Wiceprezydent Kamala Harris spotkała się we wtorek wieczorem po raz pierwszy z byłym prezydentem Donaldem Trumpem i natychmiast sprowokowała go do szeregu błędów i fałszywych oświadczeń.

W pierwszej i prawdopodobnie jedynej debacie między dwoma kandydatami głównych partii przed listopadowymi wyborami, pani Harris wielokrotnie drażniła ego pana Trumpa, wpychając go w królicze nory na tematy od porównawczej wielkości tłumu, po to, ile pieniędzy dał mu jego ojciec na rozpoczęcie kariery, aż po bezpodstawne plotki w mediach społecznościowych o haitańskich imigrantach jedzących zwierzęta domowe.

Dlaczego to napisaliśmy

Kamala Harris próbowała urazić ego Donalda Trumpa, zmuszając go do marnowania cennego czasu na roztrząsanie takich kwestii jak liczebność tłumu, zamiast skupić się na gospodarce lub jej licznych zmianach stanowiska w pewnych kwestiach.

Zespół pani Harris wyraźnie uznał, że wygrała, natychmiast proponując rewanż. Sam pan Trump zdawał się wiedzieć, że sprawy nie potoczyły się najlepiej – przyszedł do pokoju spinów, aby porozmawiać z reporterami, co było bardzo nietypowym posunięciem dla kandydata na prezydenta. Sojusznicy pana Trumpa narzekali na moderatorów, którzy przy kilku okazjach sprawdzali fakty pod kątem nieprawdziwych informacji pana Trumpa, nie robiąc tego samego w przypadku pani Harris.

Pan Trump miał już wcześniej złe debaty i się zmobilizował. A ta debata nie była wcale tak zła, jak katastrofalne wystąpienie prezydenta Bidena w czerwcu.

Jednak pani Harris, która jako mniej znana kandydatka w tym zaciętym wyścigu miała więcej do stracenia, we wtorek miała zdecydowanie lepszy wieczór.

Wiceprezydent Kamala Harris spotkała się we wtorek wieczorem po raz pierwszy z byłym prezydentem Donaldem Trumpem i natychmiast sprowokowała go do szeregu błędów i fałszywych oświadczeń.

W pierwszej i być może jedynej debacie między dwoma kandydatami głównych partii przed listopadowymi wyborami, pani Harris wielokrotnie drażniła ego pana Trumpa i zdawała się działać mu na nerwy, wpychając go w królicze nory na tematy od porównywalnej wielkości tłumu, po to, ile pieniędzy dał mu jego ojciec na rozpoczęcie kariery, aż po bezpodstawne plotki w mediach społecznościowych o haitańskich imigrantach jedzących zwierzęta domowe.

Zespół pani Harris wyraźnie uznał, że wygrała, natychmiast proponując rewanż. „Wiceprezydent Harris jest gotowa na drugą debatę. Czy Donald Trump?” zapytała w oświadczeniu przewodnicząca kampanii Jen O’Malley Dillon.

Dlaczego to napisaliśmy

Kamala Harris próbowała urazić ego Donalda Trumpa, zmuszając go do marnowania cennego czasu na roztrząsanie takich kwestii jak liczebność tłumu, zamiast skupić się na gospodarce lub jej licznych zmianach stanowiska w pewnych kwestiach.

Sam pan Trump zdawał się wiedzieć, że sprawy nie potoczyły się najlepiej – przyszedł później do pokoju spinów, aby porozmawiać z reporterami, co było bardzo nietypowym posunięciem dla kandydata na prezydenta i pierwszym, który zrobił to po debacie przed wyborami powszechnymi. Sojusznicy pana Trumpa narzekali na moderatorów, którzy kilkakrotnie sprawdzali fakty pod kątem nieprawdziwych informacji pana Trumpa, nie robiąc tego samego w przypadku pani Harris.

Pan Trump miał już wcześniej złe debaty i się zmobilizował. Eksperci i sondaże powszechnie uznawały, że przegrał trzy debaty z Hillary Clinton w 2016 r., zanim pokonał ją w wyborach w listopadzie. Jego występy w 2020 r. przeciwko Joe Bidenowi również były nierówne, zanim pan Trump nie przegrał w kluczowych stanach. A ta debata nie była wcale tak zła, jak katastrofalne wyjście prezydenta Bidena w czerwcu, kiedy to pan Trump ostatni raz pojawił się na scenie debaty.

Ale pani Harris, która miała więcej do stracenia jako mniej znana kandydatka w tym zaciętym wyścigu, miała wyraźnie lepszy wieczór we wtorek. Oto pięć wniosków z debaty.

Wiceprezydent Kamala Harris reaguje podczas debaty z byłym prezydentem Donaldem Trumpem, 10 września 2024 r.

„Zjadają zwierzęta domowe ludzi, którzy tam mieszkają”

Pan Trump postanowił wykorzystać w debacie krajowej internetową plotkę, która nie miała poparcia w żadnych dowodach. Twierdził, że haitańscy imigranci w Springfield w stanie Ohio kradli i zjadali zwierzęta domowe mieszkańców.

Source link