TDwie sceny z ostatnich dwóch tygodni ukazują coś niepokojącego – i znajomego – w amerykańskim życiu publicznym. w San Francisco, dostarczony miliarder technologii wyprzedaną, nieoficjalną serię wykładów na temat antychrysta. W stanie Michigan mężczyzna podczas niedzielnego nabożeństwa wjechał swoim pick-upem w dom spotkań Świętych w Dniach Ostatnich, otworzył ogień i podpalił budynek, najwyraźniej wierząc, że Mormoni są antychrystem.

Antychryst wyraźnie powrócił. Ale być może tak naprawdę nigdy nie odszedł.

Jako historyk amerykańskiego apokaliptyki prześledziłem, jak ten symbol – proteuszowa postać posklejana z niejasnych fragmentów biblijnych – wielokrotnie migrował z ambon do polityki i z powrotem.

Prawie sto lat temu fundamentaliści porównali europejskich dyktatorów i biurokratów Nowego Ładu z proroctwami biblijnymi. Podczas zimnej wojny ewangelicy skanowali Moskwę i Jerozolimę w poszukiwaniu oznak Bestii. Podczas pierwszej wojny w Zatoce niektórzy chrześcijanie argumentowali, że Saddam Husajn był antychrystem, który odbudowywał Wieżę Babel.

Ilekroć potęga amerykańska czuła się zagrożona lub zmiany społeczne ulegały przyspieszeniu, wzmagały się dyskusje o antychryście. Dzisiejsza wersja zawiera sztuczną inteligencję, deepfakes i finansowanie przedsięwzięć. I z kulami.

Wykłady Petera Thiela „Antychryst”, składające się z czterech sesji zorganizowanych przez Kolektyw DZIEJE 17, odbyły się reklamowane jako eksploracje „teologii, historii, literatury i polityki Antychrysta”. Bilety wyprzedane. Raporty i uczestników, którzy podzielili się szczegółami w mediach i Internecie Thiel ostrzega, że ​​strach przed postępem technologicznym, a zwłaszcza wysiłkami na rzecz uregulowania sztucznej inteligencji, może stać się pretekstem do charyzmatyczny władzę scentralizowania kontroli w imię „pokoju i bezpieczeństwa”, scenariusz, który nawiązuje do ostrzeżeń Nowego Testamentu. Jeden z uczestników poinformował, że Thiel poszedł dalej, porównując same nastroje antytechnologiczne do dzieła antychrysta.

Inni podążali za tym samym wątkiem w ostatnich wywiadach Thiela. Tego lata zasugerował, że antychryst naszych czasów będzie pełnił funkcję regulatora pomocy humanitarnej – nawet on wypłynęła Greta Thunberg jako analogię – argumentując, że fiksacja na punkcie „ryzyka egzystencjalnego” może być bramą do konsolidacji władzy. Thiel twierdzi, że ostrzeżenia przed Armageddonem mogą skłonić elity do wzmocnienia jednego światowego porządku administracyjnego, co właśnie od dawna pozornie przepowiadają teksty apokaliptyczne.

Wykłady przyciągają uwagę nie tylko ze względu na treść, ale także ze względu na kontekst. Notatki z pierwszej sesji wyciekły do ​​Internetu, zanim zostały usunięte; uczestnik, który je wysłał, został wykluczony z pozostałych rozmów. Tymczasem protesty na zewnątrz uwypukliły napięcie między wykładem na temat autorytaryzmu czasów ostatecznych a zaangażowaniem mówcy w narzędzia nadzoru stosowane w świecie rzeczywistym. (Zwolennicy Thiela sprzeciwiają się temu, że niepokój związany ze sztuczną inteligencją, a nie sama sztuczna inteligencja, jest autostradą do antychrysta – pogląd, który niezależnie od teologicznego punktu widzenia, wygodnie pokrywa się z antyregulacyjnymi instynktami Doliny Krzemowej).

Nie wątpię w zainteresowanie Thiela ideami chrześcijańskimi. Czerpie z poważnych źródeł. Jednak ubieranie teorii politycznej w apokaliptyczne szaty niesie ze sobą ryzyko. Kiedy potężni aktorzy przekształcają zwykłe debaty polityczne, takie jak bariery ochronne dla sztucznej inteligencji, na walkę z antychrystem, budzą niepokój, delegitymizują kompromis i sugerują, że debata demokratyczna jest duchowo podejrzana.

W cokolwiek Thiel wierzy, „znak bestii” nie żyje w Rejestr Federalny.

Następnie, w zeszłym tygodniu, 40-letni Thomas Jacob Sanford wjechał ozdobionym flagami pick-upem przed dom spotkań Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich, wielokrotnie strzelał do zboru i podpalił benzynę. Czterech wiernych zginęło, a ośmiu zostało rannych; Sanford zginął w strzelaninie z funkcjonariuszami.

W trakcie ustalania motywów i środków śledczy wychodzą na jaw niepokojący szczegół. Kandydat do lokalnej rady miejskiej, który tydzień wcześniej rozmawiał z Sanfordem, przypomniał sobie tyradę przeciwko Świętym w Dniach Ostatnich, podczas której oświadczył Sanford że Mormoni byli „antychrystem”.

Nazywanie sąsiadów „antychrystem” nie jest po prostu obelgą; w tej bardzo protestanckiej kulturze amerykańskiej oznacza wroga Boga i ludzkości, architekta prześladowań, ostatecznego zwodziciela. Kiedy twoi przeciwnicy staną się eschatologicznymi złoczyńcami, normalne nawyki polityczne i pluralizm będą przypominać współudział w złu. W skrajnych przypadkach przemoc zaczyna wyglądać na uświęcającą.

Amerykanie wielokrotnie sięgali po antychrysta, aby nadać sens zakłóceniom społecznym i geopolitycznemu strachowi. W latach trzydziestych niektórzy chrześcijanie umieszczali Mussoliniego, Stalina i Hitlera na mapach proroctw, a następnie przez tę samą optykę postrzegali rosnący stan administracyjny Franklina Roosevelta. W latach 70. i 80. kryzys naftowy, odprężenie i rewolucja irańska ożywiły dyskusję o antychryście w programach radiowych i w bestsellerach. Po 11 września strach przed siatkami terrorystycznymi i rozprzestrzenianiem broni nuklearnej ponownie przywrócił ten motyw.

Symbol jest elastyczny. Przez stulecie chrześcijańscy apokaliptycy na przemian oczekiwali jednego, charyzmatycznego władcy i ostrzegali, że zglobalizowany porządek administracyjny, często wspierany nowymi technologiami, może zinstytucjonalizować kontrolę Bestii. Dlatego czteroczęściowe seminarium o antychryście zorganizowane w centrum technologicznym i bandyta pomstujący na kościół antychrysta mogą współistnieć bez sprzeczności. Samo słowo jest słownictwem oznaczającym strach – sposobem na przełożenie nagłówków dnia na kosmiczny dramat, który wyjaśnia, kim jesteśmy i co musimy zrobić.

Trzy prądy zbiegają się, w wyniku czego prawdopodobnie będziemy świadkami większej liczby rozmów i działań Antychrysta. Po pierwsze, technologia naprawdę wydaje się apokaliptyczna. Systemy sztucznej inteligencji zaburzają czas i przestrzeń, trawią życie prywatne i obiecują zarówno cuda, jak i szkody. Nic dziwnego, że najsłynniejszy przeciwnik Doliny Krzemowej chce przeciwstawić teologię antychrysta polityce regulacji sztucznej inteligencji.

Po drugie, instytucje są kruche. Zaufanie do mediów, uniwersytetów, kościołów i rządu jest niskie. W takich okresach rozkwitają apokaliptyczne binarności. Oferują pewność, bohaterów i złoczyńców. Ułatwiają też usprawiedliwienie naginania zasad w imię ratownictwa.

Po trzecie, amerykańska tradycja nazywania wrogów „antychrystem” jest sprawdzonym czynnikiem mobilizującym. Przyciąga uwagę, konsoliduje frakcje i nadaje transcendentny blask doczesnym walkom.

Zamiast podsycać ten ogień, politycy, ministrowie i liderzy technologiczni powinni przestać chrzcić swoje programy w wodach apokalipsy. Ostrzeganie przed rzeczywistymi zagrożeniami i opowiadanie się za regulacją lub przeciw niej to jedno. Czym innym jest sugerowanie, że czyiś przeciwnik zaciąga się do armii Bestii. Demokracja nie może funkcjonować, jeśli rutynowe zarządzanie zostanie ponownie wyobrażone jako ucisk.

Późnonowoczesny Zachód nie ma monopolu na myślenie antychrysta. To, co godne uwagi w tym momencie, to nie tylko powrót mowy antychrysta, ale także to, że dochodzi ona ze wszystkich krańców naszego spektrum społecznego: z zamkniętego pokoju na Embarcadero i z płonącego kościoła w Michigan.

Stawka nie jest teoretyczna. W San Francisco antychryst był eksperymentem myślowym dotyczącym zarządzania i technologii. W Grand Blanc antychryst stał się przekleństwem poprzedzającym masakrę.

Język apokaliptyczny zawsze pomagał niektórym Amerykanom mieć poczucie, że wiedzą, dokąd zmierza historia. Wykorzystują najbardziej zagadkowe fragmenty Biblii, aby wyjaśnić przeszłość, zrozumieć teraźniejszość i przewidzieć przyszłość, w której zwyciężą. W końcu pokonują wszystkich swoich wrogów i otrzymują sprawiedliwą nagrodę.

Ale może też popchnąć naród w stronę koszmarów, jakie sobie wyobraża. Jeśli chcemy, aby polityka pozostała ludzka i humanitarna, powinniśmy wycofać antychrysta z naszych debat i pozostawić Bestię z Objawienia – tam, gdzie jej miejsce.

  • Matthew Avery Sutton jest stypendystą Guggenheima i autorem nadchodzącej książki „Wybrana ziemia: jak chrześcijaństwo stworzyło Amerykę i Amerykanie przerobili chrześcijaństwo” (Basic Books), oprócz pięciu wcześniejszych książek o chrześcijaństwie. Jest wybitnym profesorem Claudiusa O i Mary Johnson oraz kierownikiem wydziału historii na Washington State University. Poglądy wyrażone tutaj są jego własnymi i odzwierciedlają poglądy WSU

Source link

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj