Kanclerz Rachel Reeves wezwano do uruchomienia programu o wartości 10 miliardów funtów podatek napada na kierowców, pobierając od nich opłatę za każdą przejechaną milę. Sir Tony’ego Blaira Zespół doradców Tony Blair Institute (TBI) stwierdził, że posunięcie to jest konieczne i pilne.

Pani Reeves bada obecnie sposoby pokrycia ogromnego niedoboru 40 miliardów funtów, zidentyfikowanego przez Ministerstwo Skarbu przed jesiennym budżetem w przyszłym tygodniu.

TBI stwierdziło, że karzący nalot podatkowy na wszystkich użytkowników dróg – oba samochody elektryczne oraz użytkownicy benzyny i oleju napędowego – do końca 2025 r. przekażą skarbowi państwa około 10 miliardów funtów rocznie. Przedstawiając propozycję, TBI stwierdziło, że samochody osobowe i dostawcze powinny płacić 1 pensa za milę, a pojazdy ciężarowe – od 2,5 do 4 pensów za milę. .

W raporcie zespołu doradców czytamy: „Zgodnie z naszymi propozycjami rząd utrzymałby cło paliwowe na obecnym poziomie i zamiast tego dodałby rosnącą opłatę za przejechaną milę dla prawie wszystkich użytkowników dróg – zarówno pojazdów o napędzie elektrycznym, jak i konwencjonalnym”.

W raporcie dodano: „Z założenia proponowany przez nas system ma na celu utrzymanie realnych dochodów z podatków motoryzacyjnych pomimo rosnącej elektryfikacji.

„W porównaniu z planami odziedziczonymi po poprzednim rządzie, nasze reformy przyniosą prawie 3 miliardy funtów dodatkowych dochodów rocznie do końca obecnej kadencji parlamentu i prawie 10 miliardów funtów rocznie do końca następnej kadencji”.

Zespół doradców byłego premiera stwierdził, że jest to pilne, ponieważ kierowcy przechodzą na samochody elektryczne, co znacznie obniżyłoby kwotę podatku, jaki może pobierać rząd.

Samochody benzynowe i wysokoprężne przekazują obecnie rządowi prawie 30 miliardów funtów podatku rocznie z tytułu opłaty paliwowej, do której naliczany jest podatek VAT.

Analitycy twierdzą, że podwyżka opłat za jazdę ma kluczowe znaczenie, zanim zbyt wielu kierowców przejdzie na napęd elektryczny i przyzwyczai się do jazdy z niskimi podatkami.

W raporcie TBI stwierdzono: „Jeśli rząd nie podejmie szybkich działań w celu opracowania jasnego planu zajęcia się innymi kosztami społecznymi prowadzenia pojazdów, coraz więcej użytkowników dróg będzie kupować pojazdy elektryczne, obiecując, że nie będą one opodatkowane.

„Próba wprowadzenia nowego systemu podatkowego w późniejszym terminie stanie się tylko trudniejsza”.

Według Fundacji Rezolucji koszt eksploatacji typowego samochodu elektrycznego wynosi około 7 pensów za milę, w tym ładowanie, opłata paliwowa i podatek VAT.

Tymczasem typowy samochód na paliwo kopalne płaci około 18 pensów za milę.

W rezultacie przejście na samochody elektryczne może zmniejszyć o połowę dochody budżetu państwa.

Oczekuje się, że w ciągu następnej dekady przychody spadną o 40 procent.

Przychody te zostaną prawie wyeliminowane do 2050 r., jeśli prawie każdy samochód w kraju będzie elektryczny.

Zgodnie z propozycją TBI kierowcy płaciliby opłatę drogową podczas rocznego przeglądu technicznego, gdy można obliczyć przebieg.

Istnieją jednak sugestie, że rząd mógłby w przyszłości zmusić kierowców do korzystania z urządzeń śledzących w swoich samochodach.

Pozwoliłyby one rządowi na pobieranie niższych kosztów za jazdę poza godzinami szczytu i wyższych opłat za korzystanie z dróg w ruchliwych punktach dnia. Jednak krytycy narzekali na nadmierne działania rządu.

Rzecznik rządu odrzucił twierdzenia dotyczące podatku od przebytej mili, mówiąc: „Nie mamy planów wprowadzenia opłat drogowych.

„Zobowiązujemy się wspierać nasz sektor motoryzacyjny w procesie przechodzenia na pojazdy elektryczne, aby osiągnąć nasze prawnie wiążące cele klimatyczne”.

Source link