Przez większą część kampanii prezydenckiej w USA w 2024 r. sondaże i eksperci oceniali wyścig zbyt blisko, aby go rozstrzygnąć.
Następnie Donald Trump odniósł imponujące zwycięstwo nad Kamalą Harris, wygrywając co najmniej pięć stanów na polach bitew i zaskakująco dobrze radząc sobie w innych miejscach.
Teraz ma szansę zostać pierwszym republikaninem od dwudziestu lat, który zdobędzie powszechne głosowanie i może objąć urząd, mając za plecami kontrolowaną przez Republikanów Izbę i Senat.
Czy zatem sondaże myliły się, twierdząc, że jest to zacięta rywalizacja?
Na poziomie krajowym z pewnością wydawali się nie doceniać Trumpa po raz trzeci z rzędu.
Ale na polu bitwy stany takie jak Pensylwaniana którym skupiała się większość sondaży, margines zwycięstwa Trumpa był zazwyczaj bardzo blisko jego wyników w sondażach, nawet jeśli prognozy były nieco niższe od ostatecznego wyniku.
Średni błąd odpytywania obserwowany w tych stanach wahadłowych nie był w rzeczywistości tak duży. Jednak w przypadku ciasnych kampanii małe zmiany mogą mieć duże znaczenie.
Przed ogłoszeniem wyników media takie jak „New York Times” ostrzegały, że pomimo zaciętej rywalizacji w sondażach, biorąc pod uwagę margines błędu, może to wyglądać na porażkę dla któregokolwiek z kandydatów.
W niektórych mniej uważnie obserwowanych częściach Stanów Zjednoczonych sondaże w większym stopniu niedoceniają poparcia Trumpa, co jest oznaką pewnych martwych punktów, powiedział Michael Bailey, profesor na Uniwersytecie Georgetown i autor książki Polling at a Crossroads.
„Na pierwszy rzut oka, w stanach, na których toczyła się bitwa, sondaże wypadły nieco lepiej dla Harrisa, ale w rzeczywistości nie było tak źle, ale gdy zagłębisz się w szczegóły, wszystko robi się trochę mniej imponujące” – powiedział.
W Florydana przykład sondaże śledzone przez RealClearPolitics w ostatnich tygodniach wyborów dawały Trumpowi przewagę o około pięć punktów. Wygrał większą przewagą 13.
W New JerseyNa podstawie dwóch najnowszych sondaży przeprowadzonych w serwisie oczekiwano, że Harris wygra niemal 20 punktów procentowych. Jej margines był bardziej smukły, bliższy 10.
„Wyobraźcie sobie, gdybyśmy o tym wiedzieli lub mieli lepsze przeczucie miesiąc temu. Nie wiem, czy zmieniłoby to wybory, ale z pewnością zmieniłoby to nasze oczekiwania” – stwierdził profesor Bailey.
Powiedział, że tegoroczni ankieterzy mogli zbyt mocno opierać się na zakładach, że ludzie zachowają się mniej więcej tak jak w 2020 r., nie przewidząc, jak głęboki jest zwrot wśród Latynosów i młodych wyborców w stronę Trumpa.
„Te modele, w których zakłada się tak mocno, że będziemy musieli się powtórzyć… są katastrofą, gdy następuje duża zmiana” – powiedział.
Jednak ankieter Nate Silver, założyciel serwisu analizującego sondaże 538, powiedział, że dla tych, którzy szukają, istnieją oznaki zagrożenia.
Pisząc o wynikach wyborów, przytoczył sondaż z Nowy Jork w zeszłym miesiącu, co wskazywało, że Trump poczynił znaczne postępy w tradycyjnej twierdzy Demokratów.
„To problem, na który partia powinna być przygotowana, bo w sondażach i danych wyborczych było na to mnóstwo dowodów” – napisał.
Debata na temat sondaży z pewnością będzie kontynuowana w nadchodzących miesiącach.
Jest to szczególnie prawdziwe w roku, w którym takie postacie jak Trump i zwolennik miliardera Elon Musk promowały rynki zakładów – z których wiele przewidywało zdecydowane zwycięstwo Trumpa – jako bardziej trafną alternatywę.
Eksperci twierdzą, że zawód wyborcy stoi przed wyzwaniami.
Wskaźniki odpowiedzi na ankiety spadły, ponieważ ludziom łatwiej jest filtrować połączenia z nieznanych numerów.
Spadek zbiegł się także ze wzrostem braku zaufania do mediów i instytucji – jest to cecha szczególnie wyraźna wśród zwolenników Trumpa, która według niektórych doprowadziła do ich niedostatecznej reprezentacji.
Profesor Bailey stwierdził, że to duży błąd w szeroko dyskutowanej ankiecie Iowa Ann Selzer – która została opublikowana na kilka dni przed wyborami i wskazywała na trzypunktową przewagę Harrisa w stanie – pokazała ryzyko, jakie niesie ze sobą tradycyjne podejście.
Aby zrekompensować takie problemy, wiele najbardziej znanych sondaży funkcjonuje obecnie bardziej jak modele, w których firmy ważą odpowiedzi z różnych grup i przyjmują inne założenia dotyczące takich czynników, jak frekwencja.
Wielu ankieterów również zaczęło korzystać z ankiet internetowych, ale eksperci twierdzą, że są one znane z tego, że są niewiarygodne.
W tym roku wyborcy skłonni do wypełniania ankiet internetowych częściej byli Demokratami, powiedział londyńskiej gazecie Times James Johnson z londyńskiej firmy badawczej JL Partners. „Było bardziej prawdopodobne, że byli młodzi, bardziej zaangażowani i częściej pracowali z domu” – powiedział.
Profesor Bailey powiedział, że ankieterzy musieli „odejść” od losowych próbek i oswoić się z modelowaniem, jednocześnie lepiej testując i wyjaśniając swoje założenia.
Jednak profesor Jon Krosnick z Uniwersytetu Stanforda stwierdził, że bez prawdziwie losowych próbek ankiety byłyby podatne na błędy.
Ankieterzy „bardzo się starają, ale wciąż starają się być zbyt sprytni” – stwierdził. „Musimy wrócić do podstaw i poświęcić czas i pieniądze na dokładne przeprowadzanie sondaży”.
Korespondent z Ameryki Północnej, Anthony Zurcher, w swoim wydawanym dwa razy w tygodniu biuletynie US Election Unspun wyjaśnia wyścig do Białego Domu. Czytelnicy w Wielkiej Brytanii mogą zarejestruj się tutaj. Osoby spoza Wielkiej Brytanii mogą zarejestruj się tutaj.