Niemal na każdym wiecu Harrisa, w którym uczestniczyłem, czy to na Narodowej Konwencji Demokratów w Chicago, czy na arenie w Savannah w stanie Georgia, samotny protestujący wstawał w środku przemówienia Harrisa i wzywał do zaprzestania amerykańskiego wsparcia dla izraelskiego bombardowania Gazy . Za każdym razem, gdy to się działo, dało się wyczuć niepokój tłumu. (W Kalamazoo publiczność zaczęła wygwizdywać protestującego. Dwóch mężczyzn w garniturach, najwyraźniej z ochrony, wbiegło po schodach z piętra areny, na której stał protestujący, trzymało nad nim plakaty kampanii, jakby można było go zamaskować, i wyprowadził go na zewnątrz). Harris zazwyczaj odpowiadał czymś w rodzaju: „Musimy zakończyć tę wojnę i sprowadzić zakładników do domu”, co jedynie przypominało, że administracji Bidena-Harrisa nie udało się tego zrobić. Niezależnie od tego, w jakim stopniu miało to znaczenie wyborcze, miało to znaczenie w salach, w których przemawiała Harris, gdzie jej zwolennicy zostali poproszeni o zignorowanie dysonansu między ideałami wolności i demokracji w jej przemówieniach a rzeczywistością w Strefie Gazy.
Ponieważ Harris próbowała zwrócić się do centrum, wiele momentów kampanii wydawało się pustych: kiedy reprezentując partię, która chciała zaprezentować się jako liderka w dziedzinie zmian klimatycznych i bezpieczeństwa broni, powiedziała, że nie będzie zakazać szczelinowania lub zapewniała, że trzyma Glocka, mówiąc Oprah, że „jeśli ktoś włamie się do mojego domu, zostanie zastrzelony”. Potem były jej występy z antytrumpową republikanką i byłą kongresmenką Liz Cheney oraz duma, z jaką Harris przyjęła poparcie swojego ojca, republikańskiego byłego wiceprezydenta Dicka Cheneya, jednego z architektów wojny w Iraku.
Gdy kampania dobiegała końca, gwiazdy takie jak Taylor Swift, Beyoncé, Jennifer Lopez i Tyler Perry ustawiły się w kolejce, aby poprzeć Harrisa. Jednak w wyborach, które prawdopodobnie zostały rozstrzygnięte ze względu na poczucie niepewności, jakiego doświadcza wielu Amerykanów – że stabilna kariera, bezpieczny dom i niedroga opieka nad dziećmi są coraz bardziej nieuchwytne; tej ruiny finansowej wystarczy wypadek lub choroba – te słynne postacie nie pomogły Partii zapewnić szerokiego grona wyborców, że rozumie, na czym im zależy i co powinna usłyszeć.
Gdy w Howard czekaliśmy na przemówienie Harrisa w sprawie koncesji, zapytałem kilka osób, co ich zdaniem kampania powinna była zrobić inaczej. „Pukam do drzwi, odkąd skończyłam siedemnaście lat” – powiedziała mi Joanna Blotner. „Od 2010 r. istnieje konsekwentny komunikat, że po prostu nie czujemy, że głosy mają znaczenie, że wszystko, co dzieje się w Kongresie lub w Waszyngtonie, ma wpływ…. Kiedy więc mówisz o zagrożonej demokracji, nie ma oddźwięku. Nie widzą, że demokracja działa.”