Robi się gorąco i kanclerz Rachel Reeves musi podjąć działania nadzwyczajne, zanim FTSE wpadnie w spiralę śmierci, z której może nigdy nie wyjść.
Według dzisiejszego raportu największe brytyjskie firmy wychodzą z kryzysu, a londyńska giełda doświadcza największego exodusu od mrocznych dni kryzysu finansowego. „Financial Times”..
Akcje brytyjskie będą notowane na najmniejszej liczbie spółek od 15 lat. Zamiast tego brytyjskie firmy kierują się na dynamicznie rozwijający się rynek nowojorski.
Według Dealogic zaledwie dziesięć lat temu brytyjska giełda była trzecią co do wielkości na świecie pod względem zawartych transakcji, ustępując jedynie Stanom Zjednoczonym i Hongkongowi.
Od 2014 roku spadliśmy w rankingach na upokarzającą 20. pozycję. Zawieramy mniej transakcji niż Oman, Australia, Niemcy, Turcja, Malezja i Polska.
A my jesteśmy tylko o włos od Indonezji i Grecji. To zawstydzające.
Były kanclerz torysów Jeremy’ego Hunta z opóźnieniem uświadomił sobie niebezpieczeństwo i zasugerował kilka zmian, które miałyby ponownie skłonić Wielką Brytanię do inwestowania.
Teraz Partia Pracy musi ich przepędzić, póki wciąż mamy giełdę do uratowania. Zasadniczo wszystko zależy od Rachel Reeves.
Martwisz się, ktoś?
Spółki notowane na dynamicznie rozwijającej się amerykańskiej giełdzie zebrały w ubiegłym roku ponad 40 miliardów dolarów, co stanowi równowartość 31,5 miliarda funtów.
Według danych Bloomberga brytyjskie spółki float zebrały dla porównania skromne 790 milionów funtów, co oznacza spadek o 9% w porównaniu z rokiem poprzednim.
Ponura prawda jest taka, że firmy nie chcą wchodzić na giełdę w Wielkiej Brytanii, ponieważ nie mają dostępu do wystarczającego kapitału, co skutkuje dramatycznie niższymi wycenami.
Podczas gdy nowe IPO wygasają, istniejące spółki FTSE wycofują się.
W zeszłym tygodniu przyszła kolej na giganta wynajmu sprzętu Ashtead Group, który zamienił Londyn na Nowy Jork.
Podąża za grupą materiałów budowlanych CRH, biurem podróży TUI, dostawcą opakowań Smurfit Kappa, firmą hydrauliczną Ferguson i specjalistą od zakładów Flutter Entertainment.
Brytyjski producent chipów ARM Holdings jest teraz notowany na giełdzie w Nowym Jorku. Gigant górniczy Rio Tinto znajduje się pod presją podwyżki. Podobnie jest z producentem papierosów British American Tobacco.
Najbardziej przerażające ze wszystkiego jest to, że gigant naftowo-gazowy Shell jest namawiany do notowania na Wall Street zamiast na FTSE 100.
Shell to jedna z naszych największych firm, której wartość wynosi 152 miliardy funtów. Jeśli tak się stanie, jesteśmy zatopieni.
Jednocześnie zagraniczni inwestorzy wykorzystują tanie wyceny w Wielkiej Brytanii, aby pozyskać szereg znanych nazwisk.
Britvic, Hargreaves Lansdown, Morrisons, Royal Mail i Virgin Money odchodzą, odchodzą i znikają.
Simon French z maklera giełdowego City Panmure Liberum ostrzega, że znajdujemy się w „pętli zagłady”, ponieważ inwestorzy lekceważą słabszą Wielką Brytanię, co jeszcze bardziej pogarsza jej wyniki.
Stany Zjednoczone jako prezydent-elekt wyglądają teraz jeszcze atrakcyjniej Donalda Trumpa zobowiązuje się do ograniczenia podatków od przedsiębiorstw i biurokracji, co doprowadzi Wall Street do rekordowych poziomów.
Tutaj Reeves gromadzi 25 miliardów funtów podatków Angela Raynerustawa o prawach pracowniczych grozi kolejną biurokracją o wartości 5 miliardów funtów, aby zadowolić związki zawodowe.
Różnica nie mogłaby być bardziej wyraźna.
Londyńska giełda rozpoczęła „dynamiczne reformy”, aby ugasić płomienie, podczas gdy plan Partii Pracy dotyczący utworzenia „megafunduszy emerytalnych” może odblokować miliardy na inwestycje w brytyjskie przedsiębiorstwa.
Labour musi to teraz rozwiązać. Stawka nie może być wyższa.