Jest Candace Owensprawicowy komentator, który ma ponad pięć milionów subskrybentów na YouTube, ma większą siłę niż wiadomości kablowe?
Zacząłem myśleć o tym pytaniu w zeszłym roku, kiedy stało się jasne, że popularni w Internecie podcasterzy – Owens, Joe Rogan, Theo Von – mieli wpływ na wynik wyborów prezydenckich. Na niezadowalającym i co prawda pedantycznym poziomie odpowiedź zależy oczywiście od tego, jak zdefiniujesz władzę. Czy to kwestia wielkości widowni? Wysokość wygenerowanych przychodów? Serca i umysły zdobyły się na konkretny pogląd? Ale to pytanie doprowadziło mnie do innego, które również warto zadać: czy media establishmentu i nowicjusze w dziedzinie algorytmów faktycznie ze sobą konkurują. Jasne, obaj starają się zwrócić twoją uwagę, ale czy opisują i komentują ten sam świat?
W ciągu ostatnich trzech miesięcy spędziłem niefortunną ilość czasu na TikToku i YouTube, a algorytmy zdecydowały się podzielić moją uwagę pomiędzy wskazówki dotyczące swingu golfowego i zmarłego handlarza seksem Jeffreya Epsteina. Jestem za tym pierwszym, ale ten drugi stał się tak wszechobecny na tych platformach, że unikanie treści na jego temat byłoby jak podróż na Grenlandię, aby uciec przed lodem i śniegiem. Czytelnicy tej kolumny wiedzą, że moim zdaniem te platformy wideo już to zrobiły znacznie większy wpływ na temat tego, jak Amerykanie odbierają wiadomości, niż chcieliby przyznać ci z nas, w tradycyjnych mediach. Prasa głównego nurtu nadal kładzie większość fundamentów informacji, na których opiera swoje ujęcia każdy twórca, ekspert i bot AI, ale ciekawostki, kontekst i nowe informacje stają się wirusowe tylko wtedy, gdy są przetwarzane poprzez akty interpretacji w mediach społecznościowych. Weźmy pod uwagę Owensa. Często powołuje się na doniesienia z Dziennik Wall Street lub Czasy, używa ich jednak do podtrzymania jednej narracji o działaniu świata, która w tym momencie w dużej mierze kręci się wokół Epsteina. Owens wielokrotnie sugerował, że Epstein w imieniu Izraela pozyskał wpływowych ludzi jako klientów usług seksualnych, aby móc kontrolować te osoby za pomocą szantażu.
Owens wyróżnia się wśród autorów tej historii, ale nie jest odosobniona. W szeroko rozumianych mediach politycznych wyłania się schizma, która nie podąża za tradycyjnymi liniami partyjnymi: istnieje Planet Normie, siedziba tradycyjnej prasy, i Planet Epstein, siedziba tysięcy indywidualnych twórców treści.
Kiedy mieszkańcy Planety Normie siadają, aby przeczytać lub obejrzeć wiadomości, przynoszą ze sobą pewne podstawowe założenia dotyczące dziennikarstwa w rodzaju tego, jakie uprawia CNN czy telewizja Czasy lub przez to czasopismo: że reporterzy starają się przybliżyć społeczeństwu prawdę, aby społeczeństwo mogło następnie podejmować świadome decyzje jako obywatele demokracji. Założenia te zostały odrzucone w przypadku Planety Epstein. Tam takie przekonania po prostu dowodzą, że wszyscy na Planecie Normie są współwinni ukrywania tego, co naprawdę się dzieje. A Owens, być może tak samo jak każda inna postać medialna, zbudowała społeczność dla tych, którzy zakładają, że prasa głównego nurtu jest zaangażowana w ten rozległy spisek, który dla niej i jej zwolenników skupia się na tym, co Epstein robił na tej wyspie. Poprzez swój podcast wideo i tysiące klipów, które pojawiają się na wszystkich głównych platformach z krótkimi filmami, Owens zadaje widzom egzystencjalne pytanie: Czy wierzysz w świat przedstawiany przez media głównego nurtu, czy wierzysz w niego?
Sondaże na ten temat są zawsze co najmniej podejrzane, ale badania sugerują, że coraz większa liczba Amerykanów zaczęła zamieszkiwać planetę Epstein – a przynajmniej mogła dryfować w jej kierunku. W lipcu A Sondaż Quinnipiaca wykazało, że sześćdziesiąt trzy procent wyborców nie zgadzało się ze sposobem postępowania administracji Trumpa akta Epsteinazbiór dokumentów związanych z jego sprawą, który Trump kiedyś obiecał opublikować, ale od tego czasu odrzucił jego znaczenie. A Ankieta Yahoo/YouGov przeprowadzone mniej więcej w tym samym czasie wykazały, że siedemdziesiąt procent Amerykanów uważa, że rząd ukrywa informacje na ten temat rzekomą listę klientów Epsteina. I inny Sondaż przeprowadzony w październiku wykazał, że siedemdziesiąt siedem procent Amerykanów chce, aby rząd ujawnił wszelkie informacje, jakie posiada na temat Epsteina. Liczby te nie mówią nam, co dokładnie amerykańska opinia publiczna sądzi na temat historii Epsteina, ale wskazują, że tego rodzaju podejrzenia, które mogą skłonić ludzi do przeprowadzenia własnych badań, nie są umieszczane w jakimś małym, nastawionym na spiski zakątku Internetu.
Kolumna ta jest produktem Planet Normie. Ale nawet po czterech latach pracy jako ekspert w „Nowojorczyka”. i Czasynie potrafię z całą pewnością wyrazić interpretacji świata prezentowanej przez media głównego nurtu – nie jestem też pewien, jakich zasad skutecznie bronię, zawieszając tu gont po stronie establishmentu. Ani wyniosłe twierdzenia na temat funkcji prasy w demokracji, ani nacechowana spiskiem krytyka naszej rzekomej roli w spisku nie wydają mi się całkowicie poprawne. Znam wielu indywidualnych dziennikarzy, którzy poszukują prawdy i odważnie jej bronią. Ale wiem też, że opinia publiczna jest niedawna spadek zaufania w mediach establishmentu nie wydarzyło się po prostu dlatego, że Trump powiedział „fałszywe wiadomości”. Popełniliśmy wiele błędów, szczególnie w czasie pandemii. I chociaż myślę, że również mamy dużo racji, nietrudno zrozumieć, dlaczego tak wiele osób rozgląda się i nie widzi w Planet Normie nic zabawnego ani fascynującego.
Owens i jej współmieszkańcy Planety Epstein nie mają już tego krępującego problemu, przynajmniej już nie. Przed Epsteinem wielu z nich kształtowało swoje narracje w bezpośredniej opozycji do mediów głównego nurtu – tak zwanej klasy ekspertów i liberalnych technokratów, którzy dominowali za administracji Obamy. Ale istniały granice tego rodzaju rozsiewania skarg. Możesz zyskać grono zwolenników, krzycząc na temat Czasyi „policja myśli przebudzonych”, która opanowała wydział przy ul Oberlinaoraz polityka rasowa filmów Disneya. Ale w ostatecznym rozrachunku ilu ludzi tak naprawdę interesuje to, co dzieje się w Oberlin? Ilu boi się rewolucji prowadzonej przez kolorowe księżniczki Disneya?