W niektóre poranki w drodze do pracy kupowałem w kawiarni bekonowe masło, żartując z pięćdziesięcioletnim Cockneyem, który mi go wręczał.

Urodził się w domu komunalnym w LondynEast Endu, ciężko pracującemu ojcu, który uważał, że kolejka po zasiłku jest haniebna, i niepracującej w domu mamie, która zamieniała resztki niedzielnej pieczeni w pasztet pasterski na nadchodzący tydzień.

Tymczasem ja jestem córką konserwatysty z klasy średniej, który wynalazł klapkę dla kota w swojej fabryce w Lancashire. Peter Reid był kapitanem trałowca w Druga wojna światowa z załogą lojalnych marynarzy handlowych z Liverpoolu i przez resztę swojego życia dumnie wywieszał flagę Unii na maszcie w naszym podmiejskim ogrodzie – coś, co mogłoby zachęcić dziś policję do wizyty.

Mogłoby się wydawać, że klasa i angielska przypadłość dzielą mnie i mojego przyjaciela z Cockney. Ale mamy ze sobą wiele wspólnego. Nasze rodziny uczęszczały do ​​kościoła o godz Boże Narodzenie I Wielkanoc. W szkole wbito nam obojgu trzy R, gdzie na zgromadzeniach odmawiano chrześcijańskie modlitwy.

A dzisiaj on i ja równie rozpaczamy, że świat, w którym dorastaliśmy – nasza stolica i nasz kraj w ogóle – został wydrążony tak głęboko, że ledwo rozpoznajemy miejsce, które zawsze nazywaliśmy domem.

Wraz z wieloma Brytyjczykami – niezależnie od wyznania, wieku, orientacji seksualnej czy koloru skóry – opłakujemy kraj, który straciliśmy.

Niedawno przełomowe badanie ujawniło „przerażający wzrost” podziałów i upadek Wielkiej Brytanii w ciągu ostatnich kilku lat.

Według ankieterów Ipsos zdecydowana większość ludzi zgadza się ze stwierdzeniami: „Chciałbym, aby mój kraj był taki, jaki był kiedyś” i „Kultura w Wielkiej Brytanii zmienia się zbyt szybko” – w porównaniu z zaledwie 21%, która nie zgadza się z tym stwierdzeniem.

Ponad 1200, głównie młodych mężczyzn, przypłynęło tu nielegalnie w ciągu dwóch dni na 18 łodziach przemytników z Francji. Od dojścia Partii Pracy do władzy w lipcu 2024 r. przez kanał La Manche przekroczyło około 50 000 osób

Ponad 1200, głównie młodych mężczyzn, przypłynęło tu nielegalnie w ciągu dwóch dni na 18 łodziach przemytników z Francji. Od dojścia Partii Pracy do władzy w lipcu 2024 r. przez kanał La Manche przekroczyło około 50 000 osób

podczas meczu Aston Villi przeciwko Maccabi Tel Aviv w Birmingham izraelscy kibice zostali umieszczeni na strzeżonym boisku do koszykówki. Rywalizującym demonstrantom – wielu zamaskowanych antysyjonistów – pozwolono „spacerować na wolności”

Podczas meczu Aston Villi z Maccabi Tel Aviv izraelscy kibice zostali umieszczeni na strzeżonym boisku do koszykówki. Rywalizującym demonstrantom – wielu zamaskowanych antysyjonistów – pozwolono „spacerować swobodnie”

Ci, którzy w dalszym ciągu upierają się, że realistycznym celem jest „integracja” milionów obcych z odległych krajów z brytyjskim stylem życia, mogą uznać, że aż 86 procent uważa, że ​​istnieje napięcie między imigrantami a osobami urodzonymi w Wielkiej Brytanii. Liczba ta gwałtownie wzrosła w ciągu zaledwie dwóch lat.

W momencie publikacji tego badania ponad 1200, głównie młodych mężczyzn, przypłynęło tu nielegalnie w ciągu dwóch dni na 18 łodziach przemytników z Francji. Od dojścia Partii Pracy do władzy w lipcu 2024 r. przez kanał La Manche przekroczyło kanał La Manche około 50 000 osób, chociaż Ministerstwo Spraw Wewnętrznych wskazuje, że w tym samym okresie z kraju wydalono prawie taką samą liczbę osób, którym nie udało się uzyskać azylu, zagranicznych przestępców i innych osób naruszających prawo imigracyjne (wiele osób, jak mi powiedziano, pochodzi z Albanii i Dalekiego Wschodu).

Tymczasem według Zii Yusufa z Reform co najmniej 1,2 miliona nielegalnych migrantów przebywa na wolności w Wielkiej Brytanii – choć inni kwestionują tę liczbę.

Czy można się dziwić, że tak ogromna liczba przyjazdów niepokoi miliony Brytyjczyków?

Alec Penstone, 100-letni weteran Królewskiej Marynarki Wojennej, uchwycił to poczucie straty i niepewności tydzień temu, kiedy powiedział zszokowanym gospodarzom „Good Morning Britain”, że według niego poświęcenie jego towarzyszy podczas drugiej wojny światowej „nie było tego warte” ze względu na stan, w jakim znajduje się obecnie kraj.

„Oczami wyobraźni widzę te rzędy białych kamieni i setki moich przyjaciół, którzy oddali życie – za co?

„Walczyliśmy o naszą wolność, ale teraz (Wielka Brytania) sytuacja jest cholernie gorsza” – powiedział. Nietrudno zgadnąć, że wielu jego bohaterskich pokoleń czuje to samo.

Prawda jest taka, że ​​import milionów obcych, z których większość nie podziela naszej wiary narodowej, szybko i nieubłaganie zmienia te wyspy.

Niedawno podczas meczu Ligi Europejskiej Aston Villi przeciwko Maccabi Tel Aviv w Birmingham izraelscy kibice doświadczyli ohydnego poniżenia, gdy zostali umieszczeni w czymś, co nazywali „żydowską klatką” (strzeżonym boiskiem do koszykówki).

W międzyczasie pozwolono rywalizującym demonstrantom – wielu zamaskowanych antysyjonistów – „spacerować swobodnie” po drugim mieście Wielkiej Brytanii, a niektórzy z nich krzyczeli: „Allahu Akbar!”.

Jak powiedział jeden z fanów Maccabi – który był izraelskim chrześcijaninem – „Mam wrażenie, jakbym znowu wrócił do lat czterdziestych XX wieku”.

Wydaje się jednak, że trajektoria jest ustalona. Od ponad 20 lat pisałem w „Mail” o kryzysie masowych migracji, który podważa europejski i brytyjski styl życia.

Rozmawiałem z setkami migrantów – prawie wyłącznie muzułmańskich mężczyzn – we Francji, Grecji, Turcji, Hiszpanii, Danii, Niemczech, Serbii, Węgrzech i Holandii, gdy udali się do Wielkiej Brytanii.

Alec Penstone, 100-letni weteran Royal Navy, powiedział Good Morning Britain, że jego zdaniem poświęcenie swoich towarzyszy podczas drugiej wojny światowej „nie było tego warte”.

Alec Penstone, 100-letni weteran Royal Navy, powiedział Good Morning Britain, że jego zdaniem poświęcenie jego towarzyszy podczas drugiej wojny światowej „nie było tego warte”

Weteran Królewskiej Marynarki Wojennej powiedział: „Oczami wyobraźni widzę te rzędy białych kamieni i setki moich przyjaciół, którzy oddali życie – za co?”.

Weteran Królewskiej Marynarki Wojennej powiedział: „Oczami wyobraźni widzę te rzędy białych kamieni i setki moich przyjaciół, którzy oddali życie – za co?”.

W porcie w Pireusie w Atenach zapytałem młodego człowieka z Bliskiego Wschodu, który z tęsknotą patrzył na prom płynący do Włoch, dokąd płynął. Powiedział mi z przekonaniem: „Londyn”.

W północnej Francji wśród ogromnej liczby migrantów, z którymi tam rozmawiałem, znalazłem tylko czterech chrześcijan (oprócz kilku Erytrejczyków).

Trzech z nich spotkałem kilka lat temu w Calais: Czadyjczyk, Zimbabwe i mężczyzna z Sudanu Południowego. Pod koszulkami ukrywali krzyże.

Zaledwie miesiąc temu znalazłem czwartego chrześcijanina, ponownie w Calais. Behram, 28-latek z Iranu, odważnie eksponował swój krzyż (w kolczyku w uchu) i mieszkał pod plastikową folią w żywopłocie w pobliżu francuskiego portu.

„Gdybym pokazał swoją twarz w głównych obozach migrantów w dżungli, zostałbym zabity w ciągu jednego dnia” – powiedział.

Nie tylko ja obawiam się perspektywy niepokojów społecznych – w istocie dostrzegliśmy ich przebłyski dopiero w zeszłym roku podczas zamieszek po okrucieństwie w Southport oraz podczas lokalnych protestów w Epping przed hotelem Bell po tym, jak przebywający tam migrant dokonał napaści na tle seksualnym na nastolatkę w tym mieście.

Jak powiedział Elon Musk na wiecu „Zjednoczcie królestwo” w Londynie we wrześniu: „To wiadomość skierowana do rozsądnego centrum, do ludzi, którzy w normalnych okolicznościach nie angażowaliby się w politykę, którzy chcą po prostu żyć swoim życiem… Jeśli ten (kryzys masowej migracji) będzie się utrzymywał, przemoc dotrze do was: nie będziecie mieli wyboru.

„Jesteś tutaj w zasadniczej sytuacji… Albo będziesz walczyć, albo zginiesz. Myślę, że to prawda. Miejmy nadzieję, że się myli i Wielka Brytania w jakiś sposób zasymiluje wszystkich tych nowo przybyłych.

Perspektywy nie wyglądają jednak zachęcająco. Ponieważ importujemy miliony pobożnych młodych mężczyzn innej wiary, nasze kościelne ławki stoją puste nawet w Boże Narodzenie i Wielkanoc.

Ci, którzy odważyli się otwarcie mówić o strasznych konsekwencjach nieograniczonej nielegalnej imigracji, spotkali się z gniewną reakcją, zarówno w mediach społecznościowych, jak i osobiście. Lewicowy magazyn New Statesman powiązał mnie z faszyzmem, kiedy już w 2010 roku zdemaskowałem tak zwany skandal z „gangami pielęgnacyjnymi”.

Po raz pierwszy doniosłam, że białe Angielki i sikhijskie dziewczęta były rutynowo gwałcone przez muzułmanów, wielu z nich pochodzenia pakistańskiego, podczas gdy policja, pracownicy socjalni, a nawet organizacje charytatywne milczały w obawie, że zostaną nazwane „rasistami”.

Obecnie wydaje się, że te same obawy były przyczyną potwornej śmierci Sary Sharif z rąk jej nikczemnego ojca. Jak wynika z raportu z tego tygodnia, zarówno jej sąsiedzi, jak i niektórzy przedstawiciele władzy nie chcieli interweniować pomimo swoich podejrzeń, w obawie, że zostaną uznani za fanatyków.

Te miliony z nas, które czują to samo co Alec Penstone, muszą podnieść głos w obronie kraju zbudowanego na wartościach liberalnych i integracji kulturowej, pisze SUE REID

Te miliony z nas, które czują to samo co Alec Penstone, muszą podnieść głos w obronie kraju zbudowanego na wartościach liberalnych i integracji kulturowej, pisze SUE REID

Po doniesieniu o dużej liczbie migrantów czekających na francuskim wybrzeżu, aby przedostać się do Wielkiej Brytanii, znalazłem także na progu moich drzwi namalowane dużymi żółtymi literami wyraz „rasistowska szumowina” namalowany w wyniku serii ataków pod różnymi adresami w ciągu trzech lat.

W mediach społecznościowych ten sam, dwuwyrazowy termin, tak uwielbiany przez analfabetów lewicy, został rzucony mi dopiero w zeszłym miesiącu, kiedy donosiłem o niesprawiedliwości zapewniania bezpłatnych mieszkań socjalnych osobom pływającym na statkach, podczas gdy rodziny brytyjskie, które zapłaciły podatki, widnieją na listach oczekujących, których oczyszczenie w niektórych obszarach przy obecnych stawkach zajmie 100 lat.

To głębokie i uzasadnione poczucie niesprawiedliwości leży u podstaw wielu czynników, które sprawiają, że kraj ten czuje się społecznie i kulturowo przesiedlony. Kiedy uczestnicy zmagań i podatnicy – ​​ci z nas, którzy tworzymy tak zwaną „Brytanię Budzika” – czytają o migrantach, którzy nielegalnie przedostali się do kraju na małych łódkach i natychmiast otrzymują bezpłatne zakwaterowanie i wyżywienie, nie jest zaskoczeniem, że słynne brytyjskie poczucie fair play sięga granic wytrzymałości.

Kiedy czytamy, że ci migranci są przewożeni autobusami do hoteli Hilton lub czterogwiazdkowych wiejskich rezydencji, zastanawiamy się, czy świat oszalał – i to jeszcze zanim wyciekną szczegóły oferty rządu.

Bezpłatna opieka zdrowotna, opieka dentystyczna, kursy uniwersyteckie, lekcje jazdy, bilety na mecze piłkarskie i, tak, nawet przedłużanie włosów – wszystko to zostało przyznane osobom ubiegającym się o azyl, z których, jak dobrze wiemy, niewielu z nich kiedykolwiek opuszcza Wielką Brytanię po dotarciu do tych brzegów.

A my jesteśmy tymi, którzy muszą zapłacić rachunek. Rząd wydaje obecnie 2,8 miliarda funtów rocznie na wspieranie osób ubiegających się o azyl i uchodźców, co stanowi jedną piątą brytyjskiego budżetu na pomoc zagraniczną.

Wydaje się, że nawet ci, którzy przybyli tu legalnie, znajdują sposoby na wykorzystanie naszego stale hojnego systemu świadczeń. Weźmy na przykład moje spotkanie z Rudim Ionem, Rumunem, który kilka lat temu zaprosił mnie do swojego domu szeregowego w Nottingham, aby podzielić się ze mną swoim spojrzeniem na życie w jego adoptowanym kraju.

Kiedy nagrywałem wywiad w jego kuchni, Ion powiedział mi: „Uwielbiam Anglię i jej system świadczeń. To jakby znaleźć na drodze worek pieniędzy, podnieść go i nikt nie mówi, że nie powinienem. Dziesięciu jego krewnych, którzy tam mieszkali, skinęło głowami na znak zgody.

Ministerstwo Spraw Wewnętrznych powtarzało mi w tym roku więcej niż raz, że wszystko, co piszę na temat tego departamentu, wymaga odpowiedzi.

Kilka tygodni temu urzędnik państwowy poszedł dalej. Poproszono mnie o przedstawienie mojego śledztwa (ponownie dotyczącego niesprawiedliwości traktowania nowo przybyłych osób ubiegających się o azyl w kwestii zakwaterowania przed Brytyjczykami) z nagłówkiem tej gazety przed publikacją.

Kiedy sprzeciwiłem się, mówiąc urzędnikowi, że w kraju nie może istnieć środek masowego przekazu, który pozwalałby ówczesnemu rządowi na weryfikację doniesień, odpowiedział słowami: „Byłbyś zaskoczony”.

Dlatego uchylam czapkę przed patriotami takimi jak stuletni bohater Alec Penstone, którego towarzysze zginęli, aby zachować naszą wolność słowa i nasze prawo do krytykowania jakiejkolwiek religii, kultu lub przekonań, jeśli chcemy.

Wielka Brytania nie zawsze była doskonała. Zmiany przychodzą z czasem w każdym społeczeństwie. Ale te miliony z nas, które czują to samo co Alec Penstone, muszą podnieść głos w obronie kraju zbudowanego na wartościach liberalnych i integracji kulturowej. Jeśli nie zajmiemy stanowiska, w nadchodzących latach będziemy patrzeć, jak naród, który kiedyś kochaliśmy i szanowaliśmy, wymyka się nam.

Obawiam się, że już to zaczęto robić.

Source link

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj