Jeden z największych europejskich producentów maszyn rolniczych, Krone, został zmuszony do wstrzymania eksportu dużego sprzętu do Stanów Zjednoczonych z powodu „niepokojących” i mało znanych nowych ceł, które uderzają w setki produktów, od igieł do robienia na drutach i suszarek do włosów po kombajny.

Spośród produktów znajdujących się na liście produktów pochodnych stali sporządzonej w porozumieniu z producentami z USA Donald Trump opodatkowuje 407 konkretnych produktów, od maleńkich szpilek z haftem po okapy kuchenne, grille, lodówki, zamrażarki, zmywarki, lokówki do włosów, grille, windy, konstrukcje mostowe i kolejowe, sprzęt rolniczy i turbiny wiatrowe.

Oznaczało to, że od 18 sierpnia takie firmy jak Krone i firma budowlana Liebherr w Niemcy muszą dostarczać organom celnym granicznym niespotykany dotąd poziom szczegółowości, poświadczając pochodzenie, wagę i wartość dowolnej stali zawartej w ich produktach, aż do nakrętek i śrub.

„Trzeba dostarczać dokumenty od dostawcy do dostawcy. Jest to prawie niemożliwe” – powiedział Oliver Richtberg, szef handlu zagranicznego w niemieckiej federacji inżynieryjnej VDMA, jednej z najbardziej wpływowych organizacji handlowych w Europie.

Opisał Umowa handlowa UE/USAwybite w lipcu, jako „niewarte papieru, na którym jest spisane”.

„Von der Leyen mówi o stabilności w przypadku naszej branży, co jest w 100% nieprawdą. Przeszkody biurokratyczne są tak wysokie, że niektóre firmy właśnie przestały eksportować do USA” – dodał Richtberg.

Krone, która ma siedzibę w Dolnej Saksonii w Niemczech i zatrudnia 10 000 pracowników, znalazła się wśród natychmiast dotkniętych.

Bernard Krone, szef Krone, powiedział, że nowe cła były „wielkim szokiem”. Fot.: Krone

Bernard Krone, prezes firmy w czwartym pokoleniu, powiedział, że nowe cła, które nie są objęte umową z UE, były „wielkim szokiem”, ponieważ Stany Zjednoczone były drugim co do wielkości rynkiem, wartym 130 mln dolarów (97 mln funtów) rocznie.

Uważał, że porozumienie UE-USA zawarte w lipcu nie było „doskonałe”, ale zapewniało przewidywalność do czasu opublikowania listy instrumentów pochodnych stali 18 sierpnia.

„Ta lista była dla nas bardzo niepokojąca. W dodatku nikt nie był w stanie nam powiedzieć, co mamy robić. Czy cła zależały od wagi, pochodzenia, czy ceny surowej stali?” powiedział Krone.

Podczas gdy nagłówki gazet na całym świecie skupiały się na ogólnej stawce celnej wynoszącej 15% uzgodnionej przez UE, ta odrębna lista 407 produktów to ciągły koszmar dla eksporterów, ponieważ USA ustaliła także nowe zasady umożliwiające ich zmianę kilka razy w roku.

Aby sprowadzić swoje maszyny do Stanów Zjednoczonych, Krone i każdy inny eksporter muszą poświadczyć wartość i pochodzenie każdego elementu stalowego w swoim produkcie.

Supermaszyny wykorzystywane w największych gospodarstwach na świecie, składające się z aż 18 000 części, okazały się wyzwaniem dla Krone.

A błędne wykonanie dokumentów może okazać się kosztowne.

Flexport, amerykańska firma zajmująca się logistyką i spedycją, twierdzi, że wytyczne zalecają władzom celnym zastosowanie 200% ceł na import z Rosji na każdy produkt pochodny stali znajdujący się na liście trafień z „nieprawidłowymi” dokumentami i wstrzymywanie zwrotu pieniędzy do czasu uporządkowania dokumentów.

pomiń poprzednią promocję w biuletynie

Bernard Krone spędził ostatnie siedem tygodni na zajęciu się nowym problemem. W sierpniu natychmiast przedłużył swoim pracownikom urlopy o dwa tygodnie, wstrzymując eksport do USA i czasowo zawieszając produkcję na niektórych liniach.

Jednak po tygodniach rozmów z prawnikami po obu stronach Atlantyku i urzędnikami w USA nadal nie jest pewien, czy wie, jakich dokumentów potrzebują amerykańskie organy celne.

Zamiast ryzykować wysyłkę większych i najdroższych maszyn, takich jak sieczkarnie samobieżne, które mogą kosztować 600 000 funtów, w nadchodzących tygodniach firma wyśle ​​„kontener testowy” mniejszych maszyn wraz z kosiarkami, zgrabiarkami i przetrząsaczami, które przewracają i ścinają trawę, aby przyspieszyć proces suszenia siana.

„W tym tygodniu, może w przyszłym tygodniu, wyślemy je, a cztery tygodnie później dowiemy się, czy mamy odpowiednią dokumentację. To denerwuje „, powiedziała Krone.

Zapytany, co mówią jego amerykańscy klienci, powiedział: „Wielu z nich jest zaskoczonych. Kiedy zobaczyli, jak Trump mówi o cłach, odnieśli wrażenie, że zagraniczne firmy płacą te cła, ale teraz dowiadują się, że płaci za to klient.

„Jeśli ceny rolników wzrosną, ostatecznie to obywatel USA odwiedzający Walmart lub Target będzie musiał zapłacić więcej za swoje codzienne towary”.

Zapewnienie papierowego śladu, który zasadniczo udowadnia USA, że każdy gwóźdź, nakrętka i śruba nie pochodzi z Chin, jest biurokratycznym koszmarem.

Unijny komisarz ds. handlu Maroš Šefčovič powiedział w zeszłym tygodniu na konferencji w Dublinie, że nowa dokumentacja stanowi „bardzo, bardzo trudne” i napisał do sekretarza handlu Howarda Lutnicka, aby się do nich odnieść.

Bernie Hart, wiceprezes ds. ceł i rozwoju biznesu w firmie Flexport, twierdzi, że nowe wymagania stanowią „najwyższy poziom” złożoności, z jakim radziła sobie jego firma, ponieważ „wymagają nowych, szczegółowych danych, kraju topienia i zalewania (stal) oraz kraju pierwotnego wytapiania i odlewania (aluminium), często aż do poziomu jednostki inwentaryzacyjnej, co może zapewnić szczegółowe informacje, takie jak kolor i rozmiar produktu.

Czy odczułeś wpływ ceł na produkty pochodne stali?? Jeśli chcesz podzielić się swoją historią, skontaktuj się z nami: lisa.ocarroll@theguardian.com

Source link

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj