszych stronach: „MANSON WINNY, OŚWIADCZA NIXON– grzmiało „Los Angeles”. Czasy; „FUROR W PROCESIE TATE NIXONA– stwierdził „Los Angeles”. Egzaminator Heroldów. Ronald Hughes, prawnik jednej z kobiet oskarżonych wraz z Mansonem, powiedział: „Kiedy prezydent Stanów Zjednoczonych uzna za konieczne skomentowanie winy lub niewinności oskarżonego, oznacza to, że oskarżonemu nie można zapewnić sprawiedliwego procesu”. (Sędzia nadzorujący sprawę stwierdził, że nie widzi podstaw do ogłoszenia nieważności procesu.)

Ze swojej strony urzędnicy administracji starali się zaradzić gafie. Jak Nowy Jork Czasy opisał wydarzenia kilka minut po tym, jak „zgromadzeni dziennikarze pospieszyli, by złożyć swoje raporty”, sekretarz prasowy Białego Domu Ronald Ziegler wezwał ich na sesję dotyczącą kontroli szkód. Prezydent, jak upierał się Ziegler, miał zamiar użyć słowa „rzekomo”; nie miał zamiaru wyrażać swojego poglądu na temat winy lub niewinności Mansona. Mitchell, prokurator generalny, wtrącił się, twierdząc, że Nixon „nie postawił zarzutów ani nie sugerował ich”. W drodze powrotnej do Waszyngtonu prezydent polecił Mitchellowi i doradcy Białego Domu Johnowi Ehrlichmanowi sporządzenie oświadczenia, w którym wycofał się jeszcze bardziej. „Spędziliśmy w Air Force One sporo czasu, próbując wypracować poprawkę” – napisał w dzienniku szef sztabu Nixona, HR Haldeman. Samolot krążył, a ludzie prezydenta szeptali język. „Ostatnią rzeczą, jaką bym zrobił, byłoby naruszanie praw jakiejkolwiek osoby, bez względu na okoliczności” – czytamy w oświadczeniu Nixona. „Żeby było jasne, nie wiem i nie miałem zamiaru spekulować, czy oskarżeni w Tate rzeczywiście są winni, czy nie. Wszystkie fakty w sprawie nie zostały jeszcze przedstawione. Na tym etapie procesu oskarżonych należy domniemywać niewinności.”

Epizod z Mansonem pojawia się od czasu do czasu, gdy prezydent przesadza, komentując toczące się sprawy. Sprawa wyszła na jaw w 1988 r., kiedy skrytykowano Ronalda Reagana za stwierdzenie, że spodziewa się uniewinnienia dwóch byłych doradców ds. bezpieczeństwa narodowego oskarżonych w sprawie Iran-Contras, Oliver North i John Poindexter. „Nadal uważam, że Ollie North jest bohaterem” – powiedziała Reagan. „Muszę tylko wierzyć, że zostaną uznani za niewinnych, ponieważ nie sądzę, że byli winni jakiegokolwiek złamania prawa ani żadnego przestępstwa”. (North i Poindexter zostali uznani winnymi licznych zarzutów, ale w wyniku apelacji ich wyroki zostały uchylone). Nawet w takiej sytuacji, gdy Prezydent wypowiadał się w imieniu swoich doradców, Biały Dom był wstrząśnięty. Szef sztabu Howard Baker, bawiąc się w sprzątanie, powiedział, że Reagan dobrowolnie podzielił się jedynie „osobistymi poglądami” i że jego „oficjalne stanowisko jest takie, że system musi działać”.

Demokratyczni prezydenci popełnili podobne błędy i spotkali się z pewnym sprzeciwem. Kiedy w 2009 roku administracja Obamy znalazła się pod ostrzałem za próbę odesłania oskarżonego, organizatora wydarzeń z 11 września, Khalida Szejka Mohammeda do Stanów Zjednoczonych na proces, w 2009 roku prezydent Barack Obama przedstawił przenikliwą obronę: „Nie sądzę, że będzie to w ogóle obraźliwe, kiedy zostanie skazany i kiedy zostanie wobec niego zastosowana kara śmierci”. Będąc byłym profesorem prawa, Obama szybko się wycofał. „Powiedziałem, że ludzie nie będą obrażeni, jeśli taki będzie wynik” – wyjaśnił. „Nie przesądzam”. (Mohammedowi postawiono zarzuty przed komisją wojskową w Guantanamo; sprawa jest nadal w toku). W 2021 r. podczas narad ławy przysięgłych w procesie byłego funkcjonariusza policji z Minneapolis Dereka Chauvina, który został ostatecznie skazany za zamordowanie George’a Floyda, prezydent Joe Biden oświadczył, że „modli się, aby wyrok był słuszny, czyli – moim zdaniem – przytłaczający”. Biden zadał sobie trud, aby dodać: „Nie powiedziałbym tego, gdyby ława przysięgłych nie była teraz zajęta i nie słyszała, jak to mówię”. Zapytana o zasadność tych uwag, sekretarz prasowa Białego Domu Jen Psaki stwierdziła, że ​​Biden „nie oceniał werdyktu”.

Oczywiście w porównaniu z nimi wszyscy ci prezydenci o luźnych wargach wyglądają jak modele powściągliwości Donalda Trumpa. Z przyjemnością i obszernie wypowiadał się na temat postępowań karnych i nie miał dowodów na to, że krępują go subtelności związane z domniemaniem niewinności. Uwaga Nixona dotycząca problemu obsadzenia Mansona w roli celebryty była w istocie peanem na cześć znaczenia uporządkowanego procesu sądowego. Z perspektywy czasu jego językiem był mleczny tost. I warto zauważyć, że Nixon komentował postępowanie karne na szczeblu stanowym. Trump natomiast zażądał, aby jego własny Departament Sprawiedliwości ścigał osoby, których winę z góry uznał za oczywistą.

Source link