„W dzisiejszych czasach ludzie korzystają ze swobód” – podsumowała emerytka Doris Peynado, stojąc już za progiem swojego domu. Birmingham wczoraj w domu. Są leniwi. I są uciążliwe.
Rozmowa z „Daily Mail” zaledwie 24 godziny po wystąpieniu Chancellora Rachel Reeves ogłosiła najwyższe obciążenie podatkowe w powojennej historii Wielkiej Brytanii w celu pokrycia większych wydatków socjalnych, Doris – która wcześniej pracowała w hotelu przy Hagley Road – ujawniła: „Nigdy nie byłam w biurze świadczeń, nigdy nie brałam zasiłku. Pracowałem całe życie.
Nie można jednak tego samego powiedzieć o jej „leniwych” sąsiadach.
Doris miała zaledwie 17 lat, kiedy przybyła do Wielkiej Brytanii z Jamajki, aby rozpocząć nowe życie. Ale gdy dzisiaj, ponad pół wieku później, patrzy na swoją ulicę, marzenie to zostaje zmącone.
Chociaż wielu jej sąsiadów nie pracuje i żyje z zasiłków państwowych, chodnik przed jej domem jest zawalony workami na śmieci, odpadami ogrodowymi, telewizorem, huśtawką dla dzieci, parasolką i luźnymi plastikowymi zabawkami, na chodniku przed jej domem, wysokim na cztery stopy.
Pójdź trochę dalej w dół James Turner Street, a okropna, cuchnąca scena powtarza się, sterta za stertą śmieci na chodniku obok zaniedbanych domów szeregowych.
Biorąc pod uwagę trwający strajk śmieciarzy z Birmingham, może to być dowolna ulica na przedmieściach miasta. Ale tak nie jest. To Benefits Street – 300-metrowy odcinek zniszczonych budynków mieszkalnych, który zyskał sławę dzięki tytułowemu dokumentowi Channel 4 z 2014 roku, który opowiadał o życiu osób ubiegających się o zasiłki, utrzymujących się z datków podatników, a w niektórych przypadkach z drobnych kradzieży.
W swojej odpowiedzi na plan Rachel Reeves dotyczący zniesienia górnego limitu świadczeń na dwoje dzieci przy jednoczesnym podniesieniu podatków dla osób pracujących, przywódczyni opozycji Kemi Badenoch nazwała środowe ogłoszenie „budżetem ulicznym świadczeń”.
Na zdjęciu: James Turner Street w Birmingham, znana również jako Benefits Street. Co więc dzisiejsi mieszkańcy – 11 lat po tym obecnie niesławnym dokumencie – tak naprawdę myślą o łapaniu pieniędzy przez kanclerza?
Kanclerz Rachel Reeves przedstawia w Izbie Gmin swój budżet. Ogłosiła najwyższe obciążenie podatkowe w powojennej historii Wielkiej Brytanii, aby pokryć większe wydatki na opiekę społeczną
Komentator Andrew Neil, piszący wczoraj w Daily Mail, podsumował budżet jako „masową redystrybucję pieniędzy od osób pracujących i oszczędzających do osób żyjących na zasiłkach”.
Co więc dzisiejsi mieszkańcy Benefits Street w Birmingham – 11 lat po tym obecnie niesławnym dokumencie – tak naprawdę myślą o zagarnięciu pieniędzy przez kanclerza?
W ciągu ostatniej dekady wygląd James Turner Street zmienił się radykalnie. Wiele kolorowych postaci występujących w serialu, takich jak „White Dee”, odeszło, a narkomana Jamesa „Fungi” Clarke’a nie ma już z nami.
Dzisiejsza obsada mieszkańców jest nie mniej charakterystyczna, między innymi dlatego, że wielu z nich jest nowych w Wielkiej Brytanii.
Nikt nie jest bardziej świadomy zmieniającego się oblicza Benefits Street niż Elise, matka czwórki dzieci – a nie jej prawdziwe imię – która z pewnością nie przebierała w słowach, rozmawiając wczoraj z Daily Mail.
„Nie sądzę, że to sprawiedliwe, aby pracujący ludzie tacy jak ja musieli płacić wyższe podatki, podczas gdy wszyscy obcokrajowcy dostają więcej pieniędzy za wyskakiwanie dzieciakom, jakby jutra miało nie być, kurwa, jutro. To po prostu cholernie okropne. To haniebne.
„Połowa tej ulicy jest zamieszkana przez ludzi pracujących, ale na drugiej połowie nie” – kontynuowała Elise. „Tam jest tłum, myślę, że w jednym domu jest ich około 12, 13. A ta kobieta po prostu wypuszcza dzieci… To obrzydliwe, że musimy płacić, żeby je utrzymać. Cudzoziemcy, którzy przybywają do tego kraju, dostają wszystko – domy, samochody i co tylko chcesz!
Elise, która pracuje jako gosposia w domu opieki dla osób z demencją, dodała: „Nie mam wyboru. Jeśli chcę pieniędzy, muszę iść do pracy. Czasami, kiedy wracam do domu, nie mogę nawet wstać, bo jestem tak zmęczony.
Twoja przeglądarka nie obsługuje ramek iframe.
Matthew, inżynier oprogramowania, nigdy nie był bez pracy i jest wściekły z powodu planów kanclerza dotyczących zniesienia górnego limitu świadczeń na dwoje dzieci
Doris miała zaledwie 17 lat, kiedy przybyła do Wielkiej Brytanii z Jamajki, aby rozpocząć nowe życie. Ale gdy dzisiaj, ponad pół wieku później, patrzy na swoją ulicę, marzenie to zostaje zmącone
W ciągu ostatniej dekady wygląd James Turner Street zmienił się radykalnie. Wiele kolorowych postaci występujących w serialu, jak na zdjęciu „White Dee”, odeszło
Elise – której partnerka również pracuje do 12 godzin dziennie – przeprowadziła się do Wielkiej Brytanii z Irlandii w 2002 roku. Najpierw mieszkała w Londynie, a następnie prawie osiem lat temu osiedliła się w Birmingham, aby uniknąć gwałtownie rosnących czynszów.
Ale nawet mieszkając na tej notorycznie zniszczonej ulicy w naszym drugim mieście, Elise musiała zwrócić się do funduszu powierniczego o pomoc w walce z pleśnią w jej domu, za co jej właściciel, nawiasem mówiąc, właśnie zdecydował się podnieść czynsz.
„Sytuacja się pogorszyła” – Elise podsumowuje kraj, określając premiera Keira Starmera jako „idiotę”.
„Torysi są tacy sami; ktokolwiek wejdzie następny, złoży obietnice, których nie będzie mógł dotrzymać. Między nimi nic się nie zmienia.
Oczywiście nie wszyscy mieszkańcy zgadzają się z Elise, że jest to kwestia imigracji. Irene Renzeta, lat 48, sudańska opiekunka, która przebywa tu od pięciu lat, powiedziała Daily Mail: „Kiedy po raz pierwszy przyjechałam w te okolice, byłam bardzo zszokowana, ponieważ jest bardzo brudno i wiele osób nie chce pracować, zwłaszcza biali Brytyjczycy”.
Ostatecznie jednak zgodziła się z Elise, podsumowując: „Nie sądzę, że zwiększanie świadczeń przez rząd jest dobrą rzeczą, ponieważ powinien zachęcać ludzi do pracy. Jest zbyt wielu ludzi, którzy nie chcą nic robić ze swoim życiem.
Matthew Stennett (38 l.) przez całe życie mieszkał przy James Turner Street. Rzeczywiście pojawił się w tle kilku scen, gdy kamery Channel 4 wjechały do miasta. Matthew, inżynier oprogramowania, nigdy nie był bez pracy i jest wściekły z powodu planów kanclerza dotyczących zniesienia górnego limitu świadczeń na dwoje dzieci.
„To zła rzecz, ponieważ niektórzy ludzie nie chcą pracować, a jedyne, co chcą, to po prostu siedzieć na zasiłkach do końca życia i wyrzucać mnóstwo dzieci” – powiedział. „Oni dostają darmowe pieniądze, podczas gdy reszta z nas łamie sobie karki. Niektórzy ludzie mają teraz dziewięcioro lub dziesięcioro dzieci i dostaną za nie mnóstwo pieniędzy.
Chociaż wielu sąsiadów Doris nie pracuje i żyje z zasiłków państwowych, chodnik przed jej domem jest zawalony śmieciami na wysokość czterech stóp
Worki na śmieci, odpady ogrodowe, telewizor, huśtawka dla dzieci, parasolka i luźne plastikowe zabawki to wśród przedmiotów porozrzucanych wzdłuż ulicy
Biorąc pod uwagę trwający strajk śmieciarzy z Birmingham, może to być dowolna ulica na przedmieściach miasta. Ale tak nie jest
„Ta ulica była kiedyś ładna, a potem się pogorszyła” – kontynuował. „Kiedy serial się ukazał, pracowałem, więc nie przeszkadzało mi to. Byli tu ludzie, którzy narzekali, a ja na to: „Nie pracujesz, po prostu siedzisz i narzekasz – idź znajdź pracę!”.
Podobnie pokrzywdzeni są emeryci, 83-letnia Hiacynt Rattray i jej 96-letni mąż. Para mieszkała na ulicy przez „dziesiątki lat” i wychowywała tu swoje dorosłe już dzieci.
„Odejmują nam pieniądze, aby dać je innym” – powiedziała Hiacynt z pomocą swojej opiekunki Pauline. „Ale powodujesz także deficyt siły roboczej, ponieważ im więcej zarabiasz jako matka i ojciec, tym mniej chcesz się wnosić. Są ludzie, którzy robią to dla świadczeń socjalnych.
„A co z ludźmi, którzy pracują i są w gorszej sytuacji niż ludzie, którzy nie pracują?”
Nieuchronnie jednak są tacy, którzy mieszkają na James Turner Street, którym budżet dzwoni w uszach jak wygrana w automacie z owocami.
Na przykład Ikram Hassan – która nie chciała być fotografowana – mieszka z trójką dzieci na Benefits Street. Pochodząca z Somalii 34-letnia Ikram przeprowadziła się najpierw z rodziną do Szwecji, a następnie w 2008 roku przyjechała do Wielkiej Brytanii, gdzie żyje z zasiłków państwowych.
„Budżet to dobra wiadomość” – powiedziała Daily Mail. „Cieszę się, że pomoże to wielu rodzinom o niskich dochodach. Mogą go używać na swoje wydatki, dzieci i wszystkie swoje potrzeby. Pomaga im przetrwać w ciągu tygodnia.
Angelina Fosu, pochodząca z Ghany, nie miała pojęcia, że mieszka przy jednej z najsłynniejszych ulic w Wielkiej Brytanii, mimo że mieszkała tu przez dziewięć lat. Ale 50-latka wie, że dzięki zniesieniu górnego limitu świadczeń na dwoje dzieci otrzyma dodatkowe 1800 funtów rocznie z pieniędzy podatników.
Nieuchronnie jednak są tacy, którzy mieszkają na James Turner Street, którym budżet dzwoni w uszach jak wygrana w automacie z owocami
Kiedy Channel 4 po raz pierwszy pojawił się na Benefits Street, było to spowodowane tym, że droga ta była niezwykła ze względu na dużą liczbę osób ubiegających się o zasiłek. Dziś jednak nie jest to już odosobniony przypadek
Jako matka czwórki dzieci jest wdzięczna za zderzakową wypłatę. „Jeśli rząd da nam więcej pieniędzy, to dobra wiadomość” – promieniała Angelina, która również otrzymuje dodatkowe świadczenia w ramach Universal Credit.
Angelina – której mąż, pochodzący z Burkina Faso, pracuje jako sprzątaczka – jest obecnie „bez pracy”, opiekując się dwójką swoich najmłodszych dzieci, chociaż twierdziła: „Chcę pracować wieczorem, ale nic nie mogę znaleźć”.
Starsza pani mieszkająca kilka domów dalej – która nie chciała, aby jej nazwisko pojawiło się w związku z ostrym sprzeciwem wobec oryginalnego filmu dokumentalnego Channel 4 – za chaos na ulicy obwiniała dziedzictwo programu.
„Ludzie przyjeżdżają nocą z innego miejsca i wyrzucają śmieci, wszystko, od lodówek po materace, ponieważ wiedzą, jaką mamy reputację” – wyjaśniła. „To miejsce jest teraz pełne myszy”.
Emeryt, który mieszka tu od 17 lat, określił dokument jako „nieaktualny”, zarzucając mu ignorowanie wielu pracujących mieszkańców.
Jej zdaniem być może nie jest zaskoczeniem: „Muszą zapewniać rodzinom większe świadczenia. To, co dają teraz w postaci zasiłków, trochę pomaga, ale zanim zapłacisz czynsz i rachunki, wszystko się skończy. Duże rodziny z trójką, czwórką dzieci potrzebują większej pomocy. To nic dobrego. Pomyśl o tym: muszą nakarmić swoje dzieci, zabrać je do szkoły.
„Budżet nie wystarczy. Słuchałem jej (Reevesa) wczoraj wieczorem i to była czysta głupota.
Kiedy Channel 4 po raz pierwszy pojawił się na Benefits Street, było to spowodowane tym, że droga ta była niezwykła ze względu na dużą liczbę osób ubiegających się o zasiłek. Jednak dziś James Turner Street nie jest już wyjątkiem, ale paradygmatem dla narodu jako całości: ulicą nie podzieloną według przestarzałych linii klasowych, rasowych czy etnicznych, ale podzieloną między robotników i tych, którzy żyją z datków państwowych.
Niezależnie od tego, po której stronie debaty się opowiadasz, jasne jest, że Rachel Reeves wybrała stronę osób ubiegających się o zasiłek i jest to decyzja, za którą my wszyscy będziemy płacić przez wiele lat.


















