Ahoo Daryaei wykazała się zapierającą dech w piersiach odwagą i wszyscy powinniśmy się za nią modlić.
Czasem pojedynczy akt odwagi odbiera ci mowę. Szczęka mi opadła na dywan, gdy przeczytałam, co zrobiła w tym tygodniu studentka Uniwersytetu w Teheranie.
Ahoo Daryaei, 30-letnia studentka literatury francuskiej, została brutalnie zaatakowana w centrum naukowo-badawczym Uniwersytetu Azan. Nie przez rabusia lub drapieżnika seksualnego. Przez irańskich bandytów zajmujących się bezpieczeństwem państwowym. Dlaczego? Pewnie się domyślacie, że to Iran.
Zgadza się. Nie miała na sobie hidżabu (chusty na głowie). Patrolujący ciężcy żołnierze, prawdopodobnie wywodzący się z paramilitarnych sił Basij, bandyckiej policji moralności religijnej rządu Iranu, zebrali się i próbowali zaciągnąć ją do swojego biura na miejscu.
Ahoo nie miał nic przeciwko. Ona się broniła, a oni szarpali i szarpali jej ubranie. Podczas szarpaniny ściągnięto jej bluzę z kapturem i udało jej się uwolnić. I wiesz, co zrobiła potem? Złożyła jedyny protest, jaki przyszła jej do głowy. Wyzywająco zdjęła resztę ubrań, aż do bielizny. Potem chodziła po kampusie w staniku i majtkach. Dzieje się tak w mieście i kraju, gdzie kobieta, która po prostu zostawia odkrytą głowę, może zostać aresztowana, pobita i jeszcze gorzej.
Dwa lata temu 22-letni Mahsa Amini zmarł po aresztowaniu za nienoszenie hidżabu. Władze Iranu twierdziły, że miała zawał serca. Naoczni świadkowie – kobiety aresztowane wraz z Mahsą – jednoznacznie stwierdzają, że w areszcie została pobita na śmierć.
Więc Ahoo wiedziałaby, że ryzykuje życie. Przez kilka minut unikała „patrolu doradczego”, aż nieuchronnie przybyły posiłki – co najmniej 10 dodatkowych ochroniarzy. To, co nastąpiło później, zostało nagrane na smartfonach innych uczniów.
„O mój Boże, ilu z nich atakuje tylko jedną osobę?” słychać, jak mówi jeden z obserwatorów. Na nagraniu widać, jak Ahoo zostaje siłą wciągnięty do samochodu i wywieziony. Od tego czasu jej nie widziano. Świadek zeznał, że kiedy strażnicy rozdarli jej ubranie, „bardzo się rozzłościła i zaczęła zdejmować resztę swoich rzeczy. Krzyknęła na nich wściekle i zdjęła spodnie… później umundurowani po cywilnemu funkcjonariusze zaatakowali ją i wepchnęli do samochodu.
Portale studenckie podają, że podczas aresztowania kobieta odniosła poważne obrażenia, w tym poważny cios w głowę po uderzeniu nią w pojazd. Sprawa stała się wirusowa w Iranie pod hashtagiem „Dziewczyna nauki i badań”.
„Gdyby odwaga miała twarz” – napisał jeden z użytkowników pod zdjęciem Ahoo wyzywająco siedzącego na ścianie. „Ta odważna dziewczyna jest moją przywódczynią” – napisała kolejna.
Urzędnicy twierdzą, że Ahoo „cierpi na zaburzenia psychiczne i problemy psychiczne”, co jest całkowicie przewidywalne.
Tak, prawda. Tak by powiedzieli, prawda? Podobnie jak biedny Mahsa „umarł na atak serca”.
Boże, pomóż tej ostatniej odważnej, buntowniczej ofierze morderczych mizoginów z Iranu.
Pomódl się za nią, proszę.
+++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++ +++++++++++++
Absolutnie fascynujące badania opublikowane w tym tygodniu dowodzą w niezbity sposób, że wrony mają niezwykłą pamięć do ludzkich twarzy, a także zdolność do noszenia urazów przez lata. Od dawna to podejrzewałem.
Mamy dużą społeczność wron padlinożernych – najpospolitszego gatunku w Wielkiej Brytanii – żyjących na drzewach na wrzosowiskach naprzeciwko naszego domu. Mniej więcej pięć lat temu widziałem grupę około 10 osobników skupionych na środku drogi i dziobiących coś wściekle.
Była to wiewiórka, na wpół martwa, prawdopodobnie potrącona przez samochód. Wrony z entuzjazmem próbowały go dokończyć. Instynktownie wybiegłam, machając rękami i krzycząc, a ptaki trzepotały z powrotem na drzewa. Wiewiórka przeczołgała się w bezpieczne miejsce pod stertę zarośli i zniknęła.
Wrony, spłoszone ofiarą, były wyraźnie wściekłe na mnie. Krakali i trzepotali nad moją głową. Jak mówię, było to pół dekady temu.
Do dziś, kiedy wychodzę z domu, wrony mnie karcą. Nigdy nikogo innego. Tylko ja. Pamiętają. Nadal są wściekli. Niesamowity.
Król i królowa Hiszpanii byli w Walencji aktem klasowym
+++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++ +++++++++++++
Pełne uznanie dla króla i królowej Hiszpanii za udanie się tam, gdzie anioły bały się wkroczyć w zniszczonej przez powódź Walencji. Pomniejszych osobistości publicznych – tj. regionalnych polityków i urzędników państwowych, którzy wyraźnie nie wydali w odpowiednim czasie ostrzeżeń o zbliżaniu się śmiercionośnego potopu – praktycznie nie było widać po katastrofalnych następstwach.
Jednak Felipe i jego żona Letizia na górze założyli blaszane kapelusze, mówiąc metaforycznie, i brnęli przez błoto, aby porozmawiać z ocalałymi. Para została obrzucona błotem, kamieniami i śmieciami, co było kamieniem probierczym całej tej wściekłości i żalu.
Letizia pozwoliła, aby błoto wyschło z policzka, po czym Felipe powiedział, że „całkowicie rozumie” reakcję tłumu. Uprzejma, odważna para.
+++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++ +++++++++++++
Hmm. Coś dziwnego dzieje się z publicznymi głosami na pary Strictly. Ostatni weekend BBC prezenter sportowy Sama Queka i Gladiatora Montela Douglasa znaleźli się w tańcu.
Obaj byli niezwykle obiecującymi uczestnikami (Sam dostał kotlet, a Montell dożył kolejnego dnia tańca) i wyjątkowo sympatyczni.
Ale szczerze dziwię się, że komuś się podoba Wynne’a Evansaprzyłapany przez kamerę, jak niedawno chytrze obmacywał brzuch swojej partnerki Katyi, nie stracił większego poparcia opinii publicznej i musiał walczyć o utrzymanie się w konkursie. Sędziowie prawdopodobnie by go uratowali – jest wspaniałym tancerzem – ale jednak. Dziwne.