Tpogoda w Belém, napisał redaktor naczelny Guardiana ds. środowiska, oferuje wygodną metaforę rozmów klimatycznych ONZ prowadzonych w brazylijskim mieście. Słoneczne poranki rozpoczynają się od płonącego optymizmu, zanim nad Amazonką zbierają się chmury i zaczyna się ulewa. Cop30 zastosował ten sam schemat. Rozpoczęło się słonecznie – program uzgodniony już pierwszego dnia. Burze odroczono do późniejszych „konsultacji” w sprawie finansowania działań związanych ze zmianą klimatu, granicznych taryf celnych z tytułu emisji dwutlenku węgla oraz kwestii, w jaki sposób zamknąć rosnącą lukę między krajowymi zobowiązaniami klimatycznymi a bezpieczną ścieżką porozumienia paryskiego. Te czekają na drugi tydzień Cop30.
Prawdopodobnie będą to coś więcej niż zwykłe szkwały. Międzynarodowa Agencja Energetyczna potwierdzony w zeszłym tygodniu, że era paliw kopalnych dobiega końca. W swoim rocznym raporcie wskazano, że w tej dekadzie świat osiągnie szczyt wydobycia węgla, ropy i gazu, a następnie nastąpi spadek. Ekonomista Fadhel Kaboub, który doradza krajom rozwijającym się w zakresie klimatu, argumentuje nie dzieje się tak „z woli politycznej, ale dlatego, że wygrywa ekonomika odnawialnych źródeł energii”. Jego zdaniem Afryka może wygenerować około 1000 razy więcej energii elektrycznej, której będzie potrzebować w 2040 r., a którą można będzie wyeksportować. Jednakże na całym świecie zużycie węglowodorów zmniejsza się zdecydowanie zbyt wolno. Walka o pieniądze i sprawiedliwą transformację ma znaczenie podczas Cop30.
Spór dotyczy tego, jak utrzymać ogrzewanie na poziomie zaledwie 1,5°C powyżej poziomu przedindustrialnego. Globalne Południe forsuje porozumienie artykuł 9.1które stanowi, że bogate kraje „zapewnią” fundusze potrzebne krajom rozwijającym się na ekologię. Bogate państwa wycofują się do tekstu artykuł 6w którym zwrócono uwagę na rynki emisji dwutlenku węgla. Kraje rozwijające się chcą, aby bogate, historyczne emitenty emitowały środki pieniężne, głównie na cele adaptacyjne, a najlepiej w formie dotacji. Bogaci odpowiadają, że należy skupić się na możliwościach rynkowych w zakresie ograniczenia emisji w przypadku nowo uprzemysłowionych państw dzielenie się obciążeniem oraz fundusze publiczne połączone z pożyczkami i kapitałem prywatnym. To nie jest sprzeczka techniczna. To walka o to, kto płaci za zarządzane i sprawiedliwe wycofywanie się z paliw kopalnych.
Kwoty, o których mowa, robią wrażenie. W ubiegłym roku kraje rozwijające się argumentował Do 1,3 biliona dolarów rok na finansowanie działań związanych ze zmianą klimatu – ich zdaniem minimum potrzebne jest do sfinansowania odporności i podstawowej infrastruktury. To, co dostali, było obiecane 300 miliardów dolarów do 2035 r. większość z nich to pożyczki lub „zmobilizowany”finanse prywatne najnowszy dane pokazują, że jedna trzecia środków pieniężnych została zrealizowana. Gorzej, AkcjaAidz analizy kwoty około 19 miliardów dolarów pomocy klimatycznej na przestrzeni dziesięciu lat wynika, że niecałe 3% popiera „sprawiedliwą transformację” dla pracowników i społeczności.
Chmury zgromadzą się nad Belém. Testem będzie to, czy tegoroczny szczyt ONZ może poprawić się w stosunku do poprzedniego. Nieobecność Donalda Trumpa – ani kogokolwiek z jego administracji – może faktycznie pomóc. W negocjacjach uczestniczyła grupa G77 krajów rozwijających się oraz Chiny pchnięty „mechanizmem sprawiedliwej transformacji”. sformalizować współpracy klimatycznej, transferu ekologicznych technologii i skierowania wsparcia na finansowanie wolne od długów. Są wspierani przez Brazylia, Republika Południowej Afryki i Indie. Kraje rozwinięte twierdzą, że tak ryzyko opóźnienie w osiągnięciu celów klimatycznych.
Ziemia jest głowiasty za ogrzewanie o 2,6°C w tym stuleciu – co oznacza niebezpiecznie niestabilny świat, ale poprawę w porównaniu z trajektorią 3,6°C sprzed dziesięciu lat. Bogatsze kraje wydają miliardy na posiadaczach ich obligacji rządowych, ale płaczą nad ubóstwem, jeśli chodzi o użalanie się nad kryzysem klimatycznym, który w dużej mierze wywołali. Cop 30 albo zobaczy, jak globalna północ akceptuje, że może – i musi – płacić sprawiedliwą część, albo będzie patrzeć, jak bogate narody załamują ręce, gdy planeta płonie.


















