Dwie rzeczy mogą być prawdziwe jednocześnie – powiedzenie jakże trafne w ostatnim czasie.
To był występ Trumpa. Nie ma co do tego wątpliwości. To był spektakl zwołany przez niego, zorganizowany dla niego, z udziałem liderów, którzy nie mieli innego wyboru, a wszystko dlatego, że on pragnął wzmocnienia ego.
Porozumienie z Gazą podpisane – tak się stało
Ale ten dzień był także niekwestionowanym osiągnięciem geopolitycznym, które zmieniło zasady gry.
Trump przerwał wojnę, zaprzestał zabijania, zmusił Hamas do uwolnienia wszystkich zakładników, zażądał od Izraela uwolnienia więźniów przetrzymywanych bez procesu sądowego, umożliwił dostarczenie pomocy do Gazy i zobowiązał wszystkich do realizacji swego rodzaju planu działania na przyszłość.
Zrobił to wszystko i jeszcze więcej.
Uczynił także konflikt izraelsko-palestyński, ignorowany przez świat od dziesięcioleci, sprawą, w którą narody Europy i Bliskiego Wschodu są teraz zobowiązane inwestować. Wydaje się, że nikt nie może ignorować Trumpa.
Można go kochać lub nienawidzić – to niezwykłe osiągnięcia.
„Fokus złotej rybki”
Kluczowym pytaniem jest teraz – czy utrzyma kurs?
Jedna z kluczowych osób w negocjacjach, które doprowadziły nas do tego punktu, powiedziała mi w zeszłym tygodniu, że Trump „jest skupiony jak złota rybka”.
To prawda, że ma tendencję do krótkiego okresu skupienia uwagi. Jeśli sprawy nie układają się po jego myśli i wydaje się prawdopodobne, że nie okaże się zwycięzcą, szybko przechodzi dalej i zrzuca winę na kogoś innego.
Czy w związku z tym istnieje takie niebezpieczeństwo? Sprawdźmy to przez całe sześć miesięcy (chętnie udowodnię, że się mylę – występ Trumpa jest naprawdę trudny do umieszczenia na listach przebojów), ale w tej chwili oceniam, że w tym przypadku utrzyma kurs z kilku powodów.
Po pierwsze, właśnie ze względu na spektakl, który wokół tego stworzył. Na pewno nie będzie chciał, żeby to wszystko się teraz rozpadło?
Zainwestował w to tak wiele osobistej reputacji, że twierdzę, że nawet on nie chciałby z niej rezygnować, nawet gdy sytuacja stanie się trudna – a tak się stanie.
Po drugie, Porozumienia Abrahamowe. Reprezentowały one jego charakterystyczne osiągnięcie w polityce zagranicznej podczas jego pierwszej kadencji – normalizację stosunków między Izraelem a światem muzułmańskim.
Już podczas swojej pierwszej prezydentury próbował przeforsować porozumienia, nie rozwiązując kwestii palestyńskiej. To nie zadziałało.
Tym razem chwycił za pokrzywę. Teraz chce to wszystko połączyć w ramach wielkiej transakcji. Robi to dla pokoju, ale także, oczywiście, ze względu na możliwości biznesowe – aby pomóc „uczynić Amerykę znów wielką”.
Pokój – i dobrobyt – na Bliskim Wschodzie jest dobry dla Ameryki. Jest to także dobre dla Trump Inc. On i jego rodzina staną się jeszcze bogatsi dzięki zamożnemu Bliskiemu Wschodowi.
Przeczytaj więcej:
Trump wita „pokój na Bliskim Wschodzie”
Jego zespół naruszył złotą zasadę, aby wdrożyć plan pokojowy
Potem jest Pokojowa Nagroda Nobla. W tym roku nie udało mu się go wygrać. Nigdy nie miał zamiaru tego zrobić – nominacje musiały zostać złożone do stycznia.
Ale w przyszłym roku naprawdę może wygrać – zwłaszcza jeśli rozwiąże także wyzwanie dla Ukrainy.
Gdyby udało mu się wnieść do własnego kraju atmosferę współistnienia i jedności – zamiast podsycać podział – miałby jeszcze większe szanse na zwycięstwo.