Jednym z bardziej poetyckich motywów kampanii Mamdani jest „doskonałość publiczna” – idea, że socjaliści nie muszą iść na kompromis w kwestii jakości życia. W ciągu ostatnich kilku miesięcy Mamdani próbował zmienić swoje podejrzenia dotyczące policji na kwestię zasobów ludzkich, która stanowi przeszkodę w osiąganiu doskonałości: szeregowi policjanci są regularnie proszeni o radzenie sobie z niepokojącymi sytuacjami wykraczającymi poza ich umiejętności, takimi jak radzenie sobie z bezdomnymi i chorymi psychicznie. Ma nadzieję zdjąć z ich rąk te zadania, tworząc Departament Bezpieczeństwa Społecznego, choć, jak sam przyznaje, niektóre szczegóły „są jeszcze do ustalenia”. Za namową A Czasy W rozmowie z dziennikarzem we wrześniu Mamdani w połowie przeprosił za swoje stare tweety na temat nowojorskiej policji, ale odrzuca pogląd, że jego poglądy ewoluowały. „Zasady pozostają takie same” – powiedział mi. „Są też lekcje, których się uczysz po drodze”.
Niemała liczba krytyków Mamdaniego zastanawia się, czy ktoś w jego wieku i doświadczeniu będzie w stanie kierować największym miastem w kraju. Nowy Jork ma budżet wynoszący sto szesnaście miliardów dolarów, trzysta tysięcy pracowników i policję większą niż armia belgijska. Przez ponad sto lat ludzie zastanawiali się, czy miastem nie da się zarządzać; z wyjątkiem Fiorello La Guardii, na którego spadły pieniądze z Nowego Ładu, każdy idealistyczny przywódca, który został wybrany na burmistrza, opuścił ratusz w jakiś sposób przez to dotknięty. „Dobry burmistrz okazuje się słaby, głupi lub «niezbyt dobry»… albo ludzie wpadają w zniesmaczenie” – napisał w 1903 r. łapacz łajdaków Lincoln Steffens. Weteran ratusza powiedział mi niedawno: „Ciągle podejmujesz złe decyzje, o których wiesz, że są złe. Masz dwie złe opcje i musisz wybrać jedną i to jest twój dzień”.
Jeśli Mamdani zostanie wybrany, nowojorska policja może w dalszym ciągu zamiatać obozowiska bezdomnych i siłą usuwać protestujących, którzy blokują mosty lub drogi; jeszcze nie wykluczył takich rzeczy. („Jego administracja nie będzie dążyć do kryminalizacji pokojowych protestów ani ubóstwa” – powiedział doradca Mamdani.) Na niedawnym forum poświęconym bezpieczeństwu publicznemu sponsorowanym przez czasopismo polityczne Witalne Miasto, zapytano go o przymusowe przetrzymywanie przez policję osób chorych psychicznie. „To ostateczność” – powiedziała Mamdani. „To coś, co… jeśli nic innego nie może zadziałać, to właśnie tam jest”.
Mamdani urodził się w Kampali w Ugandzie w 1991 roku. W tym samym roku jego matka, reżyserka Mira Nair, nakręciła film „Mississippi Masala” opowiadający o romansie odważnej indyjskiej ugandyjki na wygnaniu (Sarita Choudhury) i skromnego czarnego sprzątacza dywanów (Denzel Washington) w małym miasteczku Mississippi. Poszukując miejsca na scenografię dzieciństwa swojej bohaterki w Ugandzie, Nair znalazła przestronną posiadłość na wzgórzu w Kampali, z widokiem na Jezioro Wiktorii. Dom pojawił się w filmie, a Nair i jej mąż, Mahmood Mamdani, kupili go. Zohran spędził tam swoje pierwsze pięć lat, bawiąc się w bujnych ogrodach pod drzewami jacaranda. W Profilu Naira z 2002 roku John Lahr napisał, że „gadatliwy syn o łanich oczach” reżysera był znany z „dziesiątek monet, w tym Z, Zoru, Fadoose i Nonstop Mamdani”. (Pracownicy Mamdaniego nadal nazywają go Z, choć ostatnio niektórzy zaczęli zwracać się do niego z przymrużeniem oka „Sir”).
Nair poznała Mahmooda, gdy zbierała informacje o „Mississippi Masala”. Jako córka surowego, wysokiej rangi indyjskiego urzędnika stanowego, studiowała na Harvardzie, a po trzydziestce zwróciła na siebie uwagę filmami ukazującymi życie na marginesie indyjskiego społeczeństwa: wśród tancerzy kabaretowych, dzieci ulicy, odwiedzających emigrantów. Mahmood urodził się w Bombaju w 1946 roku i dorastał w Ugandzie, części indyjskiej diaspory, która pojawiła się w Afryce Wschodniej w okresie kolonializmu brytyjskiego. W 1962 roku, kiedy Uganda uzyskała niepodległość, Mahmood otrzymał jedno z dwudziestu trzech stypendiów na studia w Ameryce, które przyznawano najzdolniejszym studentom nowego kraju. (Ojciec Baracka Obamy przyjechał na studia do Stanów Zjednoczonych trzy lata wcześniej w ramach podobnego programu dla studentów z Kenii). Po studiach za granicą wrócił do domu i podobnie jak bohater filmu „Mississippi Masala, którego Nair sobie później wyobrażał”, został wygnany w wyniku wydalenia przez Idi Amina z kraju w 1972 r. około sześćdziesięciu tysięcy Azjatów. Wydarzenie to stało się głównym tematem pism Mahmooda o bólach dekolonizacji; dla Naira stał się tłem dla historii miłosnej. „To jakiś lewak” – powiedziała Nair swojej współpracowniczce, Sooni Taraporevala, w dniu, w którym planowali spotkać się z Mahmoodem w celu przeprowadzenia wywiadu.
W 1996 roku Mahmood opublikował swoją przełomową pracę „Obywatel i podmiot: współczesna Afryka i dziedzictwo późnego kolonializmu”, w której opisano trwałość struktur kolonialnych w niezależnych krajach afrykańskich. Poświęcił ją Nairowi i Zohranowi, który – jak pisał – „codziennie zabiera nas na szlak, który jest jego odkryciem życia”. Trzy lata po opublikowaniu książki Columbia zaproponowała Mahmoodowi stałą profesurę. Rodzina przeniosła się do Nowego Jorku, do mieszkania wydziałowego w Morningside Heights, gdzie często zapraszali na kolację Edwarda i Mariam Saidów oraz Rashida i Monę Khalidi. „Dla Zohrana byli to „wujkowie” i „ciocie” – powiedział mi Mahmood w e-mailu.
Jesienią 1999 roku rodzice Mamdani zapisali go do prywatnej szkoły dla dzieci Bank Street School for Children. Przez pierwszy rok czuł się wyróżniony — „ciągle powtarzano mu, że bardzo dobrze mówię po angielsku” – wspomina Mamdani. W końcu jednak pogodził się z typowym dzieciństwem na Upper West Side: Absolutne Bagels, piłka nożna w Riverside Park, słuchanie Jay-Z i Eiffel 65 na swoim Walkmanie w drodze do szkoły. W 2004 roku Mahmood wziął urlop naukowy i rodzina wróciła na rok do Kampali. Pewnego dnia Mahmood poszedł do szkoły Zohrana, aby zobaczyć, jak jego syn przystosowuje się. „Radzi sobie dobrze, tyle że nie zawsze go rozumiem” – powiedziała mu nauczycielka Zohrana. Na polecenie dyrektora nauczyciel poprosił wszystkich indyjskich uczniów o podniesienie rąk. Zohran trzymał go na dole, a gdy go szturchnięto, zaprotestował: „Nie jestem Hindusem! Jestem Ugandyjczykiem!”
Mahmood Mamdani, Mira Nair i Zohran w Kampali w Ugandzie w 1991 r.Zdjęcie dzięki uprzejmości Miry Nair
W sobotni poranek tego lata spotkałem Mamdaniego przed Bronx High School of Science, jego macierzystą uczelnią, aby spacerować z jednym z jego ulubionych starych nauczycieli, Markiem Kaganem, który tak się składa, że jest bratem Eleny Kagan, sędziego Sądu Najwyższego. Kagan, autor książki „Take Back the Power” – relacji z pierwszej ręki z lat spędzonych na stanowisku radykalnego organizatora miejskiego związku tranzytowego – przez dziesięć lat wykładał nauki społeczne w Bronx Science. Wzbudzał gorący podziw wśród swoich uczniów, z których niektórzy (w tym Mamdani) nazywali siebie Kaganitami. Na swoich zajęciach Kagan opowiadał o tym, jak rasa, płeć i klasa ukształtowały wydarzenia na świecie. „Odeszliśmy od teorii historii wielkiego człowieka” – powiedział Kagan, siwobrody mężczyzna po sześćdziesiątce w okularach, gdy przechodziliśmy przez zapadnięty dziedziniec szkoły. Mamdani przykuł mój wzrok i dokonał napadu. „Jest tylko jeden” – powiedział, kiwając głową w stronę Kagana.