Tom Hollander twierdzi, że nie martwi się, że aktorzy AI zastąpią prawdziwych aktorów i uważa, że tworzenie syntetycznych wykonawców tylko zwiększy wartość autentycznych występów na żywo.
58-latek gra przedsiębiorcę Camerona Becka w The Iris Affair, dramacie o najpotężniejszym na świecie komputerze kwantowym.
Nazywany „Charlie Big Potatoes” – mógłby jeść ChatGPT na śniadanie.
To temat aktualny w świecie, w którym Sztuczna inteligencja postępuje w szybkim tempie i zaledwie w zeszłym tygodniu pierwsza na świecie gwiazdka AI – Tilly Norwood – zadebiutowała w Hollywood.
Hollander nie jest pod wrażeniem. Sugeruje, że pogłoski, że Norwood prowadzi rozmowy z agencjami talentów, to „wiele starych bzdur” i kwestionuje logistykę pracy z aktorem AI, pytając: „Czy to byłoby jak niebieski ekran?”
Norwood – ładna dwudziestokilkuletnia brunetka – to dzieło holenderskiej aktorki i komika Eline Van der Velden oraz jej studia produkcyjnego AI Particle6. Wkrótce planuje uruchomić własne studio talentów AI, Xicoia.
Hollander mówi Sky News: „Być może nie boję się tego wystarczająco. Myślę, że reakcja przeciwko temu jest dość silna. I myślę, że będą pewne kwestie prawne. Poza tym trzeba udowodnić, że jest dobry. Mam na myśli ten mały film, który o niej nakręcili, nie wydał mi się szczególnie interesujący”.
Szkic – udostępniony w mediach społecznościowych i zatytułowany Komisarz ds. sztucznej inteligencji – naśmiewał się z przyszłości rozwoju telewizji w świecie post-AI.
Gwiazdy, w tym Emily Blunt, Natasha Lyonne i Whoopi Goldberg, również sprzeciwiły się kreacji Norwooda, podobnie jak związek amerykańskich aktorów SAG-AFTRA.
Hollander porównuje oglądanie występu AI do oglądania magicznej sztuczki: „Wiesz swoim mózgiem, że oglądasz coś, co jest bzdurą… Gdyby nie musieli ci tego mówić, byłoby to trudne. Ale jeśli powiedzieli ci, że to sztuczna inteligencja, będziesz to oglądać inną częścią mózgu”.
Zawsze gotowy do ekranizacji, pozbawiony ego i niskich wymagań płacowych, Norwood jest reklamowany jako wymarzony pracownik studia. Zgodnie z rygorystycznymi hollywoodzkimi standardami dotyczącymi kobiecej urody, ona również nigdy się nie starzeje.
Niamh Algar, współpracownica Hollandera z „Iris Affair”, która w serialu gra genialną łamaczkę szyfrów Iris Nixon, nie czuje się zagrożona przez nowego dzieciaka z okolicy i naśmiewa się z dziewczyny z sąsiedztwa Norwooda: „Praca z nią to koszmar. Zawsze się spóźnia. W przyczepie zajmuje wieki”.
Ale Algar dodaje: „Nie chcę pracować z sztuczną inteligencją. Nie”.
Mówi dalej: „Myślę, że nie da się tego odtworzyć. Ona jest postacią, a nie aktorką”.
Algar twierdzi, że wadą działania sztucznej inteligencji – wyciągniętą z mnóstwa rzeczywistych osiągnięć, które miały miejsce wcześniej – jest to, że jako ludzi „ekscytuje nas nieprzewidywalność”.
Mówi, że sztuczna inteligencja jest „zbyt doskonała, lubimy wady”.
Hollander zgadza się: „Będzie walka o autentyczność. Ludzie będą mówić: «Odmawiam makijażu. Daj mi mniej makijażu, chcę mniej makijażu, bo sztuczna inteligencja nie jest w stanie imitować niedoskonałości na mojej twarzy»”.
Udaje mu się nawet wyciągnąć pozytyw z rewolucji sztucznej inteligencji: „Oznacza to, że występy na żywo będą bardziej ekscytujące niż kiedykolwiek wcześniej…
„Myślę, że występy na żywo to antidotum i z pewnością sprawdza się to w muzyce, prawda? Mam na myśli częściowo dlatego, że muszą jeździć w trasę (aby zarabiać pieniądze), ale także dlatego, że nic podobnego nie ma nic podobnego i nie da się tego zastąpić”.
Algar z entuzjazmem dodaje: „Zaraz zacznie się teatr. Będzie gorąco”.
Jeśli chodzi o samo korzystanie ze sztucznej inteligencji, Hollander przyznaje, że ostatnio jej używał do „trochę rozwiązywania problemów”, Algar twierdzi, że stara się tego unikać, martwiąc się, że „część mojego mózgu przejdzie w stan uśpienia”.
Rzeczywiście, wpływ technologii na nasze mózgi jest źródłem ciągłej inspiracji – i tortur – dla scenarzysty The Iris Affair Neila Crossa.
Cross, który stworzył także psychologiczny thriller kryminalny Luther, mówi Sky News: „Jesteśmy w punkcie zwrotnym w historii”.
Mówi: „Interesuje mnie, co rewolucja technologiczna robi z ludźmi. O trzeciej nad ranem myślę o biednym człowieku, który wynalazł przycisk „Lubię to”.
„Wymyślił prosty wynalazek, którego jedynym celem było zwiększenie poziomu ludzkiego szczęścia. Jak coś tak prostego jak przycisk „Lubię to” mogło pójść nie tak? I poszło tak katastrofalnie.
„Spowodowało to tyle nieszczęścia, niepokoju i nieszczęścia całej rasy ludzkiej. Jeśli coś tak prostego jak mały guzik może mieć tak straszne, kaskadowe i nieoczekiwane konsekwencje, do czego doprowadzi ten moment rewolucji?”
Rzeczywiście Cross twierdzi, że żyje w „nieustannym stanie terroru”.
Kontynuuje: „Zawsze będę się czegoś bał. Świat będzie wyglądał zupełnie inaczej. Myślę, że za 50, 60 lat.
Robi krótką pauzę, po czym samodzielnie poprawia: „Prawdopodobnie za 15 lat”.
Ponieważ główne wątki Sprawy Iris wychodzą z science fiction do rzeczywistości, dokonane przez Cross badanie naszego instynktownego strachu przed nieznanym w połączeniu z naszym pragnieniem wiedzy, która może nas zniszczyć, stanowi potężną mieszankę.
Cross podsumowuje: „ Grozi nam stworzenie Boga. I myślę, że to jest największe niebezpieczeństwo związane ze sztuczną inteligencją. Bóg nie istnieje – jeszcze”.
„The Iris Affair” będzie dostępny od czwartku 16 października w Sky Atlantic i serwisie streamingowym TERAZ