Chwila Kemi Badenocha była pierwszym politykiem od czasu wyborów prezydenckich w USA, który publicznie rzucił wyzwanie Keirowi Starmerowi w związku z wcześniej napiętymi stosunkami Partii Pracy z Donaldem Trumpem i prawdopodobnie nie będzie ostatnią.
Jednak według źródeł rządowych brytyjski premier jest mniej zaniepokojony powrotem stwarzającego podziały populisty do Białego Domu, niż mogło przypuszczać nowy przywódca torysów i wielu członków jego własnej partii.
Prawdą jest, że Starmer mógł znaleźć bardziej naturalnego sojusznika w Kamali Harris, gdyby dostała się do Gabinetu Owalnego, ale jego zespół przez lata przygotowywał się na możliwość zwycięstwa Republikanów – budując relacje i, co najważniejsze, mosty.
„Jesteśmy bardziej zrelaksowani (w związku z wynikami), niż mogłoby się wydawać” – powiedział jeden z urzędników wyższego szczebla. „Keir odbył już kilka rozmów z Trumpem i przebiegły one bardzo dobrze. Trump lubi zwycięzców i postrzega Keira jako kogoś, kto „odniósł wielkie zwycięstwo”.
W miarę zbliżania się wyborów rząd był coraz bardziej przekonany o zwycięstwie Trumpa. „Nie była to wielka niespodzianka, nawet jeśli nie takiego wyniku oczekiwaliśmy” – podało źródło. „Obawialiśmy się, że Demokraci nie mają wystarczającej oferty ekonomicznej, aby przekonać Kamalę do kompromisu”.
Downing Street zaplanowało szereg wyników wyborów, w zależności od tego, czy nadawcy zorganizują wyścig i od liczb dostępnych na dowolnym etapie. Byli nawet gotowi na scenariusz, w którym Trump ogłosił się zwycięzcą, mimo że wyścig był zbyt blisko, aby rozstrzygnąć.
Jak się okazało, jego zwycięstwo było oczywiste i w środę rano Starmer mógł od razu wyjść z kłopotów, przekazując gratulacje nowemu prezydentowi-elektowi.
„Stoimy ramię w ramię w obronie naszych wspólnych wartości, takich jak wolność, demokracja i przedsiębiorczość” – napisał. „Wiem, że te szczególne stosunki będą pomyślnie prosperować po obu stronach Atlantyku przez wiele lat”.
W opozycji kilku seniorów Praca Posłowie głośno krytykowali Trumpa, w tym Davida Lammy’ego, obecnie ministra spraw zagranicznych, który określił go jako „socjopatę sympatyzującego z neonazistami” oraz „rasistowskiego sympatyka KKK i nazistów”. Wielu z nich sprzeciwiało się także wystąpieniom ówczesnego prezydenta w parlamencie podczas jego wizyty państwowej w Wielkiej Brytanii.
Kiedy jednak stało się jasne, że Trump ponownie będzie kandydował, Starmer poinstruował swoich doradców, aby rozpoczęli naprawę stosunków. „Wszyscy wiedzieliśmy, że te wybory się zbliżają i że był tylko jeden z dwóch wyników. Zaloty obu stron trwają już od dłuższego czasu” – powiedział jeden z informatorów.
Służba cywilna również utrzymywała stosunki. Karen Pierce, ambasador Wielkiej Brytanii w Waszyngtonie, pełniła swój urząd podczas ostatniej wizyty Trumpa w Białym Domu i ona i jej zespół utrzymywali bliski kontakt z Mar-a-Lago.
Whitehall miał także czteroletnie doświadczenie i kontakty z tamtego okresu, z których Starmer mógł skorzystać, kiedy dotarł na 10. miejsce. „Czujemy się tym razem znacznie lepiej przygotowani niż ostatnim razem” – powiedział jeden z urzędników.
To Pierce nawiązał rozmowę między premierem a Trumpem po pierwszym zamachu na kandydata Partii Republikańskiej w trakcie kampanii wyborczej. Urzędnicy zasugerowali napisanie notatki, ale Starmer chciał osobiście porozmawiać z Trumpem.
Zajmowała się także aranżacją kolację pomiędzy dwoma mężczyznami w Trump Tower w Nowym Jorku, kiedy premier przebywał we wrześniu przed Narodami Zjednoczonymi. Trump był szczególnie zainteresowany sukcesem wyborczym Partii Pracy w „czerwonym murze”, być może dopatrując się podobieństw z amerykańskimi stanami pasa rdzy.
Niedługo potem Starmer powiedziała Guardianowi: „Bardzo wierzę w relacje osobiste. Uważam, że to naprawdę ważne, umiejętność dotarcia do światowych przywódców i wyczucia, gdzie kierują się ich instynkty”.
Premier uznał Trumpa za „bardziej rozważnego”, niż sugerował jego wizerunek publiczny. „Moim zdaniem prywatnie jest inny niż publicznie. Sposób, w jaki angażuje się w rozmowę, porusza problemy. Chciałem mieć możliwość poznania go.”
Lammy też był na kolacji. Źródła po obu stronach Atlantyku odrzuciły sugestie, jakoby niektóre mniej dyplomatyczne uwagi ministra spraw zagranicznych miały jakikolwiek wpływ na stosunki. Wskazali na pracę, jaką wykonał w zakresie ubóstwa dzieci wraz z JD Vance’em, współchrześcijaninem i nowym wiceprezydentem.
„Słyszałeś niektóre rzeczy, które powiedział Trump?” dodało jedno źródło z USA. „On wie, jak to działa. Grasz twardo, musisz to wytrzymać. A potem ruszasz dalej.” Starsze źródło w Wielkiej Brytanii dodało: „Bardzo szybko zajmiemy się sprawami rządowymi, gdy Trump przejmie władzę w styczniu. Jeśli dojdzie do bójek, będą nowe.”
Doradcom nr 10 bardzo zależało na tym, aby spotkanie przebiegło pomyślnie, a ich spotkanie miało być starannie zaplanowane. Jednak Trump pokrzyżował plany, ogłaszając w ostatniej chwili konferencję prasową przed swoimi złotymi windami w Trump Tower.
Brytyjski dziennikarz GB News zadał mu pytanie podczas zbliżającej się kolacji. Trump był bezpłatny. – Spotkam się z nim za jakąś godzinę, więc muszę być miły, prawda? Ale naprawdę uważam, że jest bardzo miły. Myślę, że pojechał świetny wyścig, spisał się bardzo dobrze. Jest bardzo wcześnie, ale jest popularny.
Doradcy byli zdenerwowani możliwością jakiejkolwiek lekceważącej lub niegrzecznej uwagi ze strony Trumpa, ale po jego uwagach jeden z nich zacisnął pięści. Jednak znawcy przyznają, że niebezpieczeństwo, że nowy prezydent odpali polityczny granat ręczny w Wielkiej Brytanii w ciągu najbliższych czterech lat, pozostaje realne.
„To nieuniknione” – powiedział jeden z nich. „To tylko kwestia tego, jak często to robi”. Inny dodał: „Będzie bardzo głośno i nieco nieprzewidywalnie – musimy zachować stały poziom”.
Źródła Whitehall mówią jednak, że podstawy stosunków między obydwoma krajami – obrona, bezpieczeństwo i wywiad – pozostaną mocne.
Handel może okazać się trudniejszym obszarem do negocjacji, a ministrowie będą czekać, co Trump zrobi w sprawie ceł i czy Wielka Brytania znajdzie się w jego kręgu, czy poza nim. Jeśli nadal będzie antyunijny, może to utrudnić życie rządowi, jeśli będzie oczekiwał, że wybierze jedną ze stron.
Kanclerz Rachel Reeves powiedziała w środę komisji specjalnej skarbu, że Partia Pracy przedstawi argumenty za wolnym handlem i stwierdziła, że stosunki handlowe z USA, warte ponad 300 miliardów funtów rocznie, pozostaną kluczowe.
„Nie jesteśmy w tej kwestii jedynie biernym aktorem” – powiedziała. „To stosunki handlowe z USA i będziemy stanowczo podkreślać znaczenie wolnego i otwartego handlu, nie tylko między nami a USA, ale na całym świecie”.
Urzędnicy Ministerstwa Spraw Zagranicznych przyznają, że w niektórych drażliwych kwestiach globalnych będą „różne perspektywy” i oczekuje się, że Trump zdystansuje USA od NATO i zakończy wsparcie wojskowe dla Ukrainy. Jednak źródło podało: „Trump nie chce, żeby uważano go za przegranego ani sprawiał wrażenia, że Putin wygrał”.
Oczekuje się, że zaciekła rywalizacja supermocarstwa i ognista retoryka między Trumpem a Pekinem na temat handlu, technologii i bezpieczeństwa zostaną wznowione, a jego powrót do władzy może potencjalnie zmienić mapę Bliskiego Wschodu, bardzo kosztem narodu palestyńskiego.
W Whitehall pokłada się nadzieja, że największe ekscesy Trumpa na arenie światowej zostaną złagodzone przez jego doradców. Wiele osób, które pracowały w jego pierwszej administracji, wypadło z jego łask, a w niektórych głośnych przypadkach nawet potępiło go jako niebezpiecznego.
„Zawsze ma przed sobą sąd składający się z różnych głosów – to, czy ich słucha, to inna sprawa” – podało jedno ze źródeł. Brytyjscy urzędnicy prywatnie mają nadzieję, że Mike Pompeo powróci na stanowisko sekretarza stanu, ponieważ „przynajmniej mamy z nim ugruntowane relacje i on ocenia Wielką Brytanię”.
Starmer wybierze także swojego nowego ambasadora w Waszyngtonie, przy czym Pierce ma pozostać na stanowisku do wiosny, aby nadzorować okres przejściowy, ale Partia Pracy chce mieć własnego mężczyznę lub kobietę w Waszyngtonie. Zwycięstwo Republikanów zmniejsza prawdopodobieństwo nominacji politycznej.
Prawdopodobnie odrzuci oferty „pomocy” od Nigela Farage’a, przywódcy reform w Wielkiej Brytanii, który jest bliskim sojusznikiem Trumpa, tak jak zrobiło to kilku premierów torysów przed nim.
Jednak nr 10 ma nadzieję, że uda mu się zrobić interesy z Trumpem, nawet jeśli w stosunkach zdarzały się wyboiste momenty. Jego zespół oskarżył Partię Pracy o „obcą ingerencję” w wyborach po tym, jak urzędnik partii poprosił o ochotników do kampanii na rzecz Harrisa. „To był tylko wyczyn” – powiedziało jedno ze źródeł w USA.
„Jest osobą transakcyjną, potrafi zawierać umowy: jeśli uzna, że współpraca z nami leży w interesie Stanów Zjednoczonych, to to zrobi” – powiedział jeden z informatorów brytyjskiego rządu. Inny wskazał na silne stosunki robocze między Tonym Blairem i Georgem Bushem Jr., pomimo dzielących ich różnic politycznych.
Trump ma także głębokie osobiste powiązania z Wielką Brytanią. Jego matka pochodziła ze Szkocji, gdzie jest właścicielem dwóch pól golfowych, a on jest wielkim fanem rodziny królewskiej i wszelkich atrybutów państwowych z nią związanych.
Mimo to pozostaje głęboko niepopularny wśród brytyjskich wyborców. Mimo to starsi torysi głośno opowiadali się za prezydentem-elektem. Badenoch wywołała wiwaty ze strony własnych parlamentarzystów, gdy za pomocą pytań swojego pierwszego premiera skrytykowała Partię Pracy za zbytnie nastawienie do Trumpa. Niektórzy członkowie jej partii obawiają się, że błędnie oceniła nastroje społeczne.
Nowy przywódca torysów jest wojownikiem kultury w stylu amerykańskim, zdecydowanym zwolennikiem Izraela i zdobył podziw Rona DeSantisatwardogłowa republikańska gubernator Florydy, która stwierdziła, że „nosi flagę odważnych kolorów” konserwatyzmu.
Posłowie wszystkich głównych partii są zaniepokojeni perspektywą importowania kolejnych wojen kulturowych zza Atlantyku. Wielu ministrów czuje się również głęboko nieswojo w związku z prowadzeniem interesów z Trumpem, choć przyznają, że leży to w najlepszym interesie Wielkiej Brytanii. „Nie mamy innego wyjścia, ale będziemy to robić przez zaciśnięte zęby – on stanowi zagrożenie dla demokracji” – stwierdził jeden z nich.