Obrońca Chicago Bulls Zach LaVine (8) trzyma piłkę przeciwko obrońcy Memphis Grizzlies Marcusowi Smartowi w pierwszej połowie meczu koszykówki NBA, poniedziałek, 28 października 2024 r., w Memphis w stanie Tennessee (AP Photo/Brandon Dill)

Obrońca Chicago Bulls, Zach LaVine, gra w tym sezonie dobrą piłkę. (AP Photo/Brandon Dill)

Po latach przygnębionych westchnień i niesłyszanych nawoływań ze strony fanów tęskniących za pomysłowością, Chicago Bulls – co zaskakujące – odpowiedzieli na wezwanie do wkroczenia w XXI wiek i przyjęli rzut za trzy punkty.

Organizacja, na której czele stoi główny trener Billy Donovan podczas jego piątego sezonu w drużynie, od dawna podchodzi do konserwatywnego podejścia do tego, jak należy grać w koszykówkę, podobnie jak historycznie pozostawała w tyle, jeśli chodzi o tworzenie składów.

Jak na razie Bulls najwyraźniej rozwiązali jeden z dwóch problemów, a dla Bulls jest to znaczny skok, biorąc pod uwagę ich niechęć do uczenia się nowych sztuczek.

Donovan ze swojej strony powierzył swoim żołnierzom zadanie prowadzenia ognia z zewnątrz, przy jednoczesnym konsekwentnym prowadzeniu parkietu, a Chicago prowadzi obecnie w lidze w tempie po zajęciu 28. miejsca w zeszłym sezonie.

Dla fanów jest to odświeżająca zmiana z punktu widzenia rozrywki. Kto nie lubi szybkich ataków, które obejmują mnóstwo trójek?

Zach LaVine, który przez ostatni rok słuchał gadających głów ogłaszających, że ma po prostu zły kontrakt, przyjął rolę off-balla i przypomina zespołom, że rzeczywiście nadal jest w stanie dać każdemu 25, kiedy tylko chce.

29-latek całkowicie uwierzył w nowe schematy, notując średnio 22,7 punktu w odstępach 49,5/45,8/81,5. Częściowo dlatego, że zawsze był to system, w którym miał się rozwijać, i który potencjalnie mógł mu kupić strategię wyjścia.

(Nie martw się. Dotrzemy na miejsce.)

To odświeżające widzieć, jak były All-Star odzyskuje kontrolę nad własną narracją, szczególnie po roku pełnym kontuzji, kiedy rozegrał zaledwie 25 meczów.

Oczywiście nie chodzi tylko o LaVine. Coby White zdobywa 9,3 trójek na mecz, a czterech innych Bulls zdobywa więcej niż cztery.

Nawet Josh Giddey, notoryczny niestrzelec, trafia obecnie 47,6% swoich trójek. Chociaż taki poziom efektywności z pewnością nie jest trwały, jest to krok we właściwym kierunku dla zawodnika Główny trener Thunder, Mark Daigneault, nie mógł usprawiedliwić utrzymywania się na boisku podczas play-offów w zeszłym sezonie, głównie z powodu jego problemów ze strzelaniem.

Więc tak. Kumbaya i te wszystkie dobre rzeczy. Bulls są zabawni i wreszcie mają profil strzałów przypominający inne profesjonalne drużyny koszykówki. Wspaniały.

Tutaj sytuacja staje się skomplikowana.

Przy bilansie 3-3 trzeba się zastanowić, co dokładnie chcą osiągnąć w tym sezonie.

W roku, w którym nadchodząca klasa draftu wydaje się jedną z najcięższych od lat, a Bulls zawdzięczają wybór w pierwszej rundzie draftu w 2025 r. San Antonio, jeśli wypadną poza pierwszą dziesiątkę, dziwne, że Chicago zdecydowało się teraz stać się istotnym.

Na liście nie ma supergwiazdy. W tym roku może nawet nie być All-Star. Moxie i waleczność, choć godne pochwały, nie czynią mistrza.

Szczególnie optymistyczne wydawałoby się, gdyby Bulls skupili się teraz na potencjalnie zwycięskiej formule, a jedynie zrzekli się selekcji na rok 2025 i szansy na ubera Duke’a, Coopera Flagga.

I z limit przedłużenia CBA wynoszący 140%.Chicago znajduje się w niezbyt idealnej sytuacji, jeśli chodzi o White’a i Ayo Dosunmu. Kiedy latem przyszłego roku obaj będą uprawnieni do przedłużenia kontraktu, Bulls będą mieli ograniczone możliwości zaoferowania, co oznacza, że ​​ostatecznie obaj trafią na otwarty rynek w 2026 roku, aby zapewnić sobie nowe umowy.

Jeśli chodzi o LaVine’a, jeśli pozostanie zdrowy i produktywny, zainteresowanie nim powinno wzrosnąć, zwłaszcza gdy rywale zaczną zapełniać się w ostatecznym terminie wymiany.

Jeśli konkurencyjna drużyna potrzebuje ofensywnego ataku przed play-offami i może sprawić, że pensje będą odpowiednie, LaVine będzie doskonałym rozwiązaniem, a drużyna odbierająca prawdopodobnie zrezygnuje z mniejszej wartości, niż zyskuje.

Jest też kwestia Giddeya, który podobno szuka nowej umowy, która zapewniłaby mu rekompensatę w wysokości 30 milionów dolarów rocznie, co jest dość wysoką ceną jak na zawodnika, o którym nikt tak naprawdę nie wie, czy jest pełnoetatowym starterem.

Zasadniczo Bulls mają przed sobą mnóstwo wyzwań, a niektóre z nich mogą – i powinny – prowadzić bezpośrednio do pełnej przebudowy.

Oznaczałoby to oczywiście utratę Donovana, który nie jest zainteresowany taką przygodą. Prezes zespołu Artūras Karnišovas, który od przejęcia sterów w 2020 roku dzieli się pickami jak cukierkami, jest podobnego nastawienia.

Ta sytuacja i nowy styl gry rodzą to samo pytanie:

Jaki jest dokładnie plan?

Jeśli Bulls będą mocno naciskać w tym sezonie, najprawdopodobniej ponownie wylądują w turnieju play-in. Jeśli im się poszczęści i uda im się przetrwać, czy ktokolwiek naprawdę spodziewał się, że pojadą przez Boston, Nowy Jork, Orlando, Cleveland, Milwaukee, a nawet Filadelfię, zakładając, że pewnego dnia Joel Embiid ponownie zagra?

Jasne, uszczęśliwiłoby to fanów na kilka tygodni, aż do wieczoru loterii draftu, kiedy przypomnieli sobie, że ich wybór leciał do San Antonio. Wiesz, zespół, który wybrał tego wysokiego Francuza, który jest całkiem niezły.

Słuchaj, możesz spieniężyć swoje żetony i iść dalej. Wiele drużyn tak zrobiło, a niektórym zaowocowało to prawdziwymi mistrzostwami. Jednak te zespoły miały ugruntowaną bazę elitarnych talentów, czego nie mają Bulls, co sprawia, że ​​wszelkie próby wykorzystania znaczenia, przez które obecnie przechodzą, są… dziwne.

Nie oznacza to, że Bulls nie postępują absolutnie właściwie, jeśli chodzi o ustawienie ataku, który nie przywodzi nam na myśl lat 80. Podejmowanie właściwych decyzji na korcie zawsze będzie dobrą rzeczą, zwłaszcza po latach nie podejmowania takich decyzji.

Ale moment jest do niczego, co tylko wprowadza zamieszanie wśród fanów, którzy od około pół dekady nie wiedzą, co się dzieje, a co nie.

Czy zatem należy chwalić Bulls za dostosowanie się, ganić za brak planowania, czy też należy wywierać na nich presję, aby pokazali fanom rzeczywiste spojrzenie za kurtynę, aby ludzie wiedzieli, co się właściwie dzieje?

Tak, wszystkim. Niuans jest tutaj niezwykle potrzebny.

Jednak niezależnie od decyzji Bulls, historia przypomina nam, że jest to organizacja, która nikomu nie ułatwia sprawy.

Source link