Lw zeszłym tygodniu Washington Post wstrzymał się od poparcia kandydata w wyścigu prezydenckim po raz pierwszy od 36 lat. Decyzja była podobno zamówione przez Jeffa Bezosawłaściciel Poczty i jeden z najbogatszych ludzi na świecie. Miliarder z Seattle, właściciel Amazona, kupił tę gazetę w 2013 roku, pełniąc rzadki obowiązek obywatelski.
Reakcja była natychmiastowa i znacząca. W ciągu 48 godzin od ogłoszenia aż 200 000 płacących czytelników anulowali swoje subskrypcje według doniesień NPR, już przynoszącej straty organizacji informacyjnej.
Takie wstrzymanie przychodów jest zwykle raczej komunikatem symbolicznym niż realnym zagrożeniem dla rentowności przedsiębiorstwa. Jednak dla „Post”, który od dziesięcioleci znajduje się w trudnej sytuacji, jakakolwiek utrata abonentów jest groźna. Setki dobrych dziennikarzy, którzy nie mieli wpływu na decyzję Bezosa, nadal nie są pewni, czy ich pracodawca jest opłacalny. Mieszkańcy Dystryktu Kolumbii oraz dużej części Wirginii i Maryland również korzystają z usług Poczty, jeśli chodzi o relacjonowanie problemów stanowych i lokalnych, kultury i sportu. Wszystkiemu temu zagraża decyzja Bezosa i publiczne powstanie przeciwko niej.
Niektórzy wściekli obywatele anulowali także subskrypcje Amazon Prime, usługi zapewniającej dla wielu bezpłatną wysyłkę Amazonka produktów oraz dostęp do strumieniowego przesyłania wideo i muzyki.
Chociaż powszechna dymisja Premiera nie zaszkodziłaby sferze publicznej ani perspektywom demokracji i dobrych rządów w taki sposób, w jaki zaszkodziłaby Poczta Waszyngtońska tak, to nadal jest to daremny gest, który prawdopodobnie w najmniejszym stopniu nie zaniepokoi Bezosa ani go nie zrani.
Dzieje się tak dlatego, że Prime to klasyczna funkcja lidera strat: Amazon wykorzystuje tę usługę, aby zmiażdżyć konkurencję, oferując tańsze towary i usługi, podczas gdy firma zarabia gdzie indziej. Premier ma około 180 milionów członków w Stanach Zjednoczonychwięc jeśli kilka tysięcy zrezygnuje, Amazon prawie by tego nie zauważył, a Bezosa w ogóle by to nie obchodziło.
Amazon i Bezos są znacznie potężniejsi, niż większość ludzi zdaje sobie sprawę. Siła firmy jest głęboka, szeroka i w dużej mierze niewidoczna. Książki i zabawki dla psów, które kupujemy Amazonka przypominają nam o jego publicznym obliczu i pierwotnej misji. Ale to już nie jest rok 2004.
Amazon nie jest zwykłą firmą zajmującą się sprzedażą detaliczną ani w żaden sposób normalną firmą; to rozległy lewiatan owinięty wokół podstawowych procesów głównych rządów, handlu i kultury większości krajów świata.
Główne źródło przychodów i zysków firmy Amazon, Amazon Web Services (AWS), jest wiodącym dostawcą usług obliczeniowych i danych na świecie, wyprzedzającym Microsoft i Alphabet. AWS udostępnia strony i dane ponad 7500 agencji i biur rządowych w samych Stanach Zjednoczonych, w tym Centralnej Agencji Wywiadowczej i Rezerwy Federalnej.
Prawie wszystko, czego państwo lub firma XXI wieku może chcieć dokonać, prawdopodobnie przechodzi przez Amazon, dzięki czemu Bezos staje się bogatszy i potężniejszy. Wszystko to wydarzyło się w ciągu ostatnich 20 lat, kiedy entuzjastycznie wybraliśmy wygodę i mobilność ponad wszystkie inne ludzkie wartości. Wyciągnęliśmy Bezosa do władzy – i to nie poprzez kupowanie rzeczy za pośrednictwem sprzedaży detalicznej Amazon; zrobiliśmy to, wybierając raz po raz internet.
Blokując poparcie dla „Washington Post”, Bezos postępuje nie tyle tchórzliwie, co przebiegle. Pewny swojej fortuny i statusu, niezależnie od potencjalnego wzrostu faszyzmu w USA, ma bardziej egoistyczne obawy co do charakteru następnej administracji.
Jedną z potencjalnych konsekwencji wyborów 5 listopada, skupionych wokół Bezosa, jest to, że Donalda Trumpa zwycięży nad bachanałem chciwości i korupcji, potencjalnie otwierając kontrakty federalne dla wszelkiego rodzaju faworyzowanych graczy i – co ważniejsze – dławiąc dochodzenia i ścigania wobec firm i osób, które Trump mógłby faworyzować.
Inną możliwą konsekwencją jest to, że administracja Kamali Harris będzie kontynuować agresywne i bardzo potrzebne dochodzenia w sprawie sposobów, w jakie firmy internetowe, takie jak Amazon, ograniczają handel, koncentrują bogactwo i umacniają władzę poprzez wykorzystanie sieci i skali.
Bezos również założył i jest właścicielem Niebieskie pochodzeniefirma zajmująca się technologią rakietową i kosmiczną, która ma wiele kontraktów rządowych. Ograniczenie nadzoru regulacyjnego rządu nad technologią kosmiczną lub kontraktami leży w interesie Bezosa, co może wyjaśniać, dlaczego pracownicy Blue Origin spotkał się z Trumpem mniej więcej w tym samym czasie, gdy „Post” ogłosił swoją decyzję o niezatwierdzeniu. Jest również prawdopodobne, że Bezos chciałby zwolnić kumpla Trumpa, Elona Muska i jego firmę SpaceX, na to, co ma nadejść.
Biorąc to wszystko pod uwagę, logiczne jest, że Bezos, który jest ogólnie liberalny i wspiera kandydatów Demokratów, próbował ograniczyć nienawiść Trumpa do niego (i Trump od dawna nienawidził Bezos – dużo), jeśli istnieje niewielka szansa na zjednanie sobie przychylności byłego i przyszłego prezydenta. Być może Bezos uważa, że jego gazeta nie powinna pomóc Harrisowi bardziej niż już to zrobiła, przekazując podstawowe wiadomości.
Istnieje zatem wiele powodów, aby obawiać się zbliżenia Bezosa i Trumpa. Mimo to rezygnacja z subskrypcji Post lub członkostwa Prime nie ma większego sensu. Żadne z nich w żaden sposób nie zaszkodziłoby Bezosowi.
Większość bojkotów, zwłaszcza tych małych, zdezorganizowanych, doraźnych, emocjonalnych i wymierzonych w ogromne, globalne firmy, to jedynie przejaw zadufania. Nie mają one większego wpływu na świat, ale mogą sprawić, że bojkotujący poczuje się choć na kilka dni odrobinę lepiej. Co gorsza, często odwracają one energię od rzeczywistych działań politycznych, które mogłyby ukrócić ekscesy danych firm.
Oto problem: miliarderzy są w większości odporni na presję konsumentów. W ten sposób zostali i pozostają miliarderami.
Jak więc rozwiązać problem niczym miliarder? Po pierwsze, musimy być bez ogródek co do natury i zakresu ich władzy. Nie chodzi o opisanie ich bogactwa, które pojawia się przed nami w liczbach, których nie jesteśmy w stanie właściwie pojąć ani poczuć. Musimy opisać ich wpływ i sposób, w jaki kontrolują rzeczy na świecie.
Po drugie, musimy znaleźć sposoby na ograniczenie ich bogactwa poprzez opodatkowanie różnych sposobów jego gromadzenia i ukrywania.
Po trzecie, musimy z entuzjazmem rozbijać duże firmy, które robią zbyt wiele rzeczy na zbyt wielu rynkach i w ten sposób miażdżą lub kupują potencjalnych konkurentów i powstańców. Tu nie chodzi o ceny. Chodzi o władzę.
Przede wszystkim powinniśmy zrobić wszystko, co w naszej mocy, aby wybrać przywódców, którzy nie są zobowiązani wobec miliarderów, ale aktywnie starają się zmienić ich z powrotem w milionerów.