Zapowiedzi nie powinny być zaskoczeniem. Donald Trump powiedział, że tym razem postąpi inaczej. A jednak nadal skłaniają do podwójnego ujęcia.
Przyjdę do Elona Muska za chwilę.
Ale najpierw mężczyzna Donalda Trumpa nominowany na nowego sekretarza obrony Ameryki jest prezenterem telewizyjnym Fox News.
Osobą zaproponowaną na dowódcę najpotężniejszej armii świata jest gospodarz weekendu Fox & Friends, Pete Hegseth.
Były major Gwardii Narodowej, który służył w Iraku, Afganistanie i w Zatoce Guantanamo (gdzie bronił sposobu traktowania więźniów), nie jest, delikatnie mówiąc, konwencjonalnym wyborem.
Ale w takim razie właśnie dlatego Trump go chce. Jest po to, żeby wstrząsnąć sytuacją i wywołać reakcję, która już nastąpiła w establishmentu.
„To z pewnością żart” – takie zdanie krążyło w mediach społecznościowych i nie tylko.
Jednak komunikat prasowy nowo wybranego prezydenta jasno to wyjaśnił.
„Pete spędził całe swoje życie jako wojownik dla żołnierzy i dla kraju” – oznajmił Trump w nocnym oświadczeniu.
„Pete jest twardy, mądry i szczerze wierzy w zasadę „America First”. Z Petem na czele wrogowie Ameryki są czujni – nasza armia znów będzie wspaniała, a Ameryka nigdy się nie wycofa”.
Szybki przegląd występów pana Hegsetha w Fox i innych wywiadów, których udzielił, ujawnia wiele.
Najwyraźniej nie myje rąk zbyt często: „Wydaje mi się, że nie myłem rąk od 10 lat…” – powiedział jakiś czas temu współgospodarzom.
„Zarazki nie istnieją. Nie mogę ich zobaczyć, dlatego nie są prawdziwe”.
Czy żartował? Jego współgospodarze zdawali się nie być do końca pewni.
Jednak 44-latek ma szczery i ostry pogląd na niedociągnięcia militarne Ameryki.
Niedawno w podcaście Shawn Ryan Show powiedział: „Pentagon prowadzi doskonałe symulacje gier wojennych: za każdym razem przegrywamy z Chinami… Budują armię… Mamy głowy do góry”.
Kontynuował: „Sposób, w jaki nabywamy systemy uzbrojenia, zawsze pozostaje dziesięć lat w tyle i toczymy ostatnią wojnę. Podczas gdy Chiny budują armię specjalnie oddaną pokonaniu Stanów Zjednoczonych Ameryki”.
To jest to, co Trump nazwałby nieszablonowym myśleniem antysystemowym.
Jednak w rzeczywistości pokrywa się to z tym, w co od dawna wierzyło wielu członków establishmentu – że Ameryka przegrywa z Chinami na wielu frontach.
Trump stawia teraz na pozycji ogromnej władzy kogoś, kto szczerze i ciszej wyraża to, co mówią inni.
Może to być tematem nowego Białego Domu: powiedzieć to, czego inni nie odważą się powiedzieć (jak na Ukrainie/Rosji: „to impas”, w Chinach: „oni wygrywają”), a następnie spróbować coś zrobić o tym.
Jednak jego brak doświadczenia w kierowaniu jednym z największych departamentów rządowych na świecie i nadzorowaniu wojen zaniepokoi wielu.
Jest jeszcze pan Musk. Nie powinno nikogo dziwić, że znalazł się w Białym Domu. Ale on jest tylko w pewnym sensie w rządzie.
Jego nowy Departament Efektywności Rządu (który ma już akronim DOGE) w rzeczywistości znajduje się poza strukturą rządową.
Dlaczego? Ponieważ firmy pana Muska mają ogromne kontrakty rządowe, które uniemożliwiają mu faktyczną pracę w Białym Domu.
Przeczytaj więcej:
Trump potwierdza Muska w swoim rządzie
Trump mianuje „jastrzębia” Rubio na stanowisko sekretarza stanu – donosi
Pięć rzeczy, których można się spodziewać po spotkaniu Bidena i Trumpa
Wielkie liczby stojące za próbą Trumpa ukształtowania jego dziedzictwa
W odpowiedzi na ogłoszenie w formie „Muskiana” zamieścił na swojej stronie X: „Wszystkie działania Departamentu Sprawności Rządu będą publikowane w Internecie dla maksymalnej przejrzystości.
„Za każdym razem, gdy opinia publiczna pomyśli, że wycinamy coś ważnego lub nie wycinamy czegoś marnotrawnego, daj nam znać!
„Będziemy mieć także tablicę liderów dotyczącą najbardziej szalenie głupich wydatków z Waszych podatków. Będzie to zarówno niezwykle tragiczne, jak i niezwykle zabawne”.
Dla wielu, którzy uważają, że rząd USA to nadęta, wypuszczająca pieniądze biurokracja potrzebująca pilnych reform, te (najwyraźniej) przejrzyste plany mogą być mile widziane.
Wielu innych spojrzy dalej i zacznie kwestionować, czy taka struktura (poza rządem) i przywództwo (najbogatszy człowiek na świecie z ogromnymi konfliktami interesów) są ewentualnie właściwe.
Jako jednostka zewnętrzna nie zostałaby usankcjonowana przez Kongres. Kto zatem to finansuje, jakie są potencjalne konflikty interesów i kto to nadzoruje?
W przypadku wszystkich nowych nominowanych Trumpowi wydaje się, że jedna rzecz jest w centrum uwagi: Chiny.
Marco Rubio (sekretarz stanu), Pete Hegseth (sekretarz obrony), John Ratcliffe (szef CIA) i Mike Waltz (doradca ds. bezpieczeństwa narodowego) są ultratwardogłowymi zwolennikami Chin.
Trump inicjuje nową „wielką grę” supermocarstw. Dąży do szybkiego ustanowienia wyraźnego poczucia wyższości nad Chinami – aby „uczynić Amerykę znów wielką”.
To wysoka stawka. Trump 2.0 może sprawić, że Ameryka znów będzie wielka, ale może to być bardzo wyboista droga.