Donalda Trumpakampania oskarżyła Sir Keira StarmeraPartii Pracy i Kamali Harris o ingerencji w wybory.
Zespół kandydata Republikanów złożył skargę do Federalnej Komisji Wyborczej, amerykańskiej agencji nadzorującej prawo wyborcze w kraju.
Oskarżyła „skrajnie lewicową” Partię Pracy o „nielegalne datki na kampanie zagraniczne i ingerencję w nasze wybory”.
Orzeczenie to nadeszło po tym, jak w zeszłym tygodniu wyszło na jaw, że ponad 100 obecnych i byłych pracowników Partii Pracy udaje się do Stanów Zjednoczonych, aby prowadzić kampanię na rzecz Demokratów przed wyborami zaplanowanymi na 5 listopada.
Współzarządzająca kampanią Trumpa, Susie Wiles, powiedziała: „Za dwa tygodnie Amerykanie po raz kolejny odrzucą ucisk wielkiego rządu, który odrzuciliśmy w 1776 roku.
„Nieudana kampania Harrisa-Walza szuka obcych wpływów, aby wzmocnić swoje radykalne przesłanie – ponieważ wiedzą, że nie mogą pozyskać narodu amerykańskiego.
„Prezydent Trump przywróci siły Białemu Domowi i postawi Amerykę i naszych obywateli na pierwszym miejscu.
„Akceptacja i wykorzystanie przez kampanię Harrisa tej nielegalnej pomocy zagranicznej to tylko kolejna marna próba na długim szeregu antyamerykańskich ingerencji w wybory”.
Kampania Trumpa określiła Partię Pracy jako partię „skrajnie lewicową”, która „zainspirowała niebezpiecznie liberalną politykę i retorykę Kamali”.
Aktywiści partii Sir Keira mieli udać się do swingujących stanów Nevada, Karolina Północna, Pensylwania i Wirginia, aby agitować na rzecz kandydatki Demokratów, pani Harris.
Przyjmuje się, że wycieczki były przeznaczone dla osób prywatnych i nie były organizowane ani finansowane przez Partię Pracy.
Jednak to odkrycie wywołało ostrą reakcję Republikanów, a także polityków w Wielkiej Brytanii, w tym przywódcy reform Nigela Farage’abyła premier Liz Truss i poseł z Ashfield Lee Anderson.
Skontaktowano się z firmą Labour w celu uzyskania komentarza.