23-latka będąca zawodowym kierowcą straciła prawo jazdy na podstawie dawno uchylonego przepisu prawa. Anita Klose z Zabrza nie ma teraz za co utrzymać siebie i 2,5-letniego dziecka. – Umotywowano to tym, że w ciągu dwóch lat od uzyskania prawa jazdy spowodowałam wypadek – powiedziała. Tyle że wypadek miał miejsce trzy lata po uchyleniu tego przepisu. Materiał „Interwencji”

23-letnia Anita Klose z Zabrza w maju 2021 roku wymusiła pierwszeństwo na skrzyżowaniu. Uderzył w nią kierowca motoroweru. Początkowo policja uznała sprawę za kolizję drogową, kiedy jednak okazało się, że mężczyzna ma złamaną rękę, zakwalifikowała ją jako wypadek.

– Od początku przyznałam się, że to była moja wina. Przejechała policja, przeprowadziła wszystkie czynności, nie zostałam nawet ukarana mandatem – powiedziała „Interwencji” Anita Klose.

Niedługo po tym zdarzeniu kobieta nabyła uprawnienia i zaczęła pracować jako kierowca zawodowy ciężarówek. Wiedziała o tym policja prowadząca postępowanie. Sprawa trafiła do sądu, który ukarał Klose grzywną, ale nie odebrał prawa jazdy. Wyrok utrzymano w drugiej instancji.

Policja poinformowała, że wszczęła postępowanie, aby odebrać prawo jazdy

– Nikt nie wspomniał o tym, że jestem w okresie próby, że jeżeli sąd nie odbierze mi prawa jazdy, to może to zrobić Urząd Miasta. Nie zastałam o tym poinformowana nawet przez sąd – przekazała Anita Klose.

Pod koniec lipca kobieta dostała pismo od Komendanta Wojewódzkiego Policji w Katowicach, że zostaje wszczęte postępowanie administracyjne. Celem jest odebranie prawa jazdy ze wszystkimi uprawnieniami – także tych, które nabyła już po wypadku.

– Komenda wojewódzka odsyłała mnie do Urzędu Miasta, bo tam decyzja miała zostać wydana przez prezydent. To było takie odsyłanie od jednego do drugiego. Rozmawiałam z jakimś policjantem. Powiedział mi, że niektóre osoby dostają takie wezwania nawet cztery, pięć lat po zdarzeniu, ma to związek z porządkami w papierach – powiedział Klose.

Decyzja administracyjna zapadła 2 września z rygorem natychmiastowej wykonalności. Tego dnia kobieta straciła wszystkie uprawnienia, a tym samym pracę.

„Równie dobrze można by na podstawie jakiegoś szlaczka zabrać prawo jazdy”

Jednak ta historia ma zwrot akcji. Zdaniem prawników wniosek Komendanta Wojewódzkiego Policji w Katowicach jest bublem prawnym, który Prezydent Miasta Zabrza wcieliła w życie.

– Odebranie mi prawa jazdy zostało umotywowane tym, że w ciągu pierwszych dwóch lat od uzyskania prawa jazdy spowodowałam wypadek drogowy – powiedziała Klose.

– To jest decyzja wydana z rażącym naruszeniem prawa, na podstawie przepisu, który został uchylony w 2018 roku, więc nie istnieje. Równie dobrze można by tam narysować szlaczek i na podstawie szlaczka zabrać tej pani prawo jazdy. Ten przepis obowiązywał mniej więcej do czerwca 2018 roku i jego założeniem było to, żeby wyeliminować z ruchu tych kierowców, którzy świeżo dostali prawa jazdy, a mogą stanowić zagrożenie dla innych uczestników – powiedział adwokat Michał Płowecki.

– W tym przypadku nie mieliśmy możliwości innego działania niż wydanie takiej decyzji – przekazał Dawid Wowra z Urzędu Miasta Zabrze. Jak zaznaczył: „mieszkanka złożyła odwołanie, my niezwłocznie je przekazujemy do SKO (Samorządowe Kolegium Odwoławcze – red.), żeby mogło takie uchylenie zastosować”.

Na zrobienie wszystkich kategorii prawa jazdy kobieta musiałaby wydać 15 tys. zł

– Teraz odebrali mi wszystko, nie mam pracy, nie mam płynności finansowej, a mam 2,5-letnie dziecko, które chodzi do żłobka. Dostałam mieszkanie do remontu, o które starałam się pięć lat. Czas na wyremontowanie go mam do stycznia – powiedziała „Interwencji” Anita Klose.

Anita Klose czeka na decyzję Samorządowego Kolegium Odwoławczego. Na wszystkie zdobyte kategorie prawa jazdy musiałaby wydać 15 tys. zł.