Jedną z rzeczy, na które będę dziś wieczorem podczas debaty zwracać uwagę, jest to, do których wyborców poszczególni kandydaci zwracają się bezpośrednio.

Każda kampania ma teorię na temat tego, jakiej koalicji wyborców potrzebuje, aby wygrać. Uderzające jest to, że obie kampanie mają te same wyzwania, ale jak dotąd wydają się podchodzić do nich inaczej.

Weźmy małą grupę wyborców, którzy naprawdę wahają się między dwoma kandydatami. Ci wyborcy są GŁÓWNIE umiarkowani, ale nie całkowicie. Niektórzy to konserwatywni Republikanie, którzy po prostu nie mogą poprzeć Trumpa z powodu problemów z charakterem — Cheneyowie są awatarem tej grupy. Inni to bardzo postępowi ludzie, którzy nie ufają żadnej ze stron (Cornell West próbuje przypodobać się tym ludziom), a jeszcze inni wpadają w kolumnę libertariańską, która teoretycznie może skłaniać się ku prawicy, ale obawia się, że obie partie chcą za bardzo rozbudować rząd, a Republikanie są zbyt zaangażowani w życie osobiste kraju. I tak, nadal wielu z nich to prawdziwi centrowcy, którzy po prostu szukają zapewnienia, że ​​najbardziej skrajne siły obu stron NIE będą miały zbyt dużego wpływu.

Harris zwraca się do tych wyborców bardziej tonem niż treścią. Po prostu próbuje wcielić się w główny nurt polityki, używając motta „turn the page” jako sposobu na przyciągnięcie zarówno lewicowych postępowców, jak i niezadowolonych republikanów Cheney.

Ludzie Trumpa inaczej atakują niezdecydowanych wyborców. Nie próbują już pozyskać tych ludzi jako „pro-Trumpa”. Zamiast tego ich teoria polega na znalezieniu większej liczby zwolenników MAGA z grup wyborczych, które normalnie nie chodzą do urn (pomyśl o młodych samotnych mężczyznach z klasy robotniczej), a następnie zrobieniu wszystkiego, co w ich mocy, aby zdyskwalifikować Harris z tymi wyborcami lewicy i prawicy, być może po prostu przekonując ich do głosowania na trzecią partię lub pominięcia wyborów prezydenckich. Po prostu chcą odmówić Harris tych wyborców, nawet jeśli nie próbują w pełni pozyskać ich jako wyborców Trumpa.

Cała strategia kampanii Trumpa opiera się na próbie uczynienia z 48% zwycięskiego wyniku, a to stanie się możliwe tylko wtedy, gdy uda mu się pozbawić Harris poparcia wyborców, których zwykliśmy nazywać wyborcami „podwójnie nienawidzącymi”, nazwanymi na cześć wyborców, którzy mieli nieprzychylne poglądy ZARÓWNO wobec Trumpa, jak i Bidena.

Dla mnie kandydatem, który jest najskuteczniejszy w przesuwaniu tych niezadowolonych wyborców w jedną lub drugą stronę, będzie ten, którego uważam za „zwycięzcę” tej debaty. Ostatecznie debata jest wygrywana lub przegrywana w zależności od tego, czy wyborcy się zmienią, a nie w zależności od tego, co myśli indywidualny ekspert, stronnik lub felietonista. Sposób, aby dowiedzieć się, czy któraś z nich odniesie sukces w tej kluczowej grupie wyborców: spójrz na osobistą ocenę Harris; czy jej negatywne oceny rosną, pozostają takie same czy maleją? Jeśli rosną, prawdopodobnie oznacza to, że Harris nie zrobiła wystarczająco dużo (lub Trump nie zrobił wystarczająco dużo), aby przekonać sceptycznych umiarkowanych, że nie jest tak postępowa, jak Trump próbuje ją przedstawić. Jeśli jej wyniki nie zmienią się zbytnio lub nawet nieznacznie nie poprawią, prawdopodobnie oznacza to, że poczyniła postępy w przekonywaniu tych wyborców, że jest bezpieczniejszym ryzykiem niż Trump.

Jeszcze jedna rzecz, na którą należy zwrócić uwagę, czy któryś z kandydatów przyzna się do błędu. W końcu wyborcy zwolnili Trumpa w 2020 r., ponieważ uważali, że jego pierwsza kadencja była porażką. Teraz Trump próbuje przekonać ludzi, że Biden był gorszy i że patrząc wstecz, jego kadencja nie była taka zła. Ale zazwyczaj kandydat, który próbuje wygrać wybory po przegranej, robi coś moja wina. Trump i mea culpa pasują do siebie tak samo dobrze, jak kanapka z musztardą i galaretką. Ale to nie znaczy, że nie powinien spróbować. Jeśli chodzi o Harris, wyborcy zdecydowali wcześniej w tym roku, że kadencja Bidena nie była sukcesem. Oczywiście, nie może zaakceptować założenia, że ​​jego kadencja była porażką, ale może przyznać, że popełnili pewne błędy i że wyciągnęła z tego pewne wnioski. Czy to zrobi? Jeśli tak, jak to zrobi? Czy subtelnie oddzieli się od Bidena, czy zrobi to nieco bardziej dramatycznie?

Jestem sceptyczny, czy którykolwiek z nich przyzna się do błędu dotyczącego czasu, gdy sprawowali władzę, ale myślę, że gdyby któryś z nich to zrobił, mogłoby to zdziałać cuda w oczach byłych wyborców, którzy ich podwójnie nienawidzą.

Source link