IW ostatnich latach rządząca Gruzją partia Gruzińskie Marzenie (GD) zrobiła to bezczelnie kontynuowany politykę oświetlania gazem przeważnie proeuropejskiej populacji. Retorycznie wyrażała entuzjastyczne deklaracje na temat narodowego celu, jakim jest ewentualne przystąpienie do Unii Europejskiej, celu zapisanego w konstytucji. W praktyce partia założona przez oligarchę-miliardera Bidzina Iwaniszwili – której majątek zgromadził się w Rosji – wciąga Gruzję coraz bardziej w autorytarną orbitę Władimira Putina.

„Zagraniczny agent” ustawodawstwo uchwalona na początku tego roku – wywołująca duże protesty w Tbilisi – skopiowała i wkleiła rosyjskie przepisy mające na celu ograniczenie wpływów niezależnych organizacji społeczeństwa obywatelskiego. Późniejsze ograniczenia nałożone na prawa osób LGBTQ+ wywodziły się z tego samego podręcznika. Po przyznaniu Gruzji statusu kandydata do UE w 2023 r. te nieliberalne posunięcia doprowadziły Brukselę z opóźnieniem do wniosku, że została oszukana przez politycznych urzędników Iwaniszwilego. W związku z tym w czerwcu zawieszono rozmowy w sprawie członkostwa. Niemniej jednak w okresie poprzedzającym październikowe wybory politycy GD nadal deklarowali swoje zaangażowanie na rzecz członkostwa w UE.

Szarada skutecznie zakończyła się w ubiegłym tygodniu, kiedy niespodziewanie objął stanowisko nowo mianowany premier Irakli Kobakhidze zdeklarowany że rozmowy akcesyjne do UE zostaną zawieszone na czas kadencji nowego parlamentu. Jeśli jednak Kobakhidze uważał, że tak znaczące odwrócenie się od Zachodu można przedstawić jako fakt dokonany, to teraz wie lepiej. Skala i zakres kolejnych wieczorków protesty – w całym kraju, a także w Tbilisi – były bezprecedensowe. Prozachodnia prezydent Gruzji Salome Zourabichvili, pełniąca w dużej mierze funkcję ceremonialną i której kadencja dobiega końca, odgrywa rolę figuranta demonstrantów i wzywa do zorganizowania nowych wyborów.

Odpowiedź sił bezpieczeństwa była brutalny. Wystrzelono gumowe kule, a także gaz łzawiący i armatki wodne, ponad 200 demonstrantów zostało rannych zatrzymanyi wielu hospitalizowanych. Podczas demonstracji ścigano pojedyncze osoby i brutalnie je bito. Była to wysoka ranga postać wiodącej partii opozycji aresztowany.

Gruzja stoi obecnie na niebezpiecznym rozdrożu. Rząd Kobakhidze był już traktowany przez partie opozycji jako nielegalny raporty oszustw i zastraszania wyborców podczas ubiegłomiesięcznego sondażu. Traktując z taką pogardą proeuropejskie aspiracje większości społeczeństwa, wywołał kryzys, w którym odbijają się echa Ukrainy w latach Majdan protesty 2014 roku i prodemokratyczność protesty na Białorusi w 2020 r. Złowrogo, biorąc pod uwagę dalszy rozwój wydarzeń w obu tych krajach, rzecznik Kremla określił w tym tygodniu protesty jako sprawę wewnętrzną, ale znakomity że „najbardziej bezpośrednią analogią, jaką można narysować, jest Majdan”.

Zbyt długo bezowocnie przyznawaliśmy Partii GD na korzyść wątpliwości, europejscy przywódcy stają przed pytaniem, jak najlepiej wesprzeć rodzący się ruch oporu przechodzący ostre represje. Trzy państwa bałtyckie UE – Estonia, Łotwa i Litwa – uczyniły to jednostronnie nałożone ukierunkowane sankcje na Iwaniszwilego i czołowych przedstawicieli rządu. Bruksela mogłaby również ponownie rozważyć szersze działania, takie jak ograniczenie ruchu bezwizowego dla obywateli Gruzji. Mogłoby to grozić utrwaleniem prorosyjskiego zwrotu Tbilisi. Jeśli jednak przemoc na ulicach stolicy i gdzie indziej będzie się powtarzać, Europa musi jasno dać do zrozumienia, że ​​będzie to miało wymierne konsekwencje.

Source link