Premier Mark Carney podpisał umowę z prowincją Alberta, która otwiera drzwi dla rurociągu naftowego do Pacyfiku – projektu od dawna forsowanego przez kanadyjskie serce naftowe, ale zanim w ogóle został zbudowany, napotkał poważne przeszkody.
Porozumienie energetyczne, podpisane w czwartek przez premier Carney i Albertę Danielle Smith w Calgary, zwalnia proponowany rurociąg z niektórych federalnych przepisów dotyczących ochrony środowiska.
W zamian Alberta musi podnieść ceny emisji dwutlenku węgla i opracować największy na świecie program wychwytywania dwutlenku węgla, aby zmniejszyć emisję.
Transakcja oznacza historyczny reset między Albertą a Ottawą, budzi jednak wątpliwości, czy projekt mógłby stać się rzeczywistością bez poparcia przeciwników.
W czwartek Smith nazwał tę transakcję „pierwszym krokiem” w kierunku proponowanego projektu rurociągu.
Dodała, że oznacza to koniec „ciemnych czasów” dla jej prowincji, która jej zdaniem jest utrudniana przez federalne przepisy dotyczące ochrony środowiska w zakresie rozwoju jej zasobów
Tymczasem Carney powiedział, że wspiera projekt Alberty jako kluczowy dla rozwoju gospodarczego kraju, pomagając w sprzedaży większej ilości kanadyjskiej ropy na rynki azjatyckie.
Stany Zjednoczone są obecnie największym odbiorcą kanadyjskiej ropy naftowej, odpowiadając za ponad 90% eksportu, jak wynika z danych za 2023 r. Kanadyjskiego Urzędu Regulacji Energetyki.
Carney stwierdził, że powiązania gospodarcze Kanady z USA stały się podatne na zagrożenia w świetle protekcjonistycznych ceł wprowadzonych przez prezydenta Donalda Trumpa i że zamierza podwoić eksport spoza USA w następnej dekadzie.
Porozumienie podpisane przez Carneya i Smitha zwalnia proponowany rurociąg z zakazu dla tankowców u wybrzeży Kolumbii Brytyjskiej i zobowiązuje do zawieszenia federalnego limitu emisji ropy i gazu, co stanowi znaczące odejście od polityki poprzednika Carneya, byłego premiera Justina Trudeau.
Stwierdza się w nim również, że rurociąg musi być współwłasnością ludności tubylczej i być finansowany przez prywatną firmę, a nie z podatków.
W umowie przewidziano, że zarówno Alberta, jak i Ottawa „natychmiast” włączą Kolumbię Brytyjską (BC) do dyskusji na temat projektu.
Rząd Alberty jest głównym orędownikiem projektu, który przekazał 14 mln dolarów kanadyjskich (10 mln dolarów; 7,5 mln funtów) na przygotowanie propozycji, która – jak ma nadzieję prowincja – zostanie później przyjęta przez sektor prywatny.
Plan jest na etapie wstępnym i nie określono jeszcze żadnej konkretnej trasy, chociaż oczekuje się, że będzie przebiegać przez północne wybrzeże ToBC.
Premier BC David Eby był przeciwny temu projektowi, nazywając go „niedopuszczalnym” i został wykluczony z rozmów prowadzących do porozumienia.
Eby wyraził również obawę, że rurociąg naftowy biegnący przez BC może stwarzać ryzyko wsparcia ze strony społeczności tubylczych dla projektów dotyczących skroplonego gazu ziemnego, realizowanych przez jego prowincję.
Nazwał rurociąg Alberty „fikcyjnym”, zauważając, że żadna prywatna firma nie podjęła się jego finansowania.
Projektowi sprzeciwiały się także niektóre grupy tubylcze i ekologiczne. Grupa reprezentująca Pierwsze Narody Wybrzeża w Kolumbii Brytyjskiej oświadczyła w środę w oświadczeniu, że rurociąg naftowy do północnego wybrzeża prowincji „nigdy nie powstanie”.
Montreal Economic Institute, zespół doradców non-profit z siedzibą w Quebecu, nazwał porozumienie „wyraźną zmianą w stosunku do długotrwałej wrogości Ottawy wobec rurociągów”, wyraził jednak wątpliwości, czy proponowany rurociąg stanie się rzeczywistością.
„Premier Eby wydaje się nieugięty, że odrzuci każdy taki projekt, więc jeśli nie zdecyduje się nie skorzystać ze swojego weta, nowy rurociąg pozostanie mrzonką” – powiedział Gabriel Giguère, starszy analityk ds. polityki EMI.
Lider konserwatystów Pierre Poilievre powiedział, że memorandum jedynie rozpoczyna długotrwały proces, który nie gwarantuje jego zakończenia.
„To mówi premier, który podczas wyborów obiecał działać z «niewyobrażalną szybkością»” – powiedział przywódca opozycji.
Tymczasem lewicowy poseł Nowej Partii Demokratycznej nazwał porozumienie „przerażającym” i „brakującym szacunku” wobec Kolumbii Brytyjskiej i jej rdzennych społeczności.
„W tej chwili, jeśli jesteś liberałem z przybrzeżnej Kolumbii Brytyjskiej, powinieneś być bardzo zaniepokojony” – powiedział poseł z NDP Gord Johns, który reprezentuje okręg wyborczy na wyspie Vancouver.


















