Co tydzień w sezonie NBA 2025–26 będziemy głębiej zagłębiać się w niektóre z najważniejszych historii ligi, próbując określić, czy trendy opierają się bardziej na faktach, czy na fikcji.
Ostatni tydzień: Nadal możemy być wściekli na wymianę Luki Dončicia po zwolnieniu Nico Harrisona
Fakt czy fikcja: nowa zasada NBA dotycząca „podnoszenia” działa
„Heaves” brzmi źle, jak coś ze studiów, co było zdecydowanie niefajne.
Reklama
Heaves w NBA jest zdefiniowany jako jakakolwiek próba rzutu z gry z odległości 36 stóp lub więcej w ostatnich trzech sekundach którejkolwiek z pierwszych trzech kwart, pod warunkiem, że gra rozpoczęła się na polu obrony. To, przyjaciele, są fale …
(Trzy udane podskoki Nikoli Jokicia w zeszłym sezonie, w tym dwa z ponad 60 stóp, zapewniły sobie prowadzenie w lidze z kim innym jak nie Stephenem Currym, przy którym podskoki wyglądają jak skoczki. Ty też będziesz chciał je zobaczyć.)
Był czas, gdy myśleliśmy, że zawodnik może nie próbować podciągać się, ze względu na obawę, że będzie to miało wpływ na jego procent strzałów – a co za tym idzie, na jego statystyczny przypadek, gdy nadejdzie czas negocjowania kontraktu. W końcu są to strzały o niskim procencie. (W zeszłym roku w tym momencie liczba graczy wynosiła zaledwie 1 na 116, czyli 0,8%).
Reklama
Rozgrywający Boston Celtics Payton Pritchard mógłby nazwać tchórzem kogoś, kto nie wierzy w podnoszenie. I jest znawcą tematu. Dokonał jednego z największych wstrząsów w lidze — zabłysnął w przerwie, co być może dosłownie wbiło gwóźdź do trumny drużyny Dallas Mavericks w piątym meczu finałów NBA w 2024 roku.
„Miękki psychicznie” – powiedział kiedyś Pritchard o tak dużej liczbie niewierzących. „Martwię się odsetkiem strzelających. To bardzo słabe. Bardziej zależy Ci na indywidualnym procencie strzelań niż na zwycięstwie. To takie miękkie.”
Nikt nie mógłby być tak miękki, prawda, Payton?
Cóż, wczesne powroty z NBA w oparciu o nowe zasady mające na celu podwyżki ujawniają inną historię.
Reklama
Liga we wrześniu wprowadziła nową zasadę, która usuwała podrzuty z uwzględnienia procentu strzelań gracza, choć pozostają one niezmienione. zespół próby rzutów z gry. Chyba, że mu się to oczywiście uda. Następnie liczy się jego statystyczny życiorys. Leży więc na półce ze statystykami jak trofeum za uczestnictwo.
Innymi słowy, każdy zawodnik może teraz odskoczyć, wiedząc, że każda próba z ponad 36 stóp w ostatnich trzech sekundach pierwszej, drugiej lub trzeciej kwarty będzie liczyła się dla niego jedynie jako udany strzał, a nie jako chybienie w jego przypadku. Już nie muszą żółte brzuchy którzy boją się ułamków punktu procentowego.
(Ilustracja Stefana Milica/Yahoo Sports)
Byli wcześniej gracze, którzy albo podnosili się, albo nie, i każdy wiedział, jaką był wersją, kiedy w nocy spuszczał głowę. Gracze rozpoczynający sezon w NBA żyją w świecie, w którym nigdy nie musieli się martwić, czy są tchórzami, czy nie. Mogą po prostu pozwolić temu latać.
Reklama
I niech latają. Według danych uzyskanych z NBA, w pierwszych 222 meczach sezonu gracze podjęli 212 prób, co stanowi wzrost o 83% w porównaniu z całkowitą liczbą 116 podań w tym samym momencie w zeszłym roku.
Zgadza się: w tej beztroskiej epoce liczba wymiotów niemal się podwoiła. Podczas gdy w zeszłym sezonie ryzyko, że zobaczysz podwyżkę, jeśli byłeś na meczu, wynosiło 50/50, teraz masz prawie gwarancję, że zobaczysz co najmniej jedno podwyżkę dziennie. I czy nie wolałbyś żyć w świecie, w którym możesz zobaczyć fale? każdy noc?
Oczywiście możemy zobaczyć tylko tzw udany podnoszą się w 2,8% przypadków, ponieważ gracze wykonali sześć z tych 212 prób. Chcesz zobaczyć te sześć marek, prawda? Pospiesz się. Możesz to przyznać. Chcesz je zobaczyć…
Mógłbyś oglądać fale cały dzień, prawda?
Reklama
Większość z tych sześciu przetasowań miała miejsce podczas zawodów typu „browse”, ale jeden – 38-metrowy strzał Quentina Grimesa pod koniec trzeciej kwarty w zeszłym tygodniu, kiedy jego strzał zmniejszył deficyt 76ers przeciwko Celtics do 77-71 w ostatecznie wygranym meczu, czyli 102-100 – zrobił różnicę w meczu. Zasada wróciła, by ugryźć Pritcharda.
Nie żeby chciał, żeby było inaczej.
Mimo to Celtics (8-7) mogliby mieć 9-6 i mieć gwarantowane miejsce w play-offach, gdyby Grimes nie podjął takiej próby. Podobnie Sixers (9-6) mogliby mieć 8-7 i zająć miejsce Bostonu, gdyby tego nie wykorzystał.
Podniesienie może zmienić grę i absurdem jest myśleć, że ktokolwiek kiedykolwiek rozważał rezygnację z jednego podbicia. Tylko Grimes wie, czy oddałby ten strzał, gdyby w grę wchodziły jego procentowe oddanie strzałów i ich wpływ na jego następną umowę, którą w lipcu wynegocjuje za 8,7 miliona dolarów w ramach nieograniczonej bezpłatnej agencji.
Reklama
W zeszłym sezonie Grimes podjął próbę pojedynczego podniesienia piłki powietrznej z wysokości 40 stóp.
Wzrost liczby prób doprowadził do kilkukrotnego wzrostu marek, ponieważ gracze wykonali w tym sezonie sześć razy więcej podań (6) niż w tym momencie w zeszłym sezonie (1). Dowody są jasne i kto powiedział, że liga nie poprawi swojej dokładności do 4% lub 5%, gdy gracze przyzwyczają się do ich stosowania?
(A skoro już o tym mowa: potrzebujemy kategorii „Wzloty” na NBA.com. Ruszaj się, Adamie Silver.)
Może to nie brzmi dużo, ale mniej więcej cztery razy w sezonie Twoja ulubiona drużyna powinna odnieść sukces i kto wie, możesz trafić na jeden mecz, w którym zadecydował o zwycięstwie jednym posiadaniem. Ponieważ jeśli jedno przełamanie może zmienić mecz, jedno zwycięstwo może zmienić rekord, a jedno rozstawienie w fazie play-off może otworzyć okno na mistrzostwo, to jedno przełamanie może zmienić historię NBA. Podnieście te ciężary, chłopaki.
Więc tak, podbicia w sensie NBA są fajne.
Determinacja: Fakt. Nowa zasada NBA dotycząca „podnoszenia” działa.


















