NOWY ORLEAN –– Poruszają się w milczeniu, te obrażenia. Szept bólu, cicha kradzież pierwszego kroku, powolny zanik pewności siebie. Dla Austina Reavesa pachwina była duchem, fantomową kończyną nawiedzającą jego popędy i przytępiającą jego siłę. Odpowiedzi szukają w łaźniach lodowych i na stołach zabiegowych, w samotnej pracy rehabilitacyjnej.
Okazuje się, że prawdziwego lekarstwa nie można znaleźć w sali szkoleniowej. Można go znaleźć w ryku ulicznej areny, w słodkim tarciu doskonałego skoczka, w niewypowiedzianym języku pięciu graczy poruszających się jak jeden.
Reklama
Występuje w strumieniu.
A podczas sekcji New Orleans Pelicans, w której Lakers rozegrali mecz o Puchar Komisarza 118-104, nurtem była rzeka. Bezlitosny, fizyczny, celowy nurt, który zmiótł Pelicans i ogłosił, że Reaves, a następnie odbił się po tym, jak został zdmuchnięty w Oklahoma City.
„Jeśli przesiedzisz kilka meczów, trochę zardzewiejesz” – przyznał Reaves. „Po powrocie nie grał tak, jak chciał”.
W piątkowy wieczór zagrał tak, jak potrafi grać Austin Reaves. Wspaniałe 31 punktów. Niezwykle wydajne 11 z 13 z paska. Siedem asyst. Cztery zbiórki. Linia statystyczna, która nie mówi o pustych liczbach, ale o głębokim wpływie.
Reklama
To był jego najbardziej pomysłowy wygląd od czasu powrotu – płótno pomalowane agresywnymi podaniami i sprytnymi podaniami.
Jego przebudzenie było iskrą, ale ogień, który nastąpił, był zbiorowym płomieniem. Lakers poprawili wynik w Pucharze na 2:0, a to, jak było, było równie ważne jak liczba. To nie było zwycięstwo bohaterstwa izolacji. To było zwycięstwo zorganizowanego chaosu, pięknej, brutalnej koszykówki.
Przestępstwo było studium wielości i ruchu. To Luka Dončić prowadził atak z 24 punktami i 12 asystami, z nadnaturalnym spokojem rozprawiając się z podwójnymi zespołami.
„Po prostu staram się czytać grę” – powiedział Dončić. „Jeśli mnie podwoją… Podoba mi się dublet. Dzięki temu grasz cztery na trzy”.
Reklama
To był DeAndre Ayton, tytan w barwach, który zakończył mecz z monstrualnymi 20 punktami i 16 zbiórkami po niedorzecznych strzelaniach 10 z 11. Był odbiorcą tego celowego ruchu piłki, wykonawcą tysiąca sprytnych działań.
Lakers za każdym razem karali obronę Pelicans.
Przejścia wylotowe spowodowały wczesny zapłon uszczelek. Bezkompromisowa fizyczność powodowała niedopasowania, a niedopasowania prowadziły do punktów. Sześćdziesiąt punktów w farbie. Liczba, która mówi prostą, szorstką prawdę: narzucili swoją wolę.
„Zrealizowaliśmy nasz plan gry znacznie lepiej” – powiedział Reaves. „Kiedy dzielimy się piłką tak jak dzisiaj,… mamy wielu chłopaków, którzy potrafią strzelać”.
Reklama
To dzielenie się, to zaufanie jest siłą napędową tego odrodzenia. To Dončić chętnie oddaje kontrolę, aby znaleźć wciągającego Marcusa Smarta. To Reaves, teraz w pełni płynny, wcześnie i często angażuje Aytona.
Teraz atmosfera jest inna. Rytm powrócił. Lakers grają z tempem i siłą, które sprawiają wrażenie zarówno radosnych, jak i groźnych. Grają z wdziękiem i wdziękiem, mieszanką wściekłości i finezji.
Po kontuzji pozostało pytanie: jak będą wyglądać Lakers, gdy Austin Reaves znów będzie zdrowy? Mamy teraz naszą odpowiedź. Wyglądają na zrównoważonych i fizycznych. Wyglądają na zespół, który może odnieść sukces nie tylko w pucharze, ale i poza nim.
W Nowym Orleanie praktykowano voodoo Thunder. Płynność Lakers została przywrócona. A dla Lakers to dopiero początek.


















