„To było druzgocące stracić kogoś tak bliskiego w tak okrutny sposób i tak nagle. Cofnęło mnie to o kilka lat”.
Venuto był jednym z setek krewnych ofiar zamachów z 11 września, którzy w środę zebrali się na Manhattanie na uroczystości, aby uczcić pamięć swoich bliskich.
Prawie 3000 osób zginęło, gdy porywacze Al-Kaidy rozbili cztery samoloty o wieże WTC, Pentagon i pole w Pensylwanii 11 września 2001 roku.
Podczas uroczystości uczczono minutą ciszy sześć osób, upamiętniając moment trafienia wież World Trade Center, moment upadku poszczególnych wież, atak na Pentagon oraz katastrofę w Pensylwanii.
Matka Sybil Ramsaran ściskała mocno przy piersi zdjęcie swojej córki, Sary Khan, przed ceremonią na Manhattanie.
Khan była jedną z 658 pracownic Cantor Fitzgerald, które zginęły w atakach. Pracowała na 101. piętrze World Trade Center jako kierowniczka kawiarni.
Ramsaran powiedziała, że ból po jej stracie nigdy nie minie.
„Nigdy nie staje się łatwiej. Zamiast tego staje się trudniej. Ten dzień jest pieczęcią w moim sercu, dopóki do niej nie dotrę” – powiedziała.
Nowojorska Lisa Mendez straciła w atakach swojego kuzyna Edwarda Calderona. 43-latka pracowała jako ochroniarz Port Authority w World Trade Center przez ponad dwie dekady.
„Był częścią ostatniej ochrony, która została w budynku. Znał budynki od podszewki” – powiedziała.
„Był wspaniałym ojcem, wspaniałym synem i mężem. Bardzo za nim tęsknimy”.
11 września 2001 r. Mendez przebywała w swoim domu w hrabstwie Westchester i oglądała w telewizji rozwój tragicznych wydarzeń.
„To wydarzenie na zawsze pozostanie w mojej pamięci i będę je przeżywać na nowo każdego roku” – powiedziała.
„Jako Nowojorczyk nigdy nie chcesz zapomnieć. Dla nas to coś osobistego, to członek rodziny, który właśnie miał iść do pracy tego dnia i nigdy więcej go nie widzieliśmy”.
Nazwiska 2977 ofiar odczytano podczas ceremonii w Memoriale 9/11 w Nowym Jorku. Wszystkie odczytali krewni, którzy zgłosili się na ochotnika i zostali wybrani w drodze losowania.
Maggie Hannan, 21 lat, miała zaszczyt odczytać imię swojego wujka Michaela Hannana podczas ceremonii dwa lata temu.
Zmarł 11 września, pracując w dziale księgowości w firmie Marsh McLennan.
Choć nigdy nie miała okazji spotkać swojego wujka, Maggie Hannan przyznała, że ważne jest, aby uczcić jego dziedzictwo.
„Dla mnie to sposób na oddanie czci i szacunku mojemu wujkowi. Nigdy nie udało mi się go spotkać, ale słyszałam o nim tak wiele wspaniałych historii” – powiedziała.